czwartek, 26 marca 2020

Malokarpatan - Kupinske Ohne (20.03.2020)

Jeśli mieliście okazję przeczytać kilka tekstów zamieszczonych na tej stronie to pewnie już wiecie, że interesują mnie przede wszystkim albumy, które trudno przypisać do konkretnej działki i jednoznacznie zdefiniować. Te, których nie wystarczy posłuchać raz, by wyrobić sobie zdanie na ich temat i stwierdzić, że są doskonałe, ciekawe, z potencjałem lub ich nagranie było kompletnym nieporozumieniem, lecz te wymagające co najmniej kilku podejść, odpowiedniego nastroju czy okoliczności. Do tej grupy należy nowe wydawnictwo słowackiej grupy Malokarpatan, które od momentu premiery wywołuje często sprzeczne emocje u jej fanów.



"Krupinske Ohne" to zaledwie pięć kompozycji, jednak bardzo długich i różnorodnych. Właściwie użycie do ich opisania słowa "progresywnych" nie byłoby określeniem na wyrost - to psychodeliczna jazda bez trzymanki, balansująca między black-metalowym ciężarem a instrumentalnymi odjazdami i przyjemnymi melodiami. Brzmią jak soundtrack do baśni pełnej zaskakujących zwrotów akcji i niesamowitych przygód jej bohaterów.

Gitarzysta Malokarpatan zapytany o fabularną zawartość albumu przyznaje, że to koncepcyjna opowieść o zdarzeniach, które miały miejsce w siedemnastym wieku w miejscowości Krupina. Odbywały się tam sabaty czarownic, co wzbudzało niechęć wiernych Kościoła Katolickiego, doprowadzając ostatecznie do śmierci na stosie uczestników tych obrzędów. Dodaje, że muzyka zawarta na płycie została zainspirowana mistycznym klimatem klasycznych progresywnych albumów z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, z zachowaniem pierwotnego i flagowego dla grupy mrocznego, metalowego charakteru. Trudno się z tym opisem nie zgodzić, gdyż właśnie tak ta muzyka brzmi, z minuty na minutę zaskakując i coraz bardziej hipnotyzując swoją nieprzewidywalnością. 

Fantastycznie wyglądają tytuły nagrań w ojczystym języku muzyków. Nie sposób się nie uśmiechnąć przy próbie ich odczytania, co rozładowuje nieco napięcie wywołane tematyką nagrań. Historia rozpoczyna się od orkiestrowego, podniosłego wstępu, ustępując z czasem miejsca ostrym partiom gitar, przesterom i galopadom dopełnionym groźnymi "wyziewami" z otchłani. Instrumentalne szaleństwa i growle przeplatają się z odgłosami natury i eterycznymi melodiami. Całość trwa trzynaście minut.

Kompozycja numer dwa ma minut niespełna dziesięć i podobnie jak jej poprzedniczka poraża mocą. Jej klimat budują przede wszystkim hardrockowe riffy. Eterycznie i tajemniczo robi się w utworze trzecim, gdzie podobnie jak w odsłonie pierwszej chwytliwe, pejzażowe melodie kontrastują z mrokiem i energią. Przedostatni fragment płyty atakuje wściekłością, zaś wieńczący opowieść numer piąty urzeka hardrockową przebojowością, bezkompromisowymi chórkami i tajemniczością.

Członkowie Malokarpatan na swoim trzecim długogrającym albumie doskonale wiedzą, co robią i nie przejmują się opiniami innych. To dowód na ich kreatywność, odwagę w przekraczaniu gatunkowych granic, umiejętności techniczne i nieograniczone możliwości. "Krupinske Ohne" słucha się jednym tchem, świetnie się przy tym bawiąc. Właśnie takich płyt potrzeba szczególnie właśnie teraz, gdy mamy nieco więcej czasu na zagłębianie się w dźwiękach.

83%

Posłuchaj płyty i kup: Malokarpatan - Krupinske Ohne