Finlandia, lasy, jeziora i urzekające dźwięki opisujące piękno krajobrazów tego północnoeuropejskiego kraju - pamiętacie Hexvessel? Po ubiegłorocznym "All Tree" nadeszła pora na nowy album - równie poruszający, lecz nieco inny w warstwie muzycznej. Wydając swój piąty album Mat McNerney i jego fińscy przyjaciele powrócili do wytwórni Svart Records, w której debiutowali.
To jeden z tych albumów, który trudno jakkolwiek zaklasyfikować i opisać tak, by opinia na jego temat była konstruktywna i jednoznaczna. Ta płyta zaskakuje na każdym kroku nie tyle zmianami tempa czy gatunku, co emocjonalną jazdą bez trzymanki. Piękne folkowe partie nasycone psychodeliczną aurą i jazzujące frazy
zderzają się z niemal popową chwytliwością i rockową energią. Wszystko
brzmi trochę tak, jakby King Crimson postanowili sięgnąć po ludowe
tradycje, wpuścić do swoich kompozycji nieco hipnotycznego space-rocka i
dodać nieco metalowego mroku. Efekty tych eksperymentów są co najmniej
intrygujące.
Już słuchając pierwszej kompozycji ma się wrażenie jazdy na karuzeli, od której nadmiaru może zakręcić się w głowie. Doświadczonym w muzycznych bojach członkom Hexvessel udało się jednak zbilansować artrockowe wyrafinowanie bezkompromisową energią i przyjemnymi dla ucha melodiami. Wykorzystanie szerokiego instrumentarium jest tu dodatkowym plusem. W drugiej kompozycji w gitarowych fragmentach z bluesowym wokalem pobrzmiewają echa twórczości Jacka White'a. Nostalgicznym smyczkowym pięknem porusza "Fire Of The Mind" z repertuaru Coil. Partią trąbki zachwyca zaś "Bog Bodies".
Niby-rozstrojone, rozpraszające dźwięki dzwonów w miniaturze "Sic Luceat Lux" są fantastycznym wprowadzeniem do doom'owo-jazzowego, snującego się niespiesznie "Phaedra", który może budzić skojarzenia z mrocznymi balladami Nicka Cave'a. W "Family" prym wiedzie piękna melodia gitary akustycznej, rozładowując napięcie wywołane poprzednimi kompozycjami. Kontrast niepokojących brzdęków perkusjonaliów i rozedrganego głosu z melodią "Kindred Moon" przyprawia o zawrót głowy.
W "Magical & Damned" pięknie płynie melodia budowana dzięki połączeniu miarowych uderzeń perkusji, smyczków, delikatnych partii fortepianu i nostalgicznego śpiewu. Niespełna czterdziestominutową opowieść wieńczy "Joy Of Sacrifice" - melacholijny, a jednocześnie niepokojący.
Mimo tych wszystkich bardziej lub mniej oczywistych inspiracji Hexvessel brzmią wyjątkowo. To płyta chwilami niebezpiecznie balansująca na granicy nieprzyswajalności, ze względu na różnorodność gatunkową i nie dające się jednoznacznie opisać napięcie wywołane zmianami, broniąca się jednak spójnością historii opowiadanej pełnym emocji głosem i tajemniczą, magiczną atmosferą. "Kindred" brzmi jak pomost między muzyczną tradycją lat siedemdziesiątych, a współczesnością i z każdym kolejnym odsłuchem intryguje coraz bardziej.
79%
posłuchaj płyty: Hexvessel - Kindred