Założyli zespół, by nagrywać możliwie najcięższą muzykę. Taką z klimatem, wywołującą emocje. Realizują swoje postanowienie z bardzo dobrymi rezultatami, bo ich drugi album spełnia wszystkie te kryteria, pięknie nawiązując do tego, co w doom i sludge metalu najlepsze i wykraczając poza ramy tych gatunków. Alkymist na "Sanctuary" naprawdę dają radę.
Jeśli lubisz mroczne, powolne kompozycje i sprawia Ci przyjemność zanurzanie się atmosferycznych partiach gitar i wokalnych "wyziewach" rodem z otchłani, ten album jest dla Ciebie. Duńczycy doskonale wiedzą, jak budować taki klimat, jednocześnie nie stroniąc od melodyjności i nadawania utworom wyjątkowego charakteru. Growl Petera Bjørnega jest bardzo wyraźny, dzięki czemu można wsłuchać się uważnie w teksty zawieszone pomiędzy nocą i dniem, jawą i snem. Świetnie ten klimat podsumowuje rozpoczynające pierwszy na płycie "Otheon" zdanie - "Listen to the lullaby, but don't close your eyes".
To muzyka, która hipnotyzuje, z drugiej zaś strony mrozi krew w żyłach. Pomiędzy tym ciężarem pozostawiono zaś miejsce dla solówek i pejzażowej przestrzeni, nawiązującej do klasyki rocka progresywnego. Płyta jest fantastycznie wyprodukowana, co wyraźnie da się odczuć słuchając jej na dobrym sprzęcie, gdzie pośród gęstych riffów odsłania swoją wielowarstwowość. To propozycja bardzo "techniczna", a jednocześnie przystępna.
"The Dead" powinien spodobać się fanom Gojiry głównie ze względu na
sposób prowadzenia gitar. Refleksyjna, nostalgiczna melodia rozpoczyna
miniaturę "Songs Of Yesterday". Dalej króluje mroczna galopada w "Draugr". Ambientowo i tajemniczo jest natomiast w "Gust Of War". "Desolated Sky" zawieszony jest gdzieś pomiędzy melancholijną naturą Katatonii, a post-sludge metalowym mrokiem. W "Astral Haze" nad mroczną doom'ową podstawą unosi się zaś psychodeliczna aura. Utwór wieńczy fantastyczna solówka. Album kończy się zaś kolejną instrumentalną miniaturą, pełnym pogłosów "Warkeeper".
Mnóstwo tu emocji, z przewagą smutku, niepokoju. Bjørneg śpiewa o poczuciu pustki, samotności, powracających wspomnieniach, traumach, utracie tego, co ważne i cenne, o paradoksach i absurdach życia we współczesnej rzeczywistości. Stawia też wiele retorycznych pytań, skłaniając odbiorcę do refleksji. Słuchanie "Sanctuary" w sprzyjających okolicznościach może być więc doznaniem niemal duchowym, oczyszczającym. Ta płyta wymaga odpowiedniego nastroju i atmosfery. Najlepiej brzmi w ciemności lub w pochmurny dzień. Wtedy daje od siebie najwięcej.
82%
Posłuchaj płyty: Alkymist - Sanctuary