Jeśli bliska jest Ci, czytelniku i słuchaczu północnoeuropejska wrażliwość, jednym z twoich ulubionych gatunków jest folk i nie stronisz od tajemniczości i mroku przenikających dźwięki, to bardzo możliwe, że znajdziesz coś dla siebie w twórczości Ols, jednoosobowego projektu "Zosi-samosi", Anny Marii Oskierko, która wraca z trzecią płytą. W kompozycjach zawartych na "Widmach" pokazuje, że wie, co robi - jest świadomą i wrażliwą artystką, kompozytorką i poetką.
Multiinstrumentalistka, wokalistka, autorka tekstów - na albumach Ols Anna jest odpowiedzialna za całokształt. Nie tylko tworzy samodzielnie, ale też chętnie osobiście opowiada o swoich dokonaniach. Czytelnicy Soundrive, śledzący
aktualności na profilu facebookowym portalu mieli okazję dowiedzieć się o
zawartości "Widm" bezpośrednio od autorki, która przejęła prowadzenie profilu na
jeden dzień. Opisała tam szczegółowo swoją muzykę, motywy, które nią kierowały
przy powstawaniu płyty oraz jej przekaz, wyczerpując zagadnienie
możliwie najpełniej do tego stopnia, że pozostaje mi jedynie zachęcenie do jego odsłuchu i wyrobienie sobie na jego temat własnego zdania.
Krótko pisząc jest to album o tym, co zmierza ku końcowi i dotyczy każdego z nas, czyli schyłkowości ludzkiego życia i poszczególnych etapów kroczenia ku śmierci, tyle, że z żeńskiego punktu widzenia. To płyta o starzejącej się kobiecie, jej zmaganiach z coraz bardziej wymagającą codziennością i doskwierającą samotnością, przedstawionych na tle szykującej się do zimy przyrody.
Natura i procesy w niej zachodzące to jedne z największych inspiracji Anny, która upodobała sobie stylistykę folkową, a szczególnie jej mroczniejszą odmianę, nawiązującą do black-metalowej ekspresji, przeplatanej gdzieniegdzie ambientową tajemniczością. To muzyka bardzo "skandynawska", jednak zaśpiewana po polsku, co nadaje jej wyjątkowego charakteru.
Wybór języka przy pierwszym kontakcie z płytą może wprawić w konsternację szczególnie fanów darkfolku spod znaku Wardruny, Nytt Land czy Heilung, którym może coś tam po prostu "nie pasować". Po kilku utworach okazuje się jednak, że pełne rozumienie słów śpiewanych w ojczystym języku pozostawia u słuchacza dodatkowy ładunek emocjonalny, sprawiając, że materiał wywołuje u wrażliwego odbiorcy stan zawieszenia i skłania do głębokiej refleksji. To płyta szczera i w pewnym sensie magiczna. Niepokojąca i tajemnicza, a z drugiej strony bardzo uniwersalna.
Podziw i szacunek budzi szerokie instrumentarium wykorzystane podczas nagrań i kreatywność w jego użyciu. Artystka jak sama przyznała zawarła tam brzmienia gitar akustycznej i elektrycznej, bębnów, klawiszy, czy fletów, lecz także mniej oczywistych instrumentów takich jak tagelharpa, didgerido, opiłka, drumla, berimbau, bullroarer, dzwonki rurowe i przeróżne perkusjonalia, w tym garnki i kości. Tworzy to imponującą, klimatyczną całość, dopełnioną wielowarstwowym wokalem, dodającym muzyce przestrzenności.
Opisywanie poszczególnych utworów w tym przypadku trochę mija się z celem, gdyż każdy z nich jest częścią spójnej historii. Są tu zarówno ballady, jak i bardziej dynamiczne fragmenty o rytualnym charakterze, wprowadzające w trans. Kompozycje płynnie łączą się ze sobą, budując opowieść, która angażuje od pierwszej do ostatniej minuty, skłaniając do zagłębienia się zarówno w muzykę, jak i słowa. Jest mrocznie, eterycznie, niepokojąco i bardzo hipnotycznie. Anna Maria Oskierko na "Widmach" udowadnia, że ma pomysł na siebie i wie, co chce osiągnąć. Właśnie za to, podobnie jak za podjęcie się całego procesu twórczego we własnym zakresie należą jej się ogromne brawa.
76%
Posłuchaj płyty: Ols - Widma