Zwykle są upiorne i kojarzą się z estetyką krwawo-horrorową. Budzą postrach, u niektórych obrzydzenie, a nawet przerażenie. Okazuje się, że tak zwane "żywe trupy" wcale nie muszą być takie straszne, co udowadnia choćby ostatni film Jima Jarmuscha, z Iggym Popem w jednej z ról. Nie o takich zombie jednak tu będzie mowa, bo choć skojarzenie jest zupełnie naturalne, to w dźwiękach generowanych przez zespół o bardzo zbliżonej nazwie próżno szukać grozy rodem z krwawego horroru.
"2020" to pierwszy album grupy po pięcioletniej przerwie. Jest w tych dźwiękach progresywna nuta, dominują jednak kosmiczne przestrzenie i stonerowy ciężar. To ponadgatunkowa podróż do krainy klimatu - bardzo nastrojowa, a zarazem nie wywołująca skrajnych emocji. Przystępna i przyjemna, a jednocześnie ambitna, dzięki czemu trafi do fanów różnych stylistyk.
Jest tu trochę dramaturgii, rozwijających się melodii i muzycznych dialogów, dzięki czemu album się nie nudzi. Słucha się tych dźwięków bardzo dobrze o dowolnej porze, relaksując się przy kawie, czy zajmując codziennymi sprawami.
Zombi nie straszy, a wręcz przeciwnie - przykuwa uwagę i zachęca do
bliższego przysłuchania się gitarowym i klawiszowym sekwencjom i
konsekwentnemu budowaniu nieco mrocznego i tajemniczego klimatu. Te
dźwięki wciągają na dłużej.
76%
Posłuchaj płyty: Zombi - 2020