sobota, 12 września 2020

Asaf Avidan - Anagnorisis (11.09.2020)

Asaf Avidan - Anagnorisis
Pochodzi z Izraela. Przed polskimi słuchaczami odkrył jego twórczość Artur Orzech, prezentując nagrania jeszcze z zespołem The Mojos w trójkowych audycjach "Zaraz Wracam" i "Trzy Kontynenty". Niemal od razu wywołał poruszenie wśród wielbicieli dźwięków nietypowych i zmienił stereotypowe postrzeganie muzyki z Bliskiego Wschodu.

W tym przypadku mamy tak zwany "wóz albo przewóz". Gdy jest się właścicielem takiego głosu, nie ma szans na kompromisy - trzeba iść na całość i nie bać się krytyki, a słuchacze albo pokochają to, co robisz, albo odpuszczą. Asaf Avidan jest artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Śpiewa, gra, komponuje, pisze teksty, a przy tym potrafi wyrażać emocje jak nikt inny. 

Nie od dziś wiadomo, że ból i cierpienie najlepiej ukoić pracą. Zajęcie się czymś produktywnym odciąga negatywne myśli, pozwala odetchnąć, oderwać się. "Anagnorisis" to bardzo osobiste wyznanie, opisujące zmagania artysty z codziennością po rozstaniu z ukochaną osobą. 

Kompozycyjnie i aranżacyjnie jest to podróż po różnych zakamarkach muzyki pop. To płyta przystępna i łatwo przekonująca do siebie niezdecydowanych. Avidan do pięknych melodii dodaje własną, niepowtarzalną wrażliwość, szczyptę orientu, trochę soulu i elektroniki. Tworzy to koktajl buzujący od emocji i energii. 

Słuchacz zostaje zaangażowany już od pierwszych taktów chwytliwego "Lost Horse" z orientalnymi smaczkami i hip-hopowym beatem. W ucho wpada też singlowy "900 Days" z soulowym rytmem. Dalej podobać może się właściwie wszystko - sympatyczne chórki w "Earth Odyssey", wzruszająca partia fortepianu w "No Words"...Słuchając nagrania tytułowego nie sposób nie uronić łzy. Ból wokalisty jest tak silny, że nie da się go nie poczuć. Pięknie wtórują mu partie instrumentów dętych. 

W "Rock Of Lazarus" pobrzmiewają pulsujące echa r'n'b, toczące dialog z jazzowymi partiami fortepianu i przesterami. Te dźwięki przypadną do gustu fanom Son Luxa. "Wildfire" kołysze i nuci się je niemal natychmiast po przesłuchaniu, podobnie jak "Indifferent Skies" z urokliwymi chórkami. Album wieńczą dwa bardzo refleksyjne utwory - "Darkness Song" oraz "I See Her, Don't Be Afraid".

Czy jest to najlepszy album w karierze Asafa trudno orzec. Wszystko zależy od nastroju. Jeśli podobała wam się "Different Pulses" to jest spora szansa, że urzeknie was także ten album. Warto po niego sięgnąć także, jeśli dotąd nie mieliście okazji posłuchać muzyki tego niesamowitego wokalisty. Odnajdą się w tych dźwiękach także osoby szukające w muzyce szczerości. Avidan należy do tej grupy artystów, która oddaje całego siebie, by wyrazić to, co czuje i co myśli. 

84%