Życie codzienne bywa żmudne i męczące. Gdy przytłaczają wykonywane zajęcia, nudzą aktywności, niewiele rzeczy daje radość, pojawia się potrzeba zmiany, przełomu, nowego początku. Może zrodzić się znienacka, innym razem zaś dojrzewa w umyśle długo, dając o sobie znać, gdy osiągnie poziom kulminacyjny. Wtedy niejednokrotnie przeradza się w odważną życiową decyzję. Na poważny zwrot akcji w swojej karierze zdecydował się znany i lubiany polski perkusista Maciej Gołyźniak, który po albumach popowo-rockowych postanowił spróbować swoich sił w jazzie.
Sorry Boys, trio Meller Gołyźniak Duda, Lion Shepherd - między innymi z tych projektów możecie kojarzyć Macieja, który od dawna wyróżnia się własnym, charakterystycznym stylem, dodającym improwizatorskiego sznytu popowo-rockowym kompozycjom. Stąd jest już bardzo blisko do jazzu. Ewolucja artystyczna w tym kierunku stała się więc w tym przypadku procesem bardzo naturalnym.
Przyznam otwarcie - nie jestem ekspertem od jazzu ani
żadnego innego gatunku muzycznego i nigdy nie uważałam się za znawcę.
Słucham muzyki bardzo uważnie, nie dzieląc jej na gatunki i opowiadam o
niej, poszukując w niej emocji. "The Orchid" to album, na
który zdecydowanie powinni zwrócić uwagę nie tylko miłośnicy jazzu, lecz
wszyscy otwarci słuchacze, poszukujący w dźwiękach naturalności, szczerości i zaskoczeń. To dowód na to, jak wszechstronnym i zdolnym muzykiem i kompozytorem jest Gołyźniak.
"The Orchid" buduje siedem wymykających się jazzowemu kanonowi kompozycji, które zaskoczą
koneserów gatunku, a jednocześnie być może skłonią
nieprzekonanych do sięgnięcia po ten rodzaj
muzycznej ekspresji i zostanie z nią na dłużej. To połączenie niemal hiphopowego groove'u z odniesieniami do klasyki tej estetyki. Dialogi poszczególnych muzyków są tu bardzo płynne, uwagę przykuwa także selektywna i dopracowana produkcja. Każda partia instrumentu jest wyraźnie słyszalna, a poszczególne fragmenty łączą się w ciekawą muzyczną opowieść, mieniącą się emocjonalną paletą barw i nastrojów.
Nieokiełznana radość gry przeplata się z nostalgicznym malowaniem urokliwych, subtelnych dźwięków i tajemniczymi, mrocznymi akcentami, dodającymi całości klimatu Autor kompozycji i lider tria określa zawartość swojego dzieła mianem wrzącego tygla, w którym euforia zderza się z delikatnością, którą porównał do spokoju oceanicznych fal. Charakterystyczna rodzima melancholia spotyka tu specyficzny skandynawski chłód i nowojorski puls energetyczny.
Warto podkreślić, że album został wydany w ramach legendarnej kolekcji Polish Jazz i jest trzecim w ponad osiemdziesięciopłytowym cyklu, któremu lideruje perkusista. To wyjątkowe wydawnictwo. W ramach tria Macieja Gołyźniaka wsparli wspaniali muzycy - basista Robert Szydło i pianista Łukasz Damrych. W czterech albumowych kompozycjach zaś gościnnie zagrał na trąbce Łukasz Korybalski.
"The Orchid" to płyta, która z odsłuchu na odsłuch ujawnia przed odbiorcą coraz więcej brzmieniowych smaczków, odcieni, kolorów. Fortepianowe partie w singlowym "The Restless Rains" pozwalają na niemal namacalne odczuwanie chłodu spadających kropli deszczu. Zachwyca poszatkowana rytmika "Never Lean On Antyhing You Know", stopniowo ustępująca miejsca pasjonującym dialogom w nagraniu tytułowym. "Elwood Curtis, Brooklyn Ave 1567" zabiera słuchaczy na wycieczkę do klasycznego jazzowego klubu w Stanach Zjednoczonych. "The Writing Is On The Wall" aż kipi od dynamicznych zwrotów akcji i
pulsującej energii rodem z zatłoczonych ulic wielkiego miasta. Mroczny groove dominuje w przepełnionym niepokojem "Colours Of Autumn", płynnie łącząc się z bardzo refleksyjnym i nostalgicznym finałem "Shore To Shore".
"The Orchid" to nieszablonowa i bardzo udana płyta. Choć jest to dla artysty zupełnie nowy rozdział i nowy początek, już swoim jazzowym debiutem udowodnił, że obrał właściwy kierunek. Warto się o tym przekonać na własne uszy.
83%
Posłuchaj płyty: Maciej Gołyźniak Trio - The Orchid