Choć różnią ich obrane muzyczne ścieżki, postanowili zainspirować się wzajemnie i połączyć siły. Wytwórnia Sacred Bones, otwarta na różnorodność i eklektyzm po wspólnych płytach Uniform i The Body oraz Stephena Brodsky'ego z Marissą Nadler postanowiła wydać owoce współpracy specjalizującej się w folku Emmy Ruth Rundle i sludge'owego Thou. Okazało się, że efektem tych działań jest kolejna fantastyczna płyta.
Każdy, kto lubi poznawać nowe dźwięki nie dzieląc ich na gatunki, ceni klimat i ciężar w muzyce, a przede wszystkim stawia na emocje, powinien posłuchać tego materiału. To atmosferyczna, mroczna, a zarazem bardzo melodyjna muzyka gdzieś na pograniczu post metalu, dark folku, doom'u i sludge'u. Płynie niespiesznie, angażując słuchacza i powoli zapadając w pamięć. Brzmi to wszystko bardzo ciekawie. Głosy Emmy i Thou świetnie pasują do siebie. Kompozycje budują spójną opowieść pełną melancholii, niepokoju i energii.
To piękna płyta. Folkowa melodyjność zderza się tu z mrokiem post-rockowych gitar i metalowych galopad, growl z czystym, atmosferycznym śpiewem. Spodoba się fanom dokonań obojga albumowych partnerów oraz dźwięków spod znaku Chelsea Wolfe, Cult Of Luna, czy Esben And The Witch. Artyści bowiem nie odchodzą zbytnio od swoich macierzystych stylistyk, łącząc to, co w nich najważniejsze - szczere emocje. W tle pobrzmiewają zaś inspiracje estetyką rocka lat dziewięćdziesiątych, w tym grunge'u.
Pomysłodawcą tej współpracy był organizator Roadburn Festival, Walter
Hoeijmakers. Trzeba przyznać, że miał wyczucie. To jeden z najciekawszych albumów ostatnich tygodni. Jego charakter świetnie oddają też okładkowe zdjęcia, które wykonał Craig Mulcahy, przedstawiając postaci bez twarzy i wyrazu, nieco dwuznaczne, pozbawione emocji. Nawiązał w ten sposób do współczesnej sytuacji na świecie, w którym brakuje perspektyw, klarownej wizji rozwoju, wszyscy zmuszeni są do izolacji, co prowadzi do chorób psychicznych i cierpienia. Do niej nawiązują też teksty utworów.
Albumu słucha się jednym tchem, odkrywając jego moc i przekaz coraz pełniej z każdym kolejnym kontaktem. Świetnie brzmi po zmroku lub w pochmurny dzień. To muzyka dla osób wrażliwych na piękno, lecz jednocześnie tych, którzy potrzebują pewnej dawki mroku.
86%
Posłuchaj płyty: Emma Ruth Rundle & Thou - May Our Chambers Be Full