Bycie "anty", "przeciw", czy ogólnie "na nie", jest w ostatnich dniach bardzo na czasie nie tylko w Polsce i nie ma w tym nic złego, jeśli dotyczy słusznej sprawy. "Dość" mają także artyści, sprzeciwiając się otaczającej rzeczywistości, a jednym z najbardziej wyrazistych i bezkompromisowych jest Eric Whitney, występujący jako Ghostemane. W ciągu pięciu lat opublikował pod tym szyldem aż osiem mniejszych i większych wydawnictw, na każdym z nich zachwycając pomysłowością i otwartym umysłem. Nie inaczej jest w przypadku "Anti-Icon".
Ghostemane jest być może anty-ikoną, czy nawet "anty-artystą", ale w zdecydowanie pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zamiast walczyć o popularność "na salonach" wydaje kolejne świetne płyty. Na tej nowej przekracza kolejne gatunkowe granice, łącząc industrialność bliską Nine Inch Nails z bezkompromisowym rapem, black metalem i nu metalem.
"Anti-Icon" kipi od emocji, wrze, zaskakuje i poraża mocą. Z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa się tu nowe brzmieniowe kombinacje, zachwycając się łatwością, z jaką Ghostemane pokonuje kolejne poprzeczki. Krzyczy, rapuje, śpiewa, osiągając ekstremalne prędkości. Muzycznie niemal tańczy na linie, ale nie ma opcji, żeby z niej spadł, bo doskonale wie, jak balansować na granicy, w dodatku w świetnym stylu. Tempo zmienia się tu jak w kalejdoskopie, pochłaniając całą uwagę słuchacza, nie pozwalając mu nawet na moment oderwać się od materiału.
To płyta nieprawdopodobna, w zasadzie totalnie ekstremalna i bardzo nowatorska. Zbudowana z krótkich, lecz bardzo intensywnych fragmentów, budujących specyficzny mroczny klimat, który przypadnie do gustu fanom i anty-fanom hip hopowej estetyki. Brzmi to prawie jak absurd, ale właśnie tak jest. Ghostemane prezentuje rap, któremu bliżej do charakterystycznych dla metalu growli i złowrogich krzyków niż kojarzonego bezpośrednio z hip hopem frazowania. Poza tym znajdą tu coś dla siebie miłośnicy eksperymentów, wszelkich odmian metalu oraz ci, którzy nie dzielą muzyki na gatunki, lecz tę, która wywołuje lub nie wzbudza emocji.
Mimo ogromnej różnorodności jest to niesamowicie spójny materiał, z przekazem, w którym dominuje niepokój, nihilizm i złość, a co ważne jest to podane w sposób absolutnie szczery i bezbłędny. A przecież o to przede wszystkim w sztuce chodzi.
"Anti-Icon" to bezkompromisowa wypowiedź świadomego siebie artysty, który od dawna ma wiele do powiedzenia i z albumu na album udowadnia, że choć wiele już dokonał, jeszcze mnóstwo przed nim. Nie brakuje mu nowych pomysłów i na pewno jeszcze niejednym zaskoczy. Nie stanie się prawdopodobnie powszechnie znany z okładek pism i nagłówków poczytnych portali, bo wcale do tego nie dąży, ale zyska ogromny szacunek osób, które słuchają muzyki na serio, nie traktując jej jedynie jako towarzysza różnych codziennych aktywności i wypełniacza ciszy.
96%
Posłuchaj płyty: Ghostemane - Anti-Icon