Po niespełna dwóch latach od premiery świetnie przyjętego "Lotus", Soen wraca z nowym materiałem. Czy dźwięki na tej płycie są tak samo groźne jak okładkowy wąż i tak samo minimalistyczne i stylowe, jak technika wykonania tej pracy?
Niekoniecznie. Piąty album Soen, choć muzycy zgodnie przyznają, że ma eksplorować ich bardziej metalowe oblicze, zbliża się zdecydowanie bardziej do balladowości i melodyjności, a chwilami niemal popowej przebojowości. To piosenki, które w większości odnalazłyby się na radiowej playliście stacji promującej muzykę gitarową, ale taką, która za mocno nie odrywa od codziennych zajęć, pracy, czy odpoczynku. Wiele z tych nich można nucić bezwiednie.
Są tu fragmenty metalowych galopad, ale takich, które nie powodują zachwytu. Dlaczego? Za szybko nikną w przebojowości i urokliwej, czasem nawet do przesady piosenkowości. To płyta bardziej progresywna, niż metalowa, a właściwie po prostu rockowa, bo tę przysłowiową "progresywność" można odnieść do stereotypowych solówek gitarowych i rozbudowania kompozycji do około pięciu minut.
To muzyka świetnie zaśpiewana, wyprodukowana i zaaranżowana, ale jakby gubiąca gdzieś po drodze emocje na rzecz patosu. Owszem, są tu ważne, skłaniające do refleksji, a także walki o swoje teksty, komentujące niewesołą rzeczywistość w kontekście społeczno-politycznym. Wokal Joela Ekelofa niesie się echem i zwraca uwagę płynnością, muzycy technicznie grają świetnie, ale... to byłoby na tyle.
Jeśli podobał wam się "Lotus", na tym albumie znajdziecie także sporo dźwięków bliskich waszym upodobaniom. Tu także można bawić się w zagadki typu "jaka to melodia", szukając skojarzeń z twórczością innych zespołów. Na przykład "Modesty" brzmi jakby nagrali go muzycy Katatonii z innym wokalistą, "Dissident" ma riverside'owe solówki, a "Deceiver" rytmicznie przypomina... "Rival" z "Lotus". Przede wszystkim jednak na "Imperial", jakkolwiek głupio to brzmi, Soen brzmi jak... Soen z poprzedniej płyty, która przyniosła zespołowi większą rozpoznawalność.
Szwedzi postawili w pełni na przystępność i przebojowość. Czy to dobrze? To zależy, czego słuchacz poszukuje w dźwiękach. Jeśli lubisz muzykę, która wpada w ucho, świetnie nadaje się do wspólnego śpiewania na koncertach i kołysania i podskakiwania w rytm, to w tym przypadku jest to jak najbardziej trafny kierunek. Jeśli natomiast szukasz przede wszystkim emocji, niejednoznaczności i brzmień, które wyróżniają się na tle podobnych do siebie utworów, pozostawiając trwały ślad w duszy, ten album niekoniecznie trafi w twój gust.
63%
Posłuchaj płyty: Soen - Imperial