Przyglądając się przyrodzie za oknem można śmiało stwierdzić, że zbliża się wiosna - na drzewach pojawiają się pąki, rozkwitają bazie, wydłuża się dzień, ptaki śpiewają coraz chętniej i głośniej. Do takiego spojrzenia za okno zachęcają miłośników gitarowych piosenek Mike Bird i Dave Pen. Na szóstym albumie BirdPen nie bez powodu dominuje kolor żółty - ta muzyka niesie ze sobą trochę słońca w tych ponurych czasach.
Okładkowe okno i tytuł wydawnictwa wskazują jasno - zawartość nowej płyty zespołu nawiązuje do tematyki pandemii. Można by pomyśleć - "znowu?", przyglądając się wydawnictwom ukazującym się na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jest tu jednak coś więcej - teksty i muzyka świetnie ze sobą współgrają, budując przyjemne dla ucha piosenki podkreślające charakterystyczny styl zespołu, w którym przystępność zderza się z nieoczywistością i mrokiem.
W obliczu wirusowego szaleństwa wszyscy stajemy się równi - bez znaczenia ile masz lat, w jakim kraju mieszkasz, jaką masz pozycję i wykształcenie, czy pracujesz na etacie, jesteś artystą, czy jeszcze się uczysz, przechodzisz przez to samo - siedzisz w domu. Wszyscy muszą dostosować się do nowych czasów, nowych realiów i warunków, żyjąc w zamknięciu, izolacji, odczuwając pustkę, smutek i głęboką tęsknotę za tym, co tak nagle utracili. Między innymi o tym jest ten album. To także płyta o wszechobecnym informacyjnym chaosie, szerzących się fake-newsach, funkcjonowaniu w sieci i opanowującej świat paranoi, lecz także o tym, że nie jesteśmy sami.
Mike i Dave nagrali album bardzo aktualny, a zarazem uniwersalny. Poruszana tematyka staje się codziennością niezależnie od panującej pandemii - wyznacznikiem rozpoczynającej się właśnie trzeciej dekady dwudziestego pierwszego wieku jest cyfryzacja i idące z nią w parze wszystkie plusy i minusy powszechnego dostępu do różnych treści. Swoje obawy na temat kondycji psychicznej człowieka i wpływu mediów na nią w obecnych czasach artyści wyrażali już wcześniej, opowiadając o fałszywych przyjaźniach i manipulacji i złudnym poczuciu szczęścia między innymi na poprzednim "There's Something Wrong With Everything".
Muzycznie ten album jest kwintesencją brzmienia BirdPen. Duet tworzy chwytliwe melodie wzbogacone nutką melancholii i szczyptą elektroniki, dodając do całości elementy smyczkowe. Słucha się tego bardzo dobrze. Piosenki wchodzą w głowę, skłaniając do refleksji. Trudno je zaklasyfikować jednoznacznie w obrębie estetyki rockowej czy ambitnego popu, natomiast od razu wiadomo, kto jest ich autorem.
Nie jest to muzyka wybitnie zaskakująca, czy odkrywająca nowe, niezbadane szlaki i wywracająca do góry nogami postrzeganie dźwięków, w których dominuje gitarowa melancholia ze świetnym wokalem. "All Function One" to płyta bardzo spójna i taka, do której chce się wracać, gdy ma się ochotę na muzykę przyjemną, a zarazem niebanalną. Jest w niej coś uniwersalnego i ponadczasowego, co trafia do wrażliwego słuchacza niezależnie od ulubionego gatunku. Warto po nią sięgać o dowolnej porze i dzielić się nią z przyjaciółmi - najlepiej nie korzystając podczas odsłuchu z różnych internetowych rozpraszaczy.
Posłuchaj płyty: Birdpen - All Function One