Są takie dni, że chce się posłuchać czegoś niebanalnego, a jednocześnie przystępnego, albumu, który niesie ze sobą pokaźne pokłady energii, jednocześnie nie przytłaczając ciężarem. Taka jest właśnie muzyka Greenleaf. Szwedzi wracają w bardzo dobrym stylu - z płytą, po którą warto sięgać wielokrotnie.
Nowy album Greenleaf to trzy kwadranse świetnej, melodyjnej muzyki z pazurem. Pustynna
przestrzenność, rytualne rytmy, harmonie wokalne i fantastyczny klimat -
to wyznaczniki tej płyty. "Echoes From A Mass" to porcja pozytywnej gitarowej energii. To zestaw świetnych, wpadających w ucho piosenek, do których chce się wracać. Sprawdzą się doskonale jako poprawiacze humoru w ponury dzień, czy motywatory do działania w chwilach, gdy brak sił. Z drugiej jednak strony jest to płyta, w którą warto wsłuchać się uważnie i poświęcić jej co najmniej kilka pełnych obrotów w odtwarzaczu.
To stoner rock w najlepszym możliwym wydaniu - idealnie wyważony między przystępnością i przebojowością, a wyrafinowaniem. Bardzo dobrze zagrany, z chwytliwymi partiami wokalnymi, które aż chce się podśpiewywać, dobrze wyprodukowany. Ta muzyka hipnotyzuje i zostaje w głowie, urzekając swoją melodyjnością i pulsem.
To czysta radość słuchania, o dowolnej porze. Album jest spójny i zwarty. Utwory przechodzą w siebie łącząc się w ciekawą muzyczną opowieść, która niesamowicie wciąga swoim pustynnym klimatem. Wyraźnie da się odczuć, że członkowie zespołu są bardzo dobrze zgrani i rozumieją się niemal bez słów. To także zasługa producenta - album połączył w całość, nadając mu wyrazistości Karl Daniel Lidén, były członek zespołu i współpracownik Katatonii, Bloodbath i Crippled Black Phoenix.
Jeśli lubisz około-metalowe granie o pustynnym zabarwieniu i szukasz fajnej i ambitnej płyty, która wypełni przyjemnie twój czas odpoczynku lub potowarzyszy ci w pracy, sięgnij po ten album koniecznie. Zdecydowanie warto!
85%
Posłuchaj płyty: Greenleaf - Echoes From A Mass