Mrok, instrumenty etniczne, niepodrabialny skandynawski klimat - lubisz Wardrunę, Heilung, Forndom i brzmienia utrzymane w zbliżonej estetyce? Koniecznie sprawdź muzykę zespołu Krzywdy. To atmosferyczne dźwięki idealne do wędrówek w nieznane.
W ramach cyklu "Szczęśliwa trzynastka" miałam przyjemność
przepytać Mateusza Szymańskiego, basistę zespołu Rosk i pomysłodawcę Krzywd. W czerwcu ubiegłego roku ukazał się świetny debiutancki album projektu - "Czary". Artysta odpowiedział bardzo wyczerpująco na trzynaście nietypowych
pytań, zwracając uwagę między innymi na postrzeganie aspektu słowiańskości...
1. Moim bohaterem w dzieciństwie był…
Przychodzi mi do głowy kilka postaci fikcyjnych, ale na tle ogółu najbardziej wyróżnia się Batman. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest moment, kiedy mój tata przywiózł do domu kilka komiksów z Nocnym Rycerzem. Ojciec bywał bardzo zapracowany, swego czasu pracował niemal na trzy etaty, więc nie miał za dużo wolnego czasu, który mógłby poświęcić dla mnie. Podejrzewam, że właśnie dlatego to wspomnienie zatarło się tak mocno w mojej głowie. Batman zafascynował mnie do tego stopnia, że któregoś dnia udało się nam zdobyć kreator pół animowanych komiksów na podstawie Batman: Animated Series na peceta i spędzałem przy tym mnóstwo czasu bawiąc się w najlepsze układając własne historie z bohaterem Gotham w tle.
2. Wydarzenie z życia, które mnie ukształtowało to…
W zasadzie nie ma takiego jednego wydarzenia. Staram się wychodzić z założenia, że z każdego wydarzenia w naszym życiu można wyciągnąć coś wartościowego, coś co jest składową, która nas kształtuje. Jednym z takich wydarzeń z pewnością było podjęcie decyzji o rozpoczęciu (samo)nauki gry na gitarze basowej. Dzięki temu w zasadzie jestem tu gdzie jestem. Podobnie kształtującym wydarzeniem z życia był moment, w którym postanowiłem podążać wymarzoną ścieżką kariery i rozpocząłem na dobre pracę przy produkcji gier.
3. Płyta, która miała największy wpływ na to, kim jestem to….
Podobnie jak w poprzednim pytaniu, nie byłbym w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Mógłbym zrobić tu całą listę takich albumów, epek i mniejszych wydawnictw, ale sięgając do tych najmniej oczywistych muszę wylistować te trzy:
- Red Hot Chilli Peppers - By The Way - w zasadzie przez tą konkretną płytę zainteresowałem się muzyką okołorockową, co potem przerodziło się w zainteresowanie cięższymi brzmieniami.
- Tool - Lateralus - Tool zaszczepił we mnie chęć do dalszego samokształcenia
muzycznego. Od samego początku fascynowało mnie brzmienie ich basu, zmiany
rytmiczne, sposób budowania utworów. Po pierwszym przesłuchaniu utworu Schism
uznałem, że muszę się nauczyć to grać. Cały czas jest to jeden z moich
ulubionych riffów rozgrzewkowych.
- Summoning - Minas Morgul - dzięki tej płycie zacząłem interesować się
syntezatorami i tworzeniem muzyki samemu. W zasadzie dalszą pochodną wpływu tej
płyty było podjęcie decyzji o rozpoczęciu studiów z zakresu realizacji dźwięku,
a potem też stworzenie krzywd w takiej formie w jakiej są obecnie.
4. Gdybym nie został muzykiem byłbym….
W zasadzie zawodowym muzykiem nie jestem. I nie mam pojęcia czy w ogóle powinienem się nazywać muzykiem jako takim, ot to moje hobby. Chylę się jednak ku odpowiedzi, że prawdopodobnie skończyłbym studia, które były moim pierwszym wyborem, tj. Inżynierię Środowiska i projektował systemy hydrauliczne, lub przyłącza wodne.
5. Gdybym mógł zagrać koncert/podjąć współpracę z jednym artystą byłby to…
Tu się mocno waham.
Jest kilku artystów, których podziwiam za ich dorobek, a możliwość
jakiejkolwiek współpracy byłaby istnym spełnieniem marzeń. Trzy główne nazwiska
jakie pojawiają się w mojej głowie to Kristoffer Rygg, Steve Von Till i Einar
Selvik. Każdy z nich tworzy muzykę innego pokroju, ale to co ich łączy to
niesamowite pokłady szczerości przelanej w ich twórczość.
6. Najdziwniejsza rzecz/wiadomość, jaką dostałem od fanów to…
W zasadzie nic takiego
nie przychodzi mi na myśl.
7. Kino, teatr, a może książka? Po którą formę kultury sięgasz najczęściej
i dlaczego?
Zdecydowanie kino, czy
bardziej to uogólniając - filmy. Głównie ze względu na zabieganie w życiu
codziennym. Kocham czytać, ale często po ośmiu godzinach pracy z dźwiękiem mój
mózg jest na tyle zmęczony, że nie jestem w stanie skupić się na lekturze.
8. Lata osiemdziesiąte były lepsze, bo…
W zasadzie nie
powinienem móc odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ w latach osiemdziesiątych
nie było mnie jeszcze na tym świecie. Na pewno powstało wtedy bardzo dużo
dobrej muzyki, która zainspirowała całą masę artystów. Jednak to za mało by móc
powiedzieć, że ta dekada była lepsza od innej.
9. Moje ukochane miejsce na Ziemi to…
Bergen. Jedno z najpiękniejszych miast jakie widziałem. Niezbyt duże. Z jednej
strony morze, z drugiej góry i lasy. Niesamowity klimat i niesamowici ludzie.
10. Moje najbardziej traumatyczne wspomnienie z koncertu to…
Jeden z pierwszych
koncertów z czasów licealnych/post-licealnych. Graliśmy z zespołem koncert w
Warszawskim Metal Cave. Pamiętam, że naszemu gitarzyście pękła struna, a mi
spalił się pożyczony od znajomego wzmacniacz do basu. Wszystko wydarzyło się na
pierwszym utworze, więc skończyło się to siedzeniem na scenie do dźwięków
granego na drugiej gitarze Bard’s Song z repertuaru Blind Guardian.
11. Moim marzeniem jest…
Robić to co kocham i
osiągnąć wewnętrzny spokój w tych trudnych dla nas wszystkich czasach.
12. Ulubione zajęcie w wolnym czasie…
Tworzenie muzyki do
szuflady w ramach samorozwoju i badania nowych możliwości.
13. Pytanie, którego najbardziej nienawidzę podczas wywiadów to…
“Czy następny materiał będzie może bardziej słowiański?” to pytanie, pojawiało
się również w formie pewnych rozważań po wydaniu "Czarów" . Szczerze
powiedziawszy ciężko jest mi zdefiniować na czym ta słowiańskość miałaby
polegać. Czy chodzi o użycie instrumentów występujących na terenach
występowania plemion słowiańskich? Czy chodzi o rozpopularyzowany przez zespół
Percival, a potem przez Marcina Przybyłowicza w soundtracku do Wiedźmina 3
“Biały śpiew”? Niezbyt lubię tego typu pytania, ponieważ mam swój jasno
określony kierunek i klimat muzyczny. Słowiański klimat kojarzy mi się z
przaśnością, nad którą potrafi zapanować naprawdę niewiele osób, tak by muzyka
stworzona z tym vibem nie była festyniarska.
Życząc Mateuszowi spełnienia marzeń i trzymając kciuki za to, by muzykę Krzywd usłyszało i pokochało jak najwięcej osób zachęcam do zapoznania z płytą: