Łagodny letni wiatr, piękny dzień, atmosfera zbliżających się wielkimi krokami wakacji - 10 czerwca był dniem absolutnie wyjątkowym, nie tylko ze względu na przepiękne zaćmienie słońca, lecz także fantastyczny koncert, który odbył się w gdańskim S1. Na plenerowej, letniej scenie B90 wystąpił Krzysztof Zalewski w towarzystwie trzyosobowego zespołu. Po wielomiesięcznej walce i kilku zmianach terminów, koncert szczęśliwie doszedł do skutku i dla wielu fanów artysty stał się nie tylko spełnieniem marzeń o spotkaniu z idolem na żywo, lecz także swoistym symbolem powrotu do normalności.
Zagranie popowego koncertu, który poruszy i porwie do szaleństwa tłum, a jednocześnie nie będzie banalny to nie takie proste zadanie. Nietrudno wpaść w pułapkę schematycznego zachęcania publiczności do zabawy i stosowania sprawdzonych patentów, by widownia reagowała żywiołowo, a jednocześnie zaprezentować muzyczny kunszt. Zalewski wyszedł z całej sytuacji obronną ręką, wprawiając tłumnie zgromadzonych fanów w zachwyt i podchodząc do sprawy trochę z przymrużeniem oka, z drugiej zaś strony z wielkim zaangażowaniem.
Krzysztof obdarzony jest naturalnym talentem wokalnym, instrumentalnym i aktorskim i na scenie dowolnej wielkości czuje się jak ryba w wodzie, o czym miałam przyjemność wspominać już kilkukrotnie na łamach tej strony, przy okazji opowieści o wcześniejszych trójmiejskich występach. Śpiewa doskonale, świetnie tańczy, a przy tym potrafi zagrać właściwie na dowolnym instrumencie i odnaleźć się w dowolnej muzycznej estetyce, co udowodnił w czwartkowy wieczór dając z siebie wszystko, nieważne, czy wykonywanemu właśnie utworowi było bliżej do popu, rocka, elektroniki czy rapu. Było tak różnorodnie i przystępnie, że coś dla siebie mógł znaleźć miłośnik dowolnej estetyki - no może z wyłączeniem ekstremalnych, ciężkich brzmień. Nie brakowało za to żywej, rockowej energii, niezobowiązujących pląsów i ładnych, chwytliwych, wchodzących w głowę melodii.
Było to wielkie święto nie tylko muzyki uniwersalnej, lecz przede wszystkim wolności i radości. Choć w tekstach dominowała tematyka końca świata, nie brakowało szczerych uśmiechów płynących ze sceny, naturalnej, udzielającej się każdemu obecnemu energii. Krzysztofowi od momentu pojawienia się na scenie do chwili jej opuszczenia towarzyszyły nieustanne piski fanek. Nie zabrakło też wspólnego śpiewania, klaskania, tańców, podskoków i poczucia humoru. Ciekawa jestem, ile osób wychwyciło nawiązanie do popularnego skeczu kabaretu Mumio w słowach "niech to trwa, niech to trwa" i żartobliwe uwagi dotyczące stereotypowego braku umiejętności Polaków w rytmicznym klaskaniu.
Zalewski szczerze przyznał, że właściwie to czuje się szczęściarzem grając koncert po tak długiej przerwie i w tak niespokojnych czasach, bo dzięki temu jest to chwila jeszcze bardziej wyjątkowa, a właściwie symboliczna. Wykorzystał ten moment, by poruszyć także ważne kwestie tolerancji i wolności - na scenie pojawiła się tęczowa flaga, wyrażająca solidarność ze środowiskiem LGBT. W setliście natomiast obok największych hitów artysty granych przez komercyjne stacje, jak "Annuszka", "Początek" z Męskiego Grania, "Miłość Miłość" i "Kurier" znalazły się energetyczne, gitarowe "Jaśniej", przekorny "Dystans", czy urokliwe "Na Apatię". W finale podstawowego setu wybrzmiała potężna, dyskotekowa "Zabawa", okraszona tańcem artysty, obok którego po prostu nie dało się przejść obojętnie. Niesiony ogłuszającymi wiwatami Zalewski powrócił jeszcze na bis, by brawurowo wykonać intrygujący "Bad Guy" i zostający w głowie na długo "Jak Dobrze", który wprawił wszystkich obecnych w fantastyczny nastrój.
Kto nie dotarł do S1 będzie miał jeszcze szansę zobaczyć Krzysztofa z zespołem w akcji w Trójmieście i okolicach jeszcze dwukrotnie podczas tych wakacji. 30 lipca Zalewski zagra w amfiteatrze w Pruszczu Gdańskim w ramach Faktorii Kultury, a 15 sierpnia wystąpi w gdyńskich Kolibkach podczas cyklu Open'er Park. Jeśli macie ochotę na porcję pozytywnej energii i dobrej zabawy nie pozbawionej najwyższej jakości wykonania, warto się wybrać. "A co, jeżeli zostało nam tylko 5 minut życia?" Pozostaje nam wykorzystać ten czas jak najpełniej i czerpać z każdej chwili maksimum.
Co tu dużo pisać - zapraszam do obejrzenia galerii :)