"Uważam, że "Miło wszystko" to najlepsze, co do tej pory zrobiłem i jestem z tej płyty bardzo dumny." - tak o swoim czwartym autorskim albumie mówi Piotr Madej, występujący tutaj pod szyldem Patrick the Pan. Faktycznie jest to płyta przełomowa, ukazująca nowe oblicze artysty spoglądającego na świat z uśmiechem . Nagrywając ten materiał autor chciał, by każdemu słuchającemu było ciepło na duszy, przyjemnie, po prostu miło. Ale czy tylko o to tu chodzi?
Gdy spojrzy się na ten materiał pod kątem muzycznym, to jak najbardziej można tak powiedzieć. Jest miło. To gitarowy pop z domieszką elektroniki, dopracowany i bardzo dobrze wyprodukowany. Nagrany z sercem i duszą przez osobę, która wie, czego chce i wykorzystuje swoje bogate doświadczenie w komponowaniu, produkowaniu muzyki i współpracy z różnymi artystami. Miłe melodie, urokliwe ballady, które skłaniają do refleksji, zgrabne piosenki, ciepły, przyjemny głos - wszystko się zgadza, a płyta zdaje się być idealną na wakacje i czas beztroskiego wypoczynku i zatrzymania się na chwilę w codziennym biegu.
Cudownie sympatyczna jest także oprawa graficzna całości - pozytywna okładka płyty, dołączona do zamawianych w preorderze urocza pocztówka z tęczą i autografem, poprawiająca humor, retro-prasowanka do ubrań oraz napisany na maszynie do pisania list od artysty, w którym opowiada on o kulisach nagrywania albumu, życiowych zmianach i współpracy z osobami, bez których album by nie powstał. Jest pięknie i nie brakuje ciepłych słów. Jest radość, zarówno u artysty jak i u odbiorcy, który cieszy się, że nie tylko otrzymał nietuzinkową płytę, ale także podziękowanie za jej zakup, które w tym przypadku jest naprawdę szczere.
Coś niespodziewanego zaczyna się jednak dziać w kontekście tekstów. Cukierkowy nastrój momentalnie zostaje zburzony po wsłuchaniu się w kolejne frazy, które przykuwają uwagę i wiercą dziurę w umyśle, uruchamiając lawinę emocji. że nie sposób nie uronić łzy. Uwaga! Jeśli należysz do osób, które łatwo się wzruszają, przed włączeniem przycisku play zaopatrz się w paczkę chusteczek. Jednak tak naprawdę ta płyta jest w stanie złamać każdego....Zupełnie jak w teledysku do "Porozmawiajmy o emocjach", bardzo dosłownie interpretującym proces zamiatania spraw pod dywan, w wyniku czego piętrzą się nierozwiązane kwestie i problemy. Uwaga! Jeśli należysz do osób, które łatwo się wzruszają, przed włączeniem przycisku play zaopatrz się w paczkę chusteczek.;) Jednak tak naprawdę ta płyta jest w stanie złamać także tych, którym daleko do sentymentalnych powrotów do wspomnień czy rozważań egzystencjalnych.
Teksty są bardzo prawdziwe i poruszają uniwersalne kwestie, ukazując je z ciekawej perspektywy. Są szczere do bólu, bo jest w nich pierwiastek osobistej autorefleksji autora, który opowiada o związkowych rozterkach i trudnych zmaganiach z własnymi emocjami związanymi z kontynuacją działalności Patrick the Pan. Potrzebował czasu, by uporządkować myśli, wyznaczyć nowe priorytety. Świetnym czasem do tego okazał się lockdown. Płyta powstawała przez rok od marca 2020.
Każda z dziewięciu kompozycji na płycie niesie podobne, a jednocześnie nieco inne refleksje. Wszystko zaczyna się wymownie od "Daj czas", w którym artysta snuje nostalgiczne rozważania o tym, że warto wszystko dokładnie przemyśleć zanim podejmie się ostateczną decyzję. W "Porozmawiajmy o emocjach" na tle urokliwej melodii, która nie byłaby tak chwytliwa bez pomocy gitarzysty Kuby Dudy i saksofonistki Moni Muc pięknie pokazana jest potrzeba szczerej rozmowy z drugim człowiekiem. Nastrój zmieniają przewrotne i bardzo pandemiczne "Zmiany, zmiany" z gościnnym udziałem rapującego Meek, Oh Why?.
Punktem zwrotnym, a zarazem pierwszą, która powstała i chyba najważniejszą piosenką na "Miło wszystko" jest "Nie chce psa", powalająca szczerością opowieść o rozstaniu pary i łamiącej serce kwestii, co począć z psem przygarniętym przez dwojga i jak wyjaśnić mu, że będzie teraz miał dwa domy. Opowiadałam już o niej przy okazji relacji z ubiegłorocznego koncertu Piotra w gdańskim Parlamencie, wtedy określanej jeszcze jako "Pies". Ciekawy jest też "Toronto", gdzie w chórkach słyszymy przyjaciół i bliskich artysty - Dawida Podsiadło, Misię Furtak, Kamila Kowalskiego, a przede wszystkim ukochaną Dominikę Kubeczkę i Babcię Lodzię (<3). "Remanenty Serca" to natomiast efekt współpracy z Darią Zawiałow.
Jest jeszcze urocze "Dzień dobry pani", "Trochę mniej" o potrzebie kontrolowanej samotności i ucieczki od mediów społecznościowych. To chyba utwór najbliższy wcześniejszym dokonaniom Piotra, podobnie jak finałowe nagranie tytułowe, które w bardzo trafny sposób opisuje kolorową, ale niekoniecznie fajną współczesną rzeczywistość, gdzie coraz młodsi ludzie siwieją ze stresu, każdy z czymś się zmaga i na coś narzeka, każdy segreguje i ocenia, jednocześnie będąc poddawanym temu procesowi przez innych, ucieka w wirtualny świat i zapomina o tym, co naprawdę w życiu ważne.
To taka płyta trochę na przekór i pod prąd, nagrana "mimo wszystko" - wahaniu, czy na pewno warto to robić w dobie streamingu i słabnącego znaczenia albumu jako całości, różnym przeciwnościom losu, osobistym rozterkom. To odważny krok naprzód i szczere wyznanie, które jest jednocześnie dowodem na to, że mamy do czynienia z artystą, który nie stoi w miejscu, nieustannie się rozwija i jest bardzo utalentowany. Całe szczęście, że ten album powstał, bo gdyby stało się inaczej, polska scena odnotowałaby ogromną stratę. Cieszę się ogromnie, że następca bardzo dobrego "Trzy. Zero" jest tak intrygujący i rozpiera mnie radość na myśl o tym, że dzięki tej płycie Piotr może czuć się spełniony. Oby był to symboliczny początek tylko dobrych wiadomości dla artysty zarówno na gruncie zawodowym, jak i osobistym.
84%
Posłuchaj płyty: Patrick the Pan - Miło wszystko