Wyczekiwany przez miłośników
mrocznej, post-metalowej muzyki album Amenry ujrzał światło dzienne w ostatni
czerwcowy piątek. "De Doorn" to piąty krążek belgijskiego zespołu,
który od ponad 2 dekad serwuje fanom eksperymentalnego metalu ekscytujące,
przyprawiające o dreszcze dźwięki. To pierwsza w dorobku zespołu płyta w całości zaśpiewana po flamandzku. Czy tytułowe ciernie są tak ostre, jak
wskazuje okładka płyty? Na temat zawartości nowego wydawnictwa Belgów
rozmawiają Aleksandra Wojcińska i Michał Raś.
Dźwięki na tej płycie kojarzą mi się z….
Ola: otchłań, mroczna, klaustrofobiczna przestrzeń, droga pełna pułapek, szpital psychiatryczny
Michał: mnie się kojarzą z ogromną, zapuszczoną świątynią, w której Amenra odprawia swój muzyczny rytuał
Emocje lub stany, które wywołują te dźwięki:
Ola: strach, niepokój, ból istnienia, a z drugiej strony oczyszczenie i dziwna lekkość, która pojawia się, gdy ustąpi ból
Michał: zaniepokojenie, ale i melancholia, oczyszczenie
Komu byś zaproponował(a) ten album?
Ola: wszystkim, którzy lubią ciężkie eksperymentalne brzmienia i lubią się bać
Michał: każdemu, kto lubi szczere, miejscami rozpaczliwe emocje w muzyce i nie obawia się ekstremalnych wokali, bo wiem z doświadczenia, że krzyk Colina nie każdemu podejdzie
Uważasz, że to album uniwersalny?
Ola: niekoniecznie 😊 raczej dla tych, którzy nie boją się wyzwań, zdecydowanie nie jest radiowy!
Michał: zależy jak rozumieć „uniwersalny”. Większość utworów nie spodoba się sympatykom mniej ekstremalnych dźwięków, ale jest na tej płycie trochę spokojniejszych, nastrojowych fragmentów, więc nie zawsze tylko kłuje ten cierń. :)
"De Doorn" jest odkrywczy, czy zachowawczy?
Ola: dość zachowawczy, jeśli spojrzy się ogółem na ostatnie dokonania zespołów na scenie post-metalowej, ale brzmi świeżo i na pewno ekscytująco dla miłośników tej estetyki
Michał: inspiracje Amenry są na tej płycie słyszalne, ale mnie się ta zachowawczość i surowość zawsze w muzyce Belgów podobała, zresztą podobnie mam z estetyką ich koncertów albo okładek.
W porównaniu do poprzednich dokonań Amenry ta płyta jest…
Ola: porównywalnie dobra, trzymająca poziom poprzednich wydawnictw. To też krok ku przyszłości, w kierunku nowego brzmienia i odejście od trochę hermetycznego cyklu "mszy"
Michał: mogę się tutaj zgodzić z Olą. Poniżej pewnego poziomu zespół nie schodzi, a na "De Doorn" wprowadza delikatnie coś nowego do swojego brzmienia.
A co sądzisz o wokalu i tekstach na tej płycie?
Ola: to bardziej modlitwa a raczej, rytuał. Bardzo podobają mi się te lżejsze, refleksyjne partie Caro Tanghe z Oathbreaker, która toczy na tej płycie dialogi wokalne z Colinem , szczególnie w finałowym "Voor Immer", a growl jak zawsze pozostawia uczucie gęsiej skórki na karku… Świetnie, że zespół zrezygnował tu całkowicie z języka angielskiego.
Michał: to wciąż intymna podróż w głąb siebie. Przypominają mi teksty Neurosis, ale u Amenry wydają się bardziej rozpaczliwe, szczególnie w połączeniu z muzyką. Uwielbiam wrzask Colina, bez niego Amenra sporo by straciła. Udział Caro bardzo mnie ucieszył, wspaniale wzbogaciła otwierający „Ogentroost”.
Gdy ktoś powie Amenra, to myślisz….
Ola: wokalista stojący tyłem do publiczności podczas koncertów!
Michał: skojarzenie mam podobne, ale z konkretnym miejscem – piątą edycją Asymmetry Festival gdzie miałem okazję uczestniczyć w rytuale Amenry na żywo.
Gdyby ktoś poprosił Cię, by zrecenzować ten album 1 zdaniem to….
Ola: to takie przypieczętowanie zespołowej kariery i przedstawienie stylu zespołu w pigułce
Michał: to niepokojąca podróż w zakamarki ciemniejszej strony umysłu, potrafiąca paradoksalnie przynieść ukojenie, szczególnie w gorsze dni :)
Oceniam ten album następująco:
Ola: 81%
Michał: 90%