poniedziałek, 12 lipca 2021

Spięty - Olsztyn, Amfiteatr im. Czesława Niemena (11.07.2021) [GALERIA ZDJĘĆ]

Lato, wakacyjny weekend i słoneczna pogoda to idealny moment, by zrelaksować się przy ambitnych dźwiękach na świeżym powietrzu. W niedzielny wieczór, w olsztyńskim amfiteatrze nadarzyła się ku temu świetna okazja - wystąpił Spięty z zespołem. Artysta zaprezentował materiał z dwóch solowych wydawnictw. 


 

Spięty, to nie kto inny jak Hubert Dobaczewski, wokalista, gitarzysta i autor tekstów znany przede wszystkim z Lao Che. Tym razem artysta przedstawił swoje inne, równie fascynujące oblicze i w towarzystwie perkusisty Bartka Kapsy, klawiszowca Patryka Kraśniewskiego i basisty Mikołaja Zielińskiego wykonał solowe utwory, które były prawdziwą gratką dla fanów szeroko pojętej alternatywy, bez podziału na gatunki. Coś dla siebie mogli znaleźć tu zarówno fani popu, reggae, rapu, rocka czy elektroniki.

Każdy, kto słyszał wydany kilka tygodni temu "Black Mental", o którym opowiadałam obszernie na łamach Soundrive ten mniej więcej wiedział, czego może się spodziewać na koncercie. Na drugiej solowej płycie kompozytor skręcił w zupełnie inne rejony, niż na wydanych dwanaście lat temu "Antyszantach" i oparte na konwencji szantowej urokliwe ballady zastąpił mocnymi beatami, elektronicznymi rytmami, a wokalnie postawił przede wszystkim na rap.  Odważnie? Zdecydowanie tak, a przy okazji bardzo współcześnie i trafnie, gdy przyjrzy się bliżej treściom zawartym w poszczególnych utworach, opisujących obecne realia funkcjonowania.

W pozornie prostych, bujających rytmach Dobaczewski jak zwykle zawarł ważny i aktualny przekaz. Choć na scenie dominował chłód, mrok, niepokój i wyrażona głównie w słowach szczera frustracja, nie brakowało też powodów do uśmiechu, szczególnie, gdy zabrzmiały kompozycje z "Antyszantów", na czele z "Morże" i "Memento". Charakterystyczna dla Spiętego gra słów spotkała się ze szczerym uznaniem publiczności, która przyjęła artystę ciepło i z szacunkiem. 

Udział w tym koncercie był prawdziwą przyjemnością także ze względu na doskonałą akustykę amfiteatru i stojącą jak zawsze na najwyższym poziomie organizację. Spięty dał z siebie wszystko, by przekazać maksimum emocji w słowach. Wyraźnie dało się odczuć ogromne skupienie zespołu, który z utworu na utwór nawiązywał z publicznością coraz bliższą relację - powoli, niespiesznie, szczerze. Szkoda jedynie, że wokalista nie zdecydował się na uwolnienie energii poprzez taniec znany z teledysku do "Trybuny Małpoludu", choć subtelne gesty wyrażały dobitnie słowa i dźwięki. Pod koniec nie brakowało już wspólnego śpiewania i interakcji, a artystów odprowadziły za kulisy gromkie brawa.

Był to jeden z wieczorów zdecydowanie godnych zapamiętania, nie tylko ze względu na unikalny charakter występu - krótka trasa promująca "Black Mental" może być jedyną w tym kształcie, lecz także wyjątkowe miejsce i czas. Aby zachować w pamięci te chwile jeszcze mocniej, zapraszam do obejrzenia galerii: