Brakuje wam mroku, chłodu, niepokoju? Sprawdźcie, jakie dźwięki na swoim nowym wydawnictwie proponuje londyńska Tunguska. To propozycja dla wszystkich miłośników sludge i post-metalowej ekspresji spod znaku Cult Of Luna, The Ocean Collective i Neurosis.
To muzyka, której świetnie się słucha i choć nie poraża
oryginalnością, to sprawi fanom tego typu grania mnóstwo radości.
Wpisuje się idealnie w ponury nastrój, mrok nocy, niepokój czający się
na każdym kroku. Mrozi krew w żyłach. Znajdą tu coś dla siebie także
miłośnicy brzmień industrialnych. Nie jest to materiał porażający
długością, bo trwa niespełna pół godziny. Jednak intensywność doznań
zawarta w dźwiękach jest tak silna, że ma się wrażenie, że album trwał
dłużej.
Mrocznym gitarowym sekwencjom i perkusyjnym blastom towarzyszą lżejsze partie, a złowieszcze krzyki kontrastują z melodyjnymi chórkami. Jest w tych dźwiękach chłód rodem z najzimniejszych obszarów Ziemi. Perkusyjne partie tną przestrzeń niczym ostre lodowe sople, gitary dźgają jak siarczysty mróz, przynosząc upragniony chłód. Ten album jest jak śnieżna burza, przykrywająca wszystko, co po drodze napotka białym puchem, sprawiając, że krajobraz ożywa nową energią i nawet to, co pozornie nie zachęca do podziwiania zmienia w zjawiskowo piękne i tajemnicze.
To piękna, pełna emocji muzyczna podróż, w którą warto wyruszać wielokrotnie. Na koniec jeszcze ciekawostka - będzie polski akcent. Za gitarowe sekwencje Tunguski odpowiedzialny jest Marek Banaszewski. Nie będę się zbytnio rozpisywać tym razem, by nie powtarzać się w zachwytach nad post-metalową aurą i klimatem. Niech ta fantastyczna muzyka obroni się sama.
82%
Posłuchaj płyty: Tunguska - Decline