Rok 2020 przez miłośników muzyki z pewnością zostanie zapamiętany na długo. Odwołane i przeniesione wydarzenia i przedłużający się lockdown przyczyniły się do powstania nowej formy występów. Wiele zespołów, korzystając z dobroci techniki, postanowiło zaprezentować fanom nową formę koncertów, transmitując internetowo kameralne występy ze studia czy też bezpośrednio z domu.
Taką formę koncertu z powodu siły wyższej wybrali także muzycy Paradise Lost, dla których występ w The Mill był pierwszą okazją do prezentacji na żywo utworów z ostatniej studyjnej płyty "Obsidian", z którą zespół nie zdążył pojechać w trasę. Dzięki rejestracji tego wydarzenia na nośnikach audio i video, można je teraz przeżywać wielokrotnie za sprawą płyty "Live At The Mill".
Koncert w The Mill był dla zespołu wydarzeniem absolutnie wyjątkowym. Jak wspomina w albumowej książeczce wokalista grupy Nick Holmes stream, który odbył się w listopadzie 2020 roku był pierwszą okazją do spotkania całego zespołu od 14 lutego 2020 i występu w Moskwie, który okazał się ostatnim koncertem przed publicznością na długi czas. Dlatego tym bardziej zespół zdecydował się zachować go dla potomnych, by w trudnych chwilach fani mogli do niego wracać i uśmiechnąć się słuchając ulubionej muzyki.
Za reżyserię obrazu odpowiada Ash Pears, który pracował już z zespołem
przy okazji teledysków do albumów „Medusa” oraz „Obsidian”. Całość ogląda się z przyjemnością - podziwiając kameralne wnętrze, subtelne oświetlenie jak i skupienie oraz emocje wszystkich członków zespołu. Choć nie skaczą po scenie, a koncentrują się na graniu, wyraźnie da się odczuć, że poświęcili temu koncertowi wiele energii i jest to dla nich po takiej przerwie duże przeżycie.
Na "At The Mill" znajdziecie kompozycje obejmujące całą już ponad trzydziestoletnią karierę Brytyjczyków. Oprócz zaprezentowanych po raz pierwszy gotyckiego "Ghosts", potężnego, doom'owego "Fall From Grace", rozpoczynającego "Obsidian" doskonałego "Darker Thoughts", są tu koncertowe wersje takich klasyków jak "One Second", "Gothic", "No Hope In Sight" czy "As I Die" z EPki z 1993 roku. Łącznie jest tu szesnaście kompozycji, które niezależnie od tego, z którego etapu zespołowej kariery pochodzą, tworzą ekscytującą i spójną całość, zabierając słuchacza w podróż przez meandry doom, death i gothic metalu, który w wykonaniu Paradise Lost jest jedyny w swoim rodzaju.
To ciekawa propozycja nie tylko dla fanów zespołu. To także świetny starter dla tych, którzy nie mieli dotąd szans zapoznać się z twórczością brytyjskiej grupy (trudno uwierzyć, ale być może są też i tacy), a także fajna propozycja na spędzenie wieczoru z muzyką w domowym zaciszu w kameralnej atmosferze, przy ulubionym napoju. Warto wyposażyć się też w duży ekran i dobre głośniki, by móc wsłuchać się w brzmieniowe detale. Aby poznać lepiej muzyków, warto też obejrzeć dołączony do wydawnictwa wywiad zbudowany na bazie wnikliwych pytań od fanów, na które cała piątka odpowiada z uśmiechem, humorem, a w studiu panuje świetna atmosfera.
Drobnym mankamentem tego wydawnictwa niewątpliwie jest pudełko, którego obrotowa forma utrudnia wyjęcie właściwego dysku BD. Broni go za to w pełni piękna okładka i oprawa graficzna. Wśród fanów krąży także opinia o nie do końca dobrym miksie materiału - tu się nie do końca zgadzam - to już zależy od indywidualnych preferencji. Pewne jest jednak to, że tego rodzaju dźwięki najlepiej bronią się na żywo, w bezpośrednim kontakcie z publiką. Okazja, by się o tym przekonać nadarzy się już we wrześniu - Paradise Lost zagrają w krakowskim Hype Parku już 16 września.
84%