No to jesteśmy na półmetku - trzy festiwalowe dni minęły ekstremalnie szybko, pozostawiając po sobie zmęczone nogi, wyostrzony słuch na nowości i znacznie uszczuplony portfel ze względu na zakupy płytowe. Trzeci dzień Soundrive Festival podobnie jak dwa poprzednie dostarczył różnorodnych wrażeń. Na scenach B90 i Drizzly Grizzly królowali m.in. rozczulający Patrick The Pan, rock and rollowi The Stubs, sludge'owo-stonerowy Spaceslug i nieprawdopodobny Baasch.
Festiwalowe wycieczki rozpoczęłam tuż po 17 od koncertu Drip Of Lies, którzy zaserwowali solidną black-metalową pobudkę. Godzinkę później warto było zajrzeć do Drizzly Grizzly, by doświadczyć bardzo szczerego występu Zawodów. Pośród punkowych rytmów i wspólnych tańców pod sceną padło wiele ważnych i pełnych emocji słów, a dochód z zakupu zespołowego merchu przeznaczony został na wsparcie osób transseksualnych. To piękny i bardzo ważny gest!
Fani żeńskich bezkompromisowych i budzących skrajne emocje wokali mieli chwile dla siebie na koncertach Alfah Femmes i Szklanych Oczu, a koneserzy jazzu mogli wyciszyć zmysły podczas występu kwintetu Tomasza Chyły. Jazzowe improwizacje na skrzypce, gitarę, instrumenty dęte i bębny zabrzmiały na scenie B90 wybornie. Fani hip hopu mieli zaś do wyboru mroczną, bardzo ciekawą odsłonę rapu ze skreczami w wykonaniu Tonfy, raperkę Dziarmę i kolaboracyjny projekt Ambro Fiszoski + 07420Norma +Adrian Ugowski.
Patrick The Pan jak zawsze zachwycił szczerością i emocjonalnością. Teksty Piotra poruszały do głębi, a urokliwa, melodyjna muzyka zachęcała do kołysania się, a chwilami nawet rytmicznego podrygiwania. Artysta został przyjęty bardzo ciepło, fani śpiewali z nim piosenki i wspólnie klaskali. Był to jeden z najlepszych występów wieczoru.
Mocny rock and rollowy wykop zapewnili publice The Stubs, którzy reaktywowali się specjalnie na kilka koncertów tych wakacji. Było dużo tańca, skoków i radości. Na małej klubowej scenie bardzo solidną porcję stoneru z dodatkiem sludge'u i doomu zaserwowało trio Spaceslug. Było bardzo klimatycznie i hipnotyzująco. W tym czasie swoje smutne piosenki w B90 odgrywała znana trójmiejskiej publiczności bardzo dobrze Trupa Trupa.
Fani muzycznych eksperymentów mogli zachwycić się umiejętnościami Jacka Prościńskiego, który zagrał elektroniczno-perkusyjny set jako wh0wh0 i gdyby nie doskwierający skwar w wypełnionym po brzegi Drizzly Grizzly mógł być występem wieczoru.
Fantastycznym zwieńczeniem muzycznego dnia był porywający koncert Baascha, który zabrał publiczność na ekscytującą "nocną" wyprawę po mieście. Doskonałe kompozycje, gdzie taneczny puls został zbilansowany rewelacyjnymi melodiami i ciepłym głosem Bartka idealnie wpisały się w klimat klubu B90. Baasch wystąpił w towarzystwie swojej stałej ekipy - perkusisty Roberta Alabrudzińskiego, klawiszowca Alka Żurowskiego i dźwiękowca Kuby Sosulskiego. Świetnie zabrzmiały rozbudowane wersje "Cieni", "Brokatu" i "Dual", a utwory z "Nocy" zostały przeplecione starszymi kompozycjami. Wieczór zakończyło wyrywające z butów wykonanie "Wszystko". Energia bijąca ze sceny udzieliła się wszystkim zebranym pod sceną - wśród obecnych trudno było wypatrzyć osobę, która nie tańczy lub nie kołysze się w rytm muzyki. Był to piękny psychodeliczny lot.
Dziś dzień czwarty i kolejna porcja wrażeń. A tymczasem zdjęcia :)
DRIP OF LIES
ZAWODY
ALFAH FEMMES
TOMASZ CHYŁA QUINTET
TONFA
PATRICK THE PAN
SZKLANE OCZY
THE STUBS
SPACESLUG
wh0wh0
BAASCH