piątek, 3 września 2021

Mono - Pilgrimage of the Soul (17.09.2021)

W ciągu dwudziestu dwóch lat kariery zagrali koncerty niemal na całym świecie i wypracowali brzmienie, które pogodziło miłośników atmosferycznego post-rocka, instrumentalnych pejzaży i ciężkich brzmień. Mono to zespół, którego fanom muzyki niezależnej nie trzeba przedstawiać. Po niesamowicie mrocznej płycie "Nowhere Now Here" Japończycy wracają z jedenastym albumem, na którym jeszcze raz udowadniają, że w żonglowaniu emocjami nie mają sobie równych. 

Nikt nie potrafi zestawiać ciszy i hałasu w sposób, w jaki dokonują tego członkowie Mono. Żaden zespół nie umie w taki sposób rozdrażnić niemal do czerwoności, by za chwilę ukoić i doprowadzić do wzruszenia. "Pilgrimage of the Soul" to jeszcze jedna porcja atmosferycznego, wyjątkowo intensywnego post-rocka, która zostaje w głowie i drażni mózg. 

"Riptide" to potężne, zgrzytliwe i mroczne otwarcie jeszcze potężniejszego albumu, co należy rozumieć w kontekście intensywności doznań. "Imperfect Things" wprowadza w trans pulsującą elektroniką, narastającą mocą regularnych uderzeń perkusji i melodią gitary, która także przybiera na sile. To utwór, do którego można tańczyć, przełomowy w twórczości japońskiego zespołu, który na tej płycie po raz pierwszy wykorzystuje potencjał muzyki elektronicznej. Tempo płyty zdeterminowała inspiracja stylistyką disco i techno, choć nie brak tu też odniesień do muzyki klasycznej i filmowej.

Wyciszenie i chwilę zadumy przynosi ściskający gardło "Haven in a Wild Flower". Głośniej robi się w "To See A World", który stanowi przykład klasycznego grania w stylu Mono, podobnie jak balansujący na granicy post-rocka i shoegaze'u spod znaku My Bloody Valentine, "Innocence". Wzruszyć się można też słuchając zgrzytliwego, lecz bardzo emocjonalnego "The Auguries". 

Najdłuższy na płycie "Hold Infinity In The Palm Of Your Hand" raz jeszcze elektryzuje mocą, po czym oddaje pałeczkę "An Eternity Of An Hour" brzmiącym jak ostatnie pożegnanie, rozstanie, odejście. Trudno przy tym wzbogaconym brzmieniem kwartetu smyczkowego utworze nie uronić łzy.

Album został zarejestrowany przez zespół w czasie pandemii i w nieprawdopodobny sposób oddaje emocje, które towarzyszyły wielu z nas podczas lockdownu. To prawdopodobnie najbardziej dynamiczny album w karierze Mono, który jak nikt inny potrafi w równym stopniu koić i przerażać, budując atmosferyczne, mroczne kompozycje i kontrastując spokój wściekłością czy mrok jasnością. To świetna okazja, by znów się przekonać, że muzyka Mono to magia, której trudno się oprzeć.

85% 

Posłuchaj płyty: Mono - Pilgrimage of the Soul