Jak spędzić Halloween? Co roku organizatorzy wydarzeń kulturalnych proponują różne ciekawe opcje, od klasycznych przebieranych imprez dla fanów tańców i hulanek, przez koncerty, maratony filmowe aż po nietypowe wydarzenia dla koneserów. Tym razem Gdański Teatr Szekspirowski zaprosił na dwudniowe "Filmowe Halloween z muzyką na żywo". Pierwszy wieczór minifestiwalu upłynął pod znakiem projekcji "Nosferatu - symfonia grozy" - najważniejszego horroru wszech czasów, do którego ścieżkę dźwiękową wykonał na żywo fenomenalny lutnista Jozef van Wissem i było to połączenie idealne.
Granie na żywo do filmu niemego to nie lada wyzwanie. By przekazać emocje, które widz obserwuje na ekranie poprzez dźwięki potrzeba ogromnej wrażliwości, zrozumienia i pokory. To potrafi tylko artysta, który czuje daną fabułę, estetykę, przekaz. Holenderski lutnista to artysta wyjątkowy, komponujący własne utwory w charakterystycznym stylu, grający na autorskiej, specjalnej, majestatycznej lutni i oczarowujący słuchacza specyficznym, hipnotyzującym mrokiem.
Van Wissem w muzyce filmowej odnajduje się doskonale, czego dowodem jest
między innymi jego współpraca z Jimem Jarmuschem i fantastyczna ścieżka
dźwiękowa do filmu "Tylko Kochankowie Przeżyją (Only Lovers Left
Alive)". Tym razem także spisał się fenomenalnie. Jego autorska
ekspresja na lutni i gitarze elektrycznej wzbogacona partiami
elektronicznymi i nagraniami terenowymi, które wypełniał między innymi śpiew ptaków, fantastycznie oddawała klimat opowieści o wciąż budzącym grozę, jednym z
najpopularniejszych wampirów wszech czasów.
"Nosferatu - symfonia grozy" z 1922 roku to kanon kina, jeden z pierwszych horrorów w historii. Za kanwę
filmu posłużyła nieco zmodyfikowana, ze względu na problemy z prawami
autorskimi, fabuła "Draculi" Brama Stokera. Rolę tytułowego
Nosferatu odtwarzał Max Schreck, którego nazwisko w języku niemieckim znaczy
„strach”, co, w połączeniu z tajemniczym charakterem aktora, stało się swego czasu
przyczyną plotek o wampiryzmie Schrecka. Nosferatu to także "krzyk ptaka śmierci o północy", nic więc dziwnego, że między partiami lutni i gitary pojawiły się zmodyfikowane elektronicznie nagrania śpiewu ptaków. Mimo upływu lat i prawie stu lat od premiery filmu, ze względu na swój niemy charakter, wciąż budzi on zainteresowanie, zachwyt i podziw u kolejnych pokoleń odbiorców.
Występ Jozefa van Wissema w połączeniu z pokazem był pełen emocji. Artysta w niezwykły sposób podkreślał kluczowe momenty fabuły, grając groźniej i bardziej mrocznie, gdy na ekranie pojawiał się wampir siejący spustoszenie i przerażenie. Świetnie wczuł się w swoją rolę i przygotował się do niej wzorowo - trafiał w punkt ze zmianami tempa i ekspresji, co nie każdemu się udaje. Bezbłędnie wyrażał strach, grozę, niepokój, tęsknotę, żądzę i miłość. Nic więc dziwnego, że publiczność w przeważającej większości chłonęła każdy dźwięk i każdą scenę z zapartym tchem i po występie nagrodziła artystę gromkimi brawami.
Jeśli nie mieliście okazji doświadczyć na żywo tego wydarzenia w Gdańsku, najbliższa okazja już za kilka dni w Warszawie. Jozef zagra podczas filmowej projekcji w Kinie Muranów 4 i 5 listopada, gdzie odbędą się aż cztery pokazy. Szczegóły znajdziecie na stronie kina. Natomiast w Teatrze Szekspirowski, 31.10 muzykę do "Metropolis" zagra na żywo polski zespół Czerwie.
Zapraszam do obejrzenia galerii:
b&w