Gdy usłyszy się ten głos, nie sposób o nim zapomnieć. Znają go doskonale fani Wardruny, ale Lindy-Fay Hella już nie raz udowodniła, że jej muzyczne ścieżki wiodą w znacznie szersze rejony. Po dwóch latach od premiery solowego debiutu artystka wraca w świetnej formie z jeszcze bardziej różnorodnym albumem niż "Seafarer". Jej drugi materiał sygnowany własnym nazwiskiem i zarejestrowany z grupą Dei Farne to fenomenalna międzygatunkowa podróż wśród zapierających dech norweskich krajobrazów, będąca hołdem dla ludu Saamów, ich kultury, tradycji, z drugiej zaś strony pochwałą natury i powrotem do czasów dzieciństwa.
"Hildring" to płyta ciekawa, równa i taka, której każdy kolejny odsłuch przynosi nowe odkrycia i niespodzianki. To album pełen rytmu, naturalności i niemal tanecznej energii, która porywa do rytmicznego pulsowania, niesie radość i ukojenie. Piękno spotyka tu mrok, noc przenika dzień, chłód dźwięków ogrzewają delikatne promienie słońca. Rytualne, plemienne rytmy perkusyjne łączą się tu z mroczną elektroniką, folkową lekkością i jazzującymi melodiami.
Co dokładnie zainspirowało ten album dowiedzieć się możecie z wywiadu, który miałam przyjemność przeprowadzić z artystką, nie sposób jednak pominąć i w tym tekście roli śpiewu joik, który ukształtował ekspresję wokalną Lindy-Fay. Ten charakterystyczny dla ludu Saamów sposób wyrażania emocji miał niebagatelny wpływ na rozwój talentu artystki, podobnie jak twórczość Dave'a Gahana i Depeche Mode. Te dwie pozornie sprzeczne inspiracje połączyły się w niezwykłą całość na tej płycie.
Lindy-Fay zaśpiewała na niej doskonale, głosem pełnym pasji i emocji, prosto z serca, bez trudu poruszając się między niższymi i wyższymi rejestrami, bawiąc się głosem i czerpiąc radość ze wspólnego grania z muzykami Dei Farne. Wkład zespołu w brzmienie płyty jest niebagatelny - dwaj perkusiści i klawiszowiec stworzyli instrumentalną ścieżkę, które idealnie koresponduje z barwą głosu wokalistki. To połączenie doskonałe.
Plemienne brzmienia bębnów w nagraniu tytułowym, zgrzyty w "Insect" zbilansowane lekkością wokalu niczym orzeźwiający powiew letniego wiatru i ciepłem chórków, delikatność i subtelna struktura "The Lake" to tylko kilka przykładów melodyjności i naturalnej energii płynącej z tej płyty. Obok nich pojawiają się oniryczna, tajemnicza, pełna mroku opowieść "Los", przywodząca na myśl wokalną ekspresję Bjork, wyjątkowy duet z Gaahlem w "Brising", czysta radość wspólnego grania w "Taag", niosąca szeroki uśmiech.
Miłośnicy eksperymentów i improwizacji znajdą coś dla siebie w "Kjetto" niosącym skojarzenia z ekspresją wokalną Jonsi'ego z Sigur Rós, fenomenalnym, opartym na miarowym elektronicznym rytmie, nawiązującym w pewnym stopniu do stylu Bjork "Otherworld", w którym Hella wnosi się na wyżyny swoich wokalnych możliwości oraz finałowy, podniosły, narastający "Gjelet", w którym głos Lindy służy za instrument toczący dialog z perkusistami.
Na tym albumie nie ma słabych punktów i przestojów. Kompozycje jedna po
drugiej chłonie się jednym tchem, nagle orientując się, że wybrzmiała
już całość materiału. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak włączyć płytę
ponownie i raz jeszcze wyruszyć w podróż pośród malowniczych gór, jezior, mórz, lasów i fiordów. "Hildring" to dowód na nieprawdopodobny talent i wyjątkową wrażliwość Lindy-Fay i zdecydowanie jedna z najciekawszych płyt 2021 roku.
96%
Posłuchaj płyty: Lindy-Fay Hella & Dei Farne - Hildring