poniedziałek, 22 listopada 2021

Lindy-Fay Hella: mój głos staje się najsilniejszy, gdy czerpię inspiracje ze śpiewu joik


Jest fantastyczną wokalistką i wyjątkową artystką o pięknej, wrażliwej duszy. Miłośnicy nordyckiego folku znają doskonale jej niezwykły głos z dokonań Wardruny, a także autorskich, solowych kompozycji, którymi podzieliła się w 2019 roku na płycie "Seafarer". Lindy Fay-Hella wraca z nową płytą, którą nagrała z zespołem Dei Farne - jeszcze bardziej różnorodną, a jednocześnie taką, która ugruntowuje jej styl. Z tej okazji miałam zaszczyt zadać artystce kilka pytań. Lindy opowiedziała mi między innymi o swojej miłości do pewnej płyty Depeche Mode, swoich rytuałach, dzięki którym jej głos pozostaje silny i wyrazisty, niezwykłej relacji z naturą, życiodajnych właściwościach roślin, opowieściach swojego dziadka i wspaniałej kulturze Saamów. Nie zapomniałyśmy także poruszyć tematu bezpośrednich inspiracji dla albumu "Hildring".

 

fot. Raina Vlaskovska

 



Między Uchem A Mózgiem: Na początku chciałabym tak z serca podziękować Ci za muzykę, którą tworzysz i emocje, które ze sobą niesie. Podziwiam Twoją pracę zarówno tę w ramach Wardruny jak i solowe dokonania. "Hildring" to piękna płyta. Oczywiście chciałabym zapytać Cię o spektrum inspiracji stojących za tym albumem i stanie się to za moment, ale chciałabym zacząć tę rozmowę w nieco nietypowy sposób. :) Wspominasz w materiałach prasowych, że podczas nagrywania tej płyty powróciłaś do swoich wspomnień z dzieciństwa, swojej miłości do muzyki Depeche Mode i albumu "Black Celebration". To fantastyczny album, również go uwielbiam. Możesz mi opowiedzieć trochę o tych czasach, swojej fascynacji tą płytą? W jakim stopniu zainspirowała ona Twoją twórczość?

Lindy-Fay Hella: Dziękuję, ciesze się bardzo, że spodobała Ci się moja nowa płyta, którą nagrałam wraz z Dei Farne. "Black Celebration" to spektakularny album. Wciąż pamiętam ten pierwszy raz, gdy usłyszałam "Stripped" i "A Question Of Time". Te dwa utwory były na składance na kasecie, którą jeden z członków mojej rodziny miał w samochodzie w 1986 roku. Jechaliśmy w długą podróż i pamiętam ten moment zachwytu, którego doświadczyłam gdzieś pomiędzy tymi piosenkami. Nigdy czegoś takiego nie słyszałam. Brałam wtedy lekcje gry na fortepianie, ale po usłyszeniu tego albumu, fortepian już nie znaczył dla mnie tyle, co przedtem. Wtedy zainteresowałam się przede wszystkim syntezatorami i muzyką elektroniczną. Myślę, że ten album wpłynął także na mój styl śpiewania, ponieważ zamiast śpiewać razem z Davem Gahanem, śpiewałam melodie syntezatorów i harmonie wokół jego głosu, ponieważ słuchając go chciałam, by jego wokal pozostał nienaruszony. Także warstwy dźwiękowe na tej płycie są fenomenalne. Przez lata słuchałam jej codziennie i za każdym razem odkrywałam coś nowego. 



MUAM: Dave Gahan, Twój wokalny bohater wydał niedawno nowy album z Soulsavers i jest to bardzo emocjonalna i osobista selekcja utworów napisanych przez innych artystów. Słyszałaś już ją? Co o niej myślisz?

LFH: Jeszcze jej nie słyszałam, wciąż jestem zajęta wieloma rzeczami. Właściwie to nie miałam pojęcia, że wydał coś nowego, jakie to ekscytujące! 


MUAM: Czy masz takie utwory z repertuaru innych artystów, które chciałabyś nagrać w zupełnie nowej formie?

LFH: Tak, jest kilka takich piosenek, o których myślę. Jedna z nich to ukryty skarb, "December Rain. April Laughter" Thomas & Richard Frost, "Find Me A Primitive Man" Cole Portera, trochę muzyki z lat osiemdziesiątych, a z nowszych piosenek mogłyby to być "In My Secret Place" lub "Strange Powers" Magnetic Fields.

MUAM: Jesteś fantastyczną wokalistką, bardzo imponuje mi Twoja ekspresja i sposób w jaki eksperymentujesz z głosem, używając go jako instrumentu. Czytałam, że inspirowałaś się techniką joik - sposobem śpiewania charakterystycznym dla ludu Saamów oraz ich kulturą, która jest unikalna. Czytałam o dziewięciu różnych językach, które są wykorzystywane do komunikacji, tradycji hodowli reniferów i niesamowitych pomysłach, które pomagają tym ludziom przetrwać w trudnych warunkach. Wspominałaś, że Twoja prababcia wywodziła się z ludu Saamów. Czy to właśnie ona była Twoją pierwszą nauczycielką śpiewu?

LFH: Niestety nie miałam szansy poznać osobiście mojej prababci, zmarła jeszcze zanim się urodziłam. Ukrywała swoje pochodzenie z ludu Saamów, prawdopodobnie z obawy przed odebraniem jej dzieci przez rząd, co w tamtych czasach często miało miejsce. Wysyłano je do "dobrych chrześcijańskich szkół" po to, by odseparować je od ich języka i kultury. Dowiedziałam się o tym, gdy miałam około 13 lat i jednocześnie bardzo mnie to zasmuciło i rozzłościło. Nie mówię w języku Saamów, ale czuję się bardzo związana z tą kulturą i czuję, że mój głos staje się najsilniejszy, gdy czerpię inspiracje ze śpiewu joik.

MUAM: Jak dbasz o swój głos, żeby utrzymać jego niezwykłą siłę? Ćwiczysz codziennie?

LFH:  Codziennie wykonuję jakieś ćwiczenia wokalne, ale z powodu choroby autoimmunologicznej, która przyczynia się do tego, że od czasu do czasu odczuwam zmęczenie, łapię kaszel i przeziębienia, muszę dostosować swoją praktykę do stanu zdrowia. Jeśli mam kaszel i jestem przeziębiona, śpiewam tylko, gdy jest ku temu niezbędna konieczność (np. gram koncert). Upewniam się, że przechodzę przez pełen rejestr, bawię się głosem, zarówno śpiewam z pełną głośnością jak i (co jest bardzo ważne) bardzo delikatnym, cichym głosem. Mocno wierzę w to, że opanowanie własnego, ledwie słyszalnego głosu jest równie ważne, by uzyskać pełnię głosu i możliwości wokalnych. Poza tym staram się pozostać w dobrej formie, co przyczynia się do utrzymania głosu w dobrej kondycji. Tak to u mnie działa.

fot. Raina Vlaskovska

MUAM: "Hildring" to Twoja druga autorska płyta. Nagrałaś ten album z zespołem Dei Farne. W jakim stopniu proces nagrywania tego albumu różnił się od nagrań "Seafarer"? Opowiesz mi trochę o współpracy z Dei Farne?

LFH: W przypadku "Seafarer" miałam wcześniej przygotowane wokale i melodie z aranżacjami chóru. To miał być pierwotnie album wyłącznie wokalny. Zmieniłam zdanie w trakcie nagrań i skontaktowałam się z Herbrandem Larsenem i innymi muzykami, by nagrali warstwę instrumentalną do tych piosenek. Chciałam zobaczyć co się z tymi utworami wydarzy po dodaniu muzyki.

Później poznałam muzyków Dei Farne poprzez mojego kuzyna Ingolfa (Hella Torgersen - przyp.red.), który nagrywał perkusję na "Seafarer". Potrzebowałam zespołu, z którym mogłabym grać na koncertach (wtedy niestety pojawił się koronawirus), ale w sumie dzięki temu zamiast ćwiczyć na próbach materiał, który mieliśmy grać, jammując, zaczęliśmy pisać razem spontanicznie nowe piosenki. Nagraliśmy naszą sesję w studiu Mor's Kjeller (studio perkusisty Jana Tore Nessa) i nagle okazało się, że mamy wystarczająco dużo piosenek, by nagrać album.


MUAM: Wspomniałaś, że część tej płyty jest rejestracją improwizacji i jest na niej taka jazzowo-rytualna energia. Możesz opowiedzieć o tym więcej?

LFH: Odkąd obu perkusistów - Ingolf Hella Torgersen i Jan Tore Ness zaintersowało się muzyką jazzową, długie improwizowane sesje stały się naturalne. Mieliśmy próby w Mor's Kjeller i Jan Tore nagrał tam wszystkie nasze sesje, na wszelki wypadek, jakby okazało się, że coś warto zarejestrować na płycie. Kilka utworów - Gjelet, Kjetto i Otherworld to wynik takiej właśnie pracy, natomiast inne narodziły się z pomysłów, które wysyłaliśmy sobie ja i klawiszowiec Roy Ole, podczas gdy pandemia koronawirusa uniemożliwiła nam spotykanie się.

Między mną i Royem jest takie porozumienie, dzięki któremu możemy sobie wysyłać pomysły w najbardziej surowym stanie, zanim zaczniemy się zastanawiać: "czy to naprawdę ładnie brzmi?". Dla nas szybkie pisanie piosenek jest naturalne, staramy się zachować w naszych utworach trochę tej surowości, sprawić, by były trochę kosmate.

MUAM: Oprócz takich bardzo intymnych fragmentów i folkowych rytuałów słychać na tym albumie też trochę wpływów post-rockowych, krautrockowych i wywodzących się z muzyki elektronicznej. Słyszę tu echa Sigur Rós, Bjork i Eivor. Czy to dobry kierunek skojarzeniowy?

LFH: Tak naprawdę ciężko powiedzieć, co tak naprawdę wpłynęło na brzmienie. Często słuchałam Bjork pod koniec lat 90, uwielbiam jej album "Debut", więc może stamtąd wkradły się jakieś zbliżone dźwięki? Nie mam pojęcia. Nigdy nie planuje co i jak ma brzmieć, po prostu zaczynam śpiewać to, co czuję w danej chwili, później tego słucham i w jakiś sposób dopracowuję.

Poza tym, wszyscy w zespole słuchaliśmy różnych muzycznych gatunków -  mrocznej elektroniki, muzyki świata, popu, rocka z lat 70 i 80, jazzu. Wszystko to bezwstydnie wymieszaliśmy i świetnie się przy tym bawiliśmy.

MUAM: Kto śpiewa z Tobą w "Brising"? Pracowałaś wcześniej z Gaahlem... 

LFH: Tak, "Brising" zaśpiewałam w duecie z Gaahlem. Nagraliśmy ten utwór z Dei Farne specjalnie na koncert w Norweskiej Ambasadzie w Berlinie i naturalnie uznaliśmy, że warto zamieścić go na albumie. 



MUAM: A co daje Ci praca nad solowymi nagraniami? Oczywiście jest to przestrzeń do wyrażania osobistych emocji, uczuć, zrobienia czegoś więcej niż w ramach Wardruny. Czuję, że jest coś jeszcze...
 
LFH: Daje mi przestrzeń, by swobodnie wprowadzać w życie pomysły, a także, co zaskakujące zauważyłam, że dzięki nagrywaniu solowych rzeczy lepiej trzymam się planu zajęć. Z natury mój umysł bardzo łatwo odpływa w świat marzeń, więc umawianie spotkań, takich jak na przykład ten wywiad z tobą, w pewien sposób pomaga mi twardo stąpać po ziemi. Dla mnie to dobra rzecz.


MUAM: "Hildring" oznacza miraż, fatamorganę i myślę, że ten tytuł fajnie opisuje emocje zawarte na tej płycie. Chciałabym zapytać Cię o to, jak powstała okładka jej okładka. Jestem zawsze zainteresowana stroną wizualną wydawnictw, bo zajmuję się też fotografią, a w wolnych chwilach hobbystycznie rysuję.

LFH: Góra Lyderhorn jest moją sąsiadką. To jedna z siedmiu gór otaczających Bergen. Dawniej wierzono, że właśnie tam setki lat temu spotykały się Wiedźmy. To miejsce ma cudowną energię, więc naturalnie wybrałam się tam z fotografką Rainą Vlaskovską. Raina ma zdolność wychwytywania detali w przyrodzie i jest moją bliską przyjaciółką. Następnie przekazałyśmy to zdjęcie projektantowi Marcelo Vasco. Dostał wolną rękę, mógł zrobić, co tylko chciał, bazując na tytule "Hildring". Podkreślił ziemiste kolory zdjęcia, dodając piękne, organiczne ilustracje i utrzymując całą okładkę w odcieniu kasztanowym.




MUAM: Wiem, że oprócz śpiewu masz jeszcze inną, bardzo ciekawą pasję - do natury i komponowania zapachów. Bardzo zainteresowały mnie internetowe warsztaty, które odbyły się w ramach tegorocznej edycji Jorvik Viking Festival. Rozmawiałaś o magii roślin i komponowaniu zapachów i perfum z Christiną Oakley Harrington (założycielką księgarnii i autorką książki o magii roślin) oraz Johanną Elf, która zajmuje się ziołolecznictwem. Czy możesz opowiedzieć więcej o tej pasji? Dlaczego wg Ciebie rośliny są dla nas, ludzi ważne? Dlaczego powinniśmy o nie dbać i żyć w ich otoczeniu oczywiście oprócz tego, że są dla nas niezbędnym źródłem tlenu i wykorzystuje się ich leczniczy wpływ w medycynie naturalnej?

LFH: Rośliny, to moim zdaniem żywe i świadome organizmy, tak samo jak my wszyscy. One po prostu nie mają twarzy, tak jak my. Myślę, że istnieje przyczyna, z powodu której pojawiły się powiedzenia typu „mądre, stare drzewa”.

Słyszałam jakiś czas temu fascynującą opowieść od przyjaciółki, która opiekuje się starszymi ludźmi. Odwiedziła dom, który zamieszkiwała samotna staruszka, która opiekowała się najpiękniejszymi orchideami, jakie w życiu widziała, więc Mona (moja przyjaciółka) zapytała ją: "Jak udało Ci się do licha wyhodować tak bujne storczyki?" Staruszka odpowiedziała: "Storczyki nie lubią być same, musisz pozwolić im żyć razem, wtedy będą pięknie kwitnąć".
 
Przyglądałam się też swoim kotom, które podczas spacerów na dworze wąchały rośliny - nie po to, by je zjeść, lecz cieszyć się ich zapachem. Rośliny świetnie sobie radzą zarówno z tym, co jest nad ziemią, jak i tym, co jest pod nią. To jeden z najsilniejszych symboli życia. 




MUAM: Mieszkasz w miejscu rodem z marzeń i snów - w Bergen, otoczonym górami, morzem i świeżym powietrzem. Jak ważne jest dla Ciebie sąsiedztwo natury? Czytałam, że wpływ na Twoją miłość do przyrody mieli Twoi dziadkowie, z którymi wybierałaś się na długie spacery, podczas których podziwiałaś kwiaty - ...to wszystko jest fantastyczne! 


LFH: Natura jest dla mnie wszystkim. Za każdym razem, gdy jestem zbyt długo w mieście, staram się z niego uciec, znów udać się w dzicz. Czuję się zrelaksowana wybierając się na długie spacery pośród przyrody i podczas tych wypraw doświadczyłam wielu inspirujących rzeczy. 
 
Jedną z najlepszych rzeczy podczas tras koncertowych jest możliwość podziwiania nowych krajobrazów. Czasami mam kilka godzin przed koncertami, aby pozwiedzać i jeśli jest to miejsce bliskie natury (np. jak Edynburg), lubię wybrać się na wędrówkę, by przygotować się do występu.

MUAM: Wspomniałaś także, że wpływ na charakter Twoich utworów miały też historie o mitycznych stworach, które opowiadał Ci dziadek....

LFH: O tak, do dziś nie wiem, czy był po prostu bardzo dobry w opowiadaniu historii np. o Draugen, czy naprawdę w nie wierzył. Wypływał swoją łodzią każdego dnia przez cały rok aż do swojej śmierci, w wieku 90 lat. Człowiek natury. Draugen albo Sjopisken (to potwór morski podobny do Draugena, który żył w rejonie wysp na zachodnim wybrzeżu) i oczywiście tusser, troll, huldra, dverger, nisser - jest ich wiele. Mityczne stworzenia. Opowiadał o nich z takim ożywieniem, że do dziś te historie bardzo mnie inspirują, a na spacerach wciąż szukam śladów tych istot. 


fot. Ferruccio Goia


MUAM: Czuję, że twórczość Wardruny miała ogromny wpływ na rozwój folkowej sceny muzycznej w Europie. Jest wiele zespołów, które inspirują się tradycyjnymi dźwiękami i historią. Jak postrzegasz Nordycką scenę folkową?

LFH: Uważam, że Nordycka scena folkowa jest bardzo różnorodna. Jesteśmy dumni ze swoich tradycji, ale jednocześnie jest wielu muzyków zajmujących się tradycyjnym Nordyckim stylem, którzy współpracują z muzykami z innych kręgów kulturowych czy muzycznego zaplecza po to, by tworzyć coś zupełnie nowego, ekscytującego.


MUAM: Współczesne życie daje ludziom wiele możliwości rozwoju, poznawania nowych rzeczy, ale czasem mam wrażenie, że wszystkiego jest po prostu za dużo. Mam tu na myśli świat wirtualny i wszystkie nowe technologie, które przytłaczają. Jak postrzegasz życie w dwudziestym pierwszym wieku - jako lepsze i łatwiejsze niż kiedyś, czy jest wg Ciebie zupełnie odwrotnie? 
 
LFH: Właściwie uwielbiam mieć możliwość wyszukiwania wszystkiego, co mnie interesuje, w Internecie. Podczas gdy wcześniej trzeba było udać się do biblioteki, aby uzyskać jakieś informacje, teraz jest mnóstwo informacji online. Na przykład, mój najmłodszy syn, Gard, miał niedawno kilka pytań dotyczących dziwnie wyglądającego zwierzęcia - dziobaka. Nie znałam odpowiedzi, ale znalezienie jej zajęło mi około 2 minut.

Zgadzam się z Tobą, że czasem tego wszystkiego może być za dużo, w kontekście technologii, która otacza społeczeństwo. Ograniczam zakupy do minimum i staram się unikać miejsc, w których jest za dużo ludzi, po prostu dlatego, że męczy mnie dźwięk telefonów i gwałtownie zmieniającej się muzyki bazującej na auto-tune w sklepach... Wiele elektronicznych urządzeń wydaje niepotrzebne dźwięki. Myślę, że pojawią się w związku z tym jakieś regulacje dotyczące poziomu hałasu w przyszłości, podobnie jak zaczynają się pojawiać przepisy dotyczące ograniczania sztucznego oświetlenia po zmroku, odkąd udowodniono, że ma ono negatywny wpływ na zwierzęta i rośliny. Zawsze powinna być zachowana równowaga i oczywiście jest ona dla każdego w pewien sposób indywidualna. O ile mogę odzyskiwać spokój w naturze i trzymać się z dala od najbardziej zatłoczonych części miasta, czuję się dobrze.
 
MUAM: Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas. To był dla mnie zaszczyt. :) Nie mogę się doczekać, aż posłucham Cię na żywo na Mystic Festival! 

LFH: Dziękuję Ci bardzo za pytania, też czekam na Mystic Festival i na spotkanie z Tobą. 




ALBUM "HILDRING" ukaże się nakładem By Norse Music 26 listopada 2021 roku 

 

 

ENGLISH VERSION

 

She is a phenomenal vocalist and a truly unique artist with a beautiful, sensitive soul.  Nordic folk music fans know her amazing voice from Wardruna's music and solo work successfully presented on "Seafarer" album in 2019. Lindy-Fay Hella is back with her new amazing album recorded with Dei Farne band - more diverse and simultaneously the one highlighting her personal music style. I had an honor to ask the artist a few questions through which Lindy described her fan love to one of Depeche Mode's albums, her singing rituals which keep her voice strong and healthy, her amazing relationship with nature, life-giving plant properties, incredible stories told by her grandfather and the unique Sami culture. Of course we didn't forget to focus also on the inspirations for "Hildring" album.


photo. Raina Vlaskovska



Między Uchem A Mózgiem: In the beginning I would like to thank you for the music and emotions. I admire your work in Wardruna as well as your solo songs. "Hildring" is a beautiful record, I enjoyed it so much. Of course I would like to ask you about the spectrum of inspirations behind it and I will do it, but let's start this interview in a kind of unusual way. 😊 You mentioned that during recording this album you came back to your childhood memories and your fan love for Depeche Mode music and "Black Celebration" album. It's a truly incredible record which I also love. Can you tell me more about this love and how it inspired your own music?

Lindy Fay-Hella: Thank you, I am happy to hear that you like my brand new album that was created together with Dei Farne.

Black Celebration is such a spectacular album. I can still remember the first time I heard “Stripped” and “A question of time.” Those two songs where on a mixi-tape cassette that a family-member had in her car back in 86. We where driving one a long journey and I remember the feeling of awe somewhere in-between those to songs being played. I had never heard anything like it. I was taking piano classes at the time, but after hearing this album, piano never got the same for me again. My main interest quickly turned into synths/ electronic music. I think also that this album formed my vocal style somehow, because instead of singing along with Dave Gahan’s melody line, I sang along with the synths or doing harmonies around Dave’s voice since I wanted to hear his singing undisturbed. Also, the layers of sounds within this album is spectacular. I listened to it every day for years and was surprised to discover new things all the time.




MUAM: Dave Gahan, who you mention as your vocal hero, has released a new album with Soulsavers recently and it's a really emotional and personal selection of songs written by various artists. Have you heard it? What do you think about it?

LFH: I have actually not heard it yet, been in a bubble of making things and still am. Actually I did not know he came out with something new, how exciting!


MUAM: Do you have some songs that you would like to record sometimes as covers in a totally new way?

LFH: I do have a few once that I am thinking of, one of them the hidden gem “December Rain. April Laughter” by Thomas and Richard Frost, “Find me a primitive man” by Cole Porter,varies 80s stuff and some newer songs would maybe be “in my secret place” or “Strange Powers” by Magnetic Fields.

MUAM: You are amazing singer and I truly admire your vocal expression and the way you experiment with it, using it as an instrument. I've read you're inspired by joik way of singing and Sámi culture with is truly unique - I've read about nine different languages, tradition of herding reindeer and amazing ideas to survive in harsh conditions. You told that your great-grandmother was a Sámi. 😊 Did she give you first singing lessons?

LFH: Sadly, I did not know my great-grandmother, she died before I was born. She also hid that she was a Sami, probably in fear of the government taking the children away from her, like they did with so many children at the time. They where sent away to “good Christian schools” in order to strip away their language and culture. I got to know this when I was around 13 and it both saddened and angered me. I can not speak the language, but I feel connected to the Sami culture somehow and feel that my voice is in it’s strongest place when taking inspiration from it.

MUAM: How do you take care of your voice to keep it so strong? Do you practice every day?

LFH: There are always some sort of practice every day, but because of autoimmune sickness that can make me have coughs and colds now and then along with fatigue, I adjust my practising after that. If I have an ongoing cough and cold, I am not singing at all, unless I absolutely have to. (Like a concert.) I make sure to go through full register, just playing around with the voice really and then both full volume, but also (very important), the tiny voice. I am a firm believer in that mastering your own, barely there but hearable, voice is as important to get the full voice out there. Also, I make sure to keep somehow in shape, it contributes to keeping the voice strong, at least that’s what I have experienced myself.

 

fot. Raina Vlaskovska


MUAM: "Hildring" is your second solo work. You've recorded this album with Dei Farne band. How did the recording process differ from the "Seafarer" one? Can you tell me more about your collaboration?

LFH: On Seafarer, I had vocals prepared, the melodies with choir arrangements was mostly made beforehand, it was meant to be a “vocals only” album. I changed my mind though and contacted Herbrand Larsen and other musicians to do instruments around the songs, I wanted to see what happened to the songs then.

Later on, I met Dei Farne through my cousin Ingolf who also did the drums for Seafarer. I needed a live band for shows that was meant to happen (Corona showed up), but instead of actually rehearsing on what we where meant to rehearse on, we just spontaneously started to make new songs together, through jamming. We recorded our sessions at Mor’s Kjeller (drummer Jan Tore Ness’ studio) and suddenly there where enough songs for a new album.

MUAM: You've mentioned that part of the record is totally improvised and there is a kind of jazzy-ritual energy on it. Could you tell more?

LFH;  Since both drummers ( Ingolf Hella Torgersen and Jan Tore Ness) are highly into jazzy, doing long session with jamming became natural. We used to rehearse in Jan Tore’s studio, Mor’s Kjeller and he recorded all our sessions, just in case something showed up. Some of the songs, Gjelet, Kjetto and Otherworld, is the result of this kind of working, while others has been from ideas that Roy Ole (synth player) and I have been sending to each others while Corona prevented us all form meeting up. Roy Ole and I have a common understanding that it is totally okay and nice to send ideas in it’s rawest state, before starting to think : “is this really sounding nice?’ For us, to work fast with the songwriting process is something we want to do to keep it a bit hairy.

MUAM: Apart from truly intimate parts and folk rituals there are also some influences from post-rock, krautrock and electronic music. I hear some Sigur Ros, Bjork and Eivor vibes. Am I somehow right about it?

LFH: It is hard to say where the influences really comes from. I did listen a lot to Bjork in the late 90s, love her album Debut, so maybe it has sneaked in some influences from there? I don’t know. I never plan what or how to sound like initially, just start to sing what I feel for there and then, listen to it and adjust later. Also, we all have been listening to different genres of music, darker synth, world, pop/ rock from the 70-80s, jazz ,we just shamelessly mixed it all up and had fun with it.

MUAM: Who sings with you in "Brising"? On your previous album you've worked with Gaahl…

LFH: Brising is a duet together with Gaahl. We made it together with Dei Farne for a concert that we had together on the Norwegian Embassy in Berlin and it felt natural to include it on the album.
 

 

MUAM: What does solo work give you? Of course, this is the space to express personal emotions, feelings, do something more than you may do in Wardruna. But is there anything else?

LFH: It gives me a place to put ideas freely into. Also, surprisingly I fund that I've been getting better in keeping a schedule after doing some solo-stuff, as well. Of nature, my mind is very easily drifting away into a dream world, so having appointments like for example this interview with you, is helping me grounding in a way. For me, that is a good thing.

MUAM: "Hildring" means mirage and this title describes emotions on this album in a right way. I would like to ask you a story behind the cover photo. I am always curious about the visual aspect of the records because I'm a photographer and I also draw a bit in my free time.

LFH: I have a mountain called Lyderhorn,as my neighbour. It is one of the 7 mountains surrounding Bergen and they used to believe Witches had meetings up there some hundred years ago. I find the place to have a beautiful energy to it, so it felt natural to go up in that area with photographer Raina Vlaskovska. Raina has a very good eye for capturing details in nature and has also has become a good friend of mine. The photo was then given to designer Marcelo Vasco. He got free hands to do what he wanted, based on the name “Hildring.” He emphasised the earthy colours of the photo, adding some beautiful, organic illustrations and keeping the whole cover in mainly a maroon kind of colour.
 
 
MUAM: Apart from singing you have an interesting passion to nature and scent composition. I've found the workshops on this year's online edition of Jorvik Viking Festival truly interesting. You were talking about plant magic with Christina Oakley Harrington and your friend Johanna Elf who is a herbalist and your work on developing scents and perfumes. Could you tell more? Why are plants important to us? Why should we take care of them and live surrounded by them apart from the oxygen production and natural medicine?

LFH: Plants are in my opinion a living creature as alive and aware as the rest of us. They just don't have a face like we have. I think there is a reason that sayings like “wise, old trees” exists.

I heard a fascinating story a while ago from a friend who works with elderly people. She visited a house where a lady was living by her own, having the most beautiful orchids she had ever seen, so Mona (my friend) asked her : How on earth did you manage to get your orchids this lush? She answered: “ Orchids don’t like to be alone, you have to let them stay together, then they will thrive.”

Also, I have watched my cats smelling the plants when walking outside, not to eat them, but just smell, clearly enjoying. Plants are doing good for not only what is over ground, but what is under the ground as well. It is one of the strongest symbols of life.
 

 

MUAM: You live in a dreamlike place, in Bergen, surrounded by mountains, sea and fresh air. What does the nature mean to you? I've read that your grandparents had a huge impact on your love for nature - the long walks, flower scents… that's all so amazing!

LFH: The nature means everything to me. Every time I am in a city for an extended period of time, I look for a way to get out of it, into the wilderness again. I feel relaxed when doing long walks in nature and have seen so many inspiring things along the way. One of the greatest things about going on tour, is to see new sceneries. Sometimes I have some hours to explore before concerts and if on a place with nature close (like for example in Edinburgh), I do a hike to prepare for the singing that comes later.


MUAM: You also mention the impact of mythical stories you were told by your grandfather…

LFH: Oh yes, still to this day I do not know if he was just very good in telling stories of for example Draugen, or if he truly believed in it. He was out in his boat every day, year round, up to he died in his 90s. A nature man. Draugen or Sjopisken (Draugen like seamonster located in an area of the outer Islands here on the west-coast) and of course tusser, troll, huldra, dverger, nisser, there are many of them. Mythical creatures. He spoke of them so vividly, that at least I am still to this day very much inspired by these stories and look for traces when I am out walking.

photo: Ferruccio Goia



MUAM: I feel Wardruna's music has a huge impact on the development of the folk music scene in Europe. There are a lot of bands inspired by the traditional sounds and the history. How do you consider the Nordic folk scene?

LFH: I consider the Nordic folk scene to be diverse. We are proud of our traditions, but also there are a lot of Nordic traditional musicians working with other musicians from different cultures/musical backgrounds to create something new, which is exciting.


MUAM: Modern life gives people numerous opportunities to develop, discover new things, but I sometimes have a feeling that it's all too much, meaning the online world and all the new technologies. Do you consider living in the 21st century as better or easier than in previous eras or is it the opposite?


LFH: I actually love to have the opportunity to look up anything I am interested in, through the Web. While you before had to make a journey to the library to get resources, you now have an abundance of information online. For example, my youngest son, Gard, had some questions about the peculiar looking animal, Platypus, the other day. I did not know the answer, but it took like 2 minutes to find it out through a search.

I agree with you that it can sometimes feel too much with all the technology that is around in the society though. I keep my shopping to a minimal and often finding myself removing from areas with a lot of people, simply because the sound of the phones, rapidly changes of autotuned music in the stores… A lot of electronically devices is making unnecessary sounds and I think there will be regulations for this in the future, the same way as regulations of artificial lights after dark is starting to appear, since it has proven to be disturbing for animals and plants. There are always a balance to things and that can be individual of course. For me, as long as I have my nature fix and stay clear of the busiest areas of town, I”m fine.


MUAM: Thank you so much for your time. It was truly an honor 😊. Can't wait to see you at Mystic Festival!

LFH: Thank you very much for the questions, looking forward to Mystic Festival and to meet you there.


 "HILDRING" is out on By Norse Music on 26th November 2021