Jak poprawić sobie humor w deszczowy, ponury, jesienny dzień? Oczywiście wybrać się na koncert, jak tylko jest taka możliwość! Czwartkowy wieczór w Drizzly Grizzly przyniósł moc muzycznych wrażeń z pogranicza post punku, shoegaze'u i dream popu. Na niedźwiedziej scenie zaprezentowali się Włosi z Kill Your Boyfriend i rezydujący w Berlinie, brytyjski The Underground Youth.
Choć działalność obu zespołów czasowo przypisać należy do drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku, echa lat dziewięćdziesiątych były wyczuwalne od pierwszej do ostatniej minuty spędzonej w Drizzly Grizzly - zarówno w muzyce jak i atmosferze. Fanom przekraczającym klubowe progi towarzyszyła muzyka Kanadyjczyka Orville'a Pecka, który zasłynął albumem "White Pony", która umilała oczekiwanie na rozpoczęcie koncertów.
Tu po dziewiętnastej trzydzieści na scenie spowitej zjawiskową kurtyną i czerwonym światłem pojawili się muzycy Kill Your Boyfriend, którzy porwali publiczność swoją charyzmą i energią. Włoski duet w składzie Matteo Scarpa i Antonio Angeli w koncertowej odsłonie występuje jako trio i w tej wersji sprawdza się znakomicie.
Kill Your Boyfriend grają post punk z elementami noise'u i darkwave'u, a pewnie i kilka innych gatunków można by tu dopisać. Lubią pohałasować, ale z równym powodzeniem swoją muzyką wprowadzają w trans. Ich sceniczne show wciąga bez reszty - muzycy zarażają energią, naturalnie wprawiając publiczność w ruch i tańce. Przestrzeń Drizzly Grizzly w takim klimacie sprawdza się idealnie. Był to występ całkowicie angażujący, potężny, niesamowicie intensywny. Krótko pisząc fantastyczny. Brzmienie, światła, wizerunek sceniczny, zaangażowanie - wszystko się zgadzało.
Zespół promował swój ubiegłoroczny album "Killadelica", budzący tytułem naturalne skojarzenie z uwielbianą "Screamadelicą" Primal Scream. Muzycy rozpoczynali swoją działalność od EPki z nagraniami o tytułach, które stanowiły męskie imiona. Ich najnowsze dzieło to zaś hołd dla tych kobiecych. W tym roku świętują dziesięciolecie działalności.
Nieco lżej, bardziej romantycznie i refleksyjnie zrobiło się podczas występu The Underground Youth. Kwartet zabrał słuchaczy w shoegaze'owo-dreampopową podróż do brzmień sprzed dwóch dekad, poruszając rozmarzonymi melodiami, głębokim głosem wokalisty i zgrzytliwymi partiami gitar.
Zespół zaprezentował przekrojowy materiał obejmujący niemal wszystkie wydane albumy i EPki. Zachwyceni niezwykłym klimatem miejsca i słuchającą z uwagą publicznością mimo zmęczenia długą trasą koncertową, która ma swój finał dziś w Krakowie, dali z siebie wszystko, na koniec nawiązując bardzo osobistą relację z fanami. Wokalista na kilkanaście finałowych minut zszedł ze sceny między słuchaczy i śpiewał do nich bezpośrednio. W finałowym utworze dołączyli do niego gitarzysta i basista. Było to absolutnie wyjątkowe zakończenie. Wywołani ogłuszającym aplauzem artyści wrócili jeszcze na krótki bis, po którym udali się na stanowisko z płytami, gdzie toczyły się ciepłe rozmowy i wzajemne podziękowania za wspólnie spędzony czas.
Był to jeszcze jeden fantastyczny wieczór w Drizzly Grizzly. Zostawiam Was ze zdjęciami, które mam nadzieję oddają jego atmosferę.
KILL YOUR BOYFRIEND
THE UNDERGROUND YOUTH