Gdy wiosną tego roku przeprowadzałam wywiad z Hupogrammosem na temat twórczości Dordeduh, bardzo uważałam, by nie poruszyć niezręcznego tematu przyszłości Negura Bunget, macierzystej grupy artysty. Kwestia ta jednak powraca naturalnie, za sprawą nowego wydawnictwa pod tym szyldem. "Zau" to nie jest niestety nowe otwarcie - to pożegnanie z projektem, łabędzi śpiew i ostateczne zakończenie historii.
Finałowa odsłona transylwańskiej trylogii, którą zapoczątkował w 2015 roku album "Tau" i rok później rozwijał "Zi", to materiał bardzo atmosferyczny, po prostu piękny i bardzo osobisty. Choć przeważa tu delikatność, nie brakuje też fragmentów przepełnionych mrokiem i potężnym growlem. Jest dokładnie taki, jakiego można by oczekiwać od zespołu. W naturalny sposób łączy metalowy ciężar z inspiracjami folkowymi, melodie z wyrafinowanymi partiami, podkreślając wyjątkowy styl grupy. Język rumuński, nietypowe instrumentarium, szepty, szmery, natura i klimat to wyznaczniki tej płyty.
To także hołd dla tragicznie zmarłego w 2017 roku na atak serca perkusisty zespołu Gabriela "Negru" Mafy, który był siłą napędową Negura Bunget, skupiającego się na pochwale rumuńskich krajobrazów, mitów i dziedzictwa w dźwiękach. "Zau" zawiera ukończone partie perkusji Negru, który nagrał je przed ostatnią trasą zespołu. Dzięki temu udało się zachować w pełni oryginalny charakter utworów.
"Zau" to album wielowarstwowy, wspaniały, potężny, a zarazem eteryczny. To studium barw i emocji, kwintesencja tego, z czego zasłynęła Negura Bunget. To krok w ciemny las, by po chwili spojrzeć na bezkres górskich pejzaży, zanurzenie w naturze, zderzenie piękna i mroku. Jest jak podróż przez pory roku, rozkwit, pełnię życia i przemijanie. Eteryczne wokalizy, przestrzeń, spokój, uniesienie, refleksja - w tej muzyce jest wszystko to, co powinno być w dźwiękach skierowanych do osób wrażliwych na sztukę, odczuwających dźwięki głęboko w duszy i potrafiących chłonąć je i przeżywać. Można się zasłuchiwać bez końca w post-rockowych przestrzeniach, folkowej ulotności i w myślach przenosić się na tereny górzyste, leśne i każde inne, które są bliskie duszy, pozwalają oderwać się od codzienności i podziwiać czyste, nieskażone cywilizacją piękno.
W latach dziewięćdziesiątych jeden z popularnych polskich wokalistów śpiewał, że "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym", co prawda sam słowa nie dotrzymał, ale nie to jest tematem tego tekstu. Negura Bunget za sprawą "Zau" kończą na szczycie - przepięknie podsumowują swoją działalność, powracając do brzmień, które stały się ich znakiem rozpoznawczym, zapisując się w historii muzyki jako jeden z najciekawszych metalowo-folkowych projektów na świecie, który mimo wielu zmian, perturbacji i personalnych starć wciąż trwał broniąc się jakością i atmosferycznością. Sięgnijcie po ten materiał, zamknijcie oczy i odpłyńcie w marzeniach. Warto.
89%
Posłuchaj płyty: Negura Bunget - Zau