Pustka, przestrzeń, a jednocześnie zwieszony w niej pył, mglista atmosfera, niepokój - tak można pokrótce scharakteryzować brzmienie Spaceslug, wrocławskiego tria, które wraca z nowym materiałem. Po nieco wycofanym i wyciszonym albumie "Leftovers" zespół kieruje się tam, gdzie czuje się najlepiej - na stoner-doom'owe tory, sięgając chwilami po nowe środki wyrazu.
O tego typu graniu napisano już wiele tekstów, w jednych podkreślając, że polskie zespoły są jednymi z najlepszych na świecie w tym fachu, w innych narzekając, że ta stylistyka jest dość hermetyczna i potrzebuje odświeżenia formuły. Spaceslug są zdecydowanie przykładem pierwszej opcji. Przez lata muzycy wypracowali swój styl - ambitny, lecz jednocześnie nie pozbawiony melodyjności i klimatu. Nowa płyta zespołu jest krótko pisząc bardzo dobra. Po krótkim skoku w kierunku bardziej niedookreślonego, refleksyjnego grania na "Leftovers", muzycy wracają do korzeni, sprawnie łącząc lżejszą ekspresję z metalowym ciężarem.
Jest tu refleksja, zaduma, są wspomnienia, przyjemne kołysanie, ale nie brakuje też mocy, niepokoju i tajemniczości. W porównaniu z poprzednikami, ten album osadzony jest bardziej "tu i teraz" i odnosi do emocji, które towarzyszyły nam przez ostatnie dwa lata - niepokoju, izolacji, niepewności jutra. Jest trochę jak dryfowanie w czasoprzestrzeni, tkwienie w emocjonalnym zawieszeniu, wędrowanie, snucie się.
Wpływ tej muzyki zmienia się w zależności od nastroju odbiorcy. Można twardo pozostać na Ziemi, lecz też wybrać przeciwną opcję - na chwilę o wszystkim zapomnieć i odlecieć myślami w bliżej nieokreśloną czasoprzestrzeń, by podziwiać Wszechświat i przenieść się tam, gdzie nie dotykają nas troski, gdzie liczy się tylko muzyka i odczucia, które wywołuje.
Oprócz stoner'owo - doom'owych momentów i hipnotycznych, transowych, kołyszących melodii, są tu fragmenty bliższe post metalowi spod znaku np. The Ocean Collective, jak w "Of Trees And Fire". W takich chwilach można wyładować nagromadzone emocje, poddając się energii ostrzejszych fragmentów, gdzie czysty, a jednocześnie nieco zamglony śpiew spotyka mroczny growl. Choć nie są to dźwięki, które odkryją przysłowiową Amerykę, warto się w nich zasłuchiwać wielokrotnie.
Spaceslug tym albumem, podobnie jak "Reign Of The Orion" (o którym pisałam TU) potwierdzają, że O mrocznej, smolistej i niespiesznej muzyce wiedzą wszystko, co
potrzebne, by nagrać świetny materiał, którego po prostu dobrze się
słucha. Można było się o tym przekonać podczas tegorocznego Soundrive Festival, gdzie zespół zagrał fantastyczny koncert na scenie Drizzly Grizzly. Ci, którzy nie doświadczyli tych emocji będą mogli je poczuć już w czerwcu 2022 roku podczas Mystic Festival.
84%
Posłuchaj płyty: Spaceslug - Memorial