Eksplozja, destrukcja, pogrom, pustka - z tym kojarzy się apokalipsa, koniec wszystkiego, ostateczny kres. Choć to zdecydowanie niewesoła wizja, u wielu artystów budzi rozmaite inspiracje, stając się punktem zaczepienia do kreowania charakterystycznego klimatu, pełnej mroku i niepokoju atmosfery. Mistrzami w tej dziedzinie są Belgowie z Wiegedood, którzy po rewelacyjnie przyjętej trylogii De Doden Hebben Het Goed wracają z nowym albumem, który wciąga w otchłań z porażającą mocą.
Jeśli ekstremalne prędkości, wściekłe wrzaski i totalne szaleństwo to właśnie to, co najbardziej cenisz w muzyce, ten album jest dla ciebie. Jest też dla wszystkich otwartych osób, które nie boją się wyzwań i chłoną muzykę niezależnie od gatunku, rozpatrując ją jedynie pod kątem dobrej i złej. Choć ten album w wydźwięku atmosfery jest kwintesencją zła, jest jednocześnie piekielnie dobry.
Brzmienie Wiegedood przyprawia o zawrót głowy i budzi podziw. Dwie gitary i perkusja generują potężną energię. Zachwyca tempo, techniczna precyzja, pomysłowość. Ten black metal, choć nieprawdopodobnie ciężki i momentami przytłaczający, jest też bardzo melodyjny. . Od pierwszych minut następuje atak z grubej rury - "FN SCAR 16" to
kwintesencja brzmienia tej płyty - totalnie odjechanego, mogącego
doprowadzić do obłędu. Partia gitary jest...bardzo chwytliwa, a riffy i solówka zostają w głowie. W trzecim "Noblesse Oblige Richesse Oblige" do głosu dochodzi doom'owa otchłań.
Ciekawy jest też wokal na tej płycie - oprócz charakterystycznego dla black-metalu krzyku pojawia się też czysty, niski śpiew niczym z dark-folkowych leśnych przestrzeni. Pośród szaleństwa znalazło się także miejsce na oddech - "Wade" to refleksyjna, post-apokaliptyczna miniatura instrumentalna. Później jednak atakuje potężny, black-metalowo-doom'owy singiel "Nuages", w którym tempo zmienia się jak w kalejdoskopie, rozdrażniając, mącąc w głowie, niepokojąc. Tak już pozostaje niemal do końca - a "Theft And Beginning" i "Carousel" to kolejne przykłady oszałamiającej mocy.
To mocna, intensywna, pełna grozy, a zarazem technicznego kunsztu płyta, pięknie dopracowana . To taki kop prosto w twarz, ale wymierzony bardzo precyzyjnie, który choć może powodować spustoszenie, nie jest ciosem ostatecznym. Taki stan. oczywiście rozpatrywany jedynie pod kątem analogii muzycznej, może być w pewnym sensie uzależniający. To muzyka, która doskonale rozładowuje napięcie.
86%
Posłuchaj albumu: Wiegedood - There's Always Blood At The End Of The Road