wtorek, 22 lutego 2022

GoGo Penguin - Warszawa, Progresja, 21.02.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Jak przy pomocy fortepianu, kontrabasu i perkusji wyczarować czyste piękno i urokliwe melodie, a jednocześnie sprostać oczekiwaniom miłośników muzyki eksperymentalnej? Jak stworzyć chwytliwe kompozycje, które zachwycą tłumy, mimo że nie zawierają tekstu? Jak osiągnąć porozumienie bez słów? Jasnej i klarownej odpowiedzi na te pytania oczywiście nie ma, świetny pomysł na to, jak to wszystko osiągnąć mają natomiast muzycy GoGo Penguin. Zespół nazywany przez dziennikarzy muzycznych "Radiohead brytyjskiego jazzu" zagrał w poniedziałkowy wieczór w warszawskiej Progresji i był to bardzo emocjonalny występ.

"Dziękujemy, że jesteście! Tak bardzo tęskniliśmy za występami na żywo." - między innymi takie słowa padły ze sceny, gdy szczerze wzruszeni muzycy dziękowali publiczności za owacyjne oklaski i wiwaty, powracając na bis po wyczerpującym koncercie. Nie grali na żywo przez dwa lata i bardzo brakowało im tego porozumienia z fanami. Tak ciepłe przyjęcie nie było dziełem przypadku, ponieważ publiczność czuła się podobnie, stęskniona za tego rodzaju emocjami. Sala Progresji wypełniła się po brzegi, co jeszcze kilka dni temu wcale nie było takie oczywiste.

Właściwie prawie do samego końca nie było pewności, czy koncert się odbędzie. Zniechęceni restrykcjami, ciągłą niepewnością i odwoływaniem tras miłośnicy koncertów wstrzymywali się z zakupem biletów niemal do ostatniej chwili. Muzycy, widząc pełną salę, dali z siebie maksimum. Zagrali bardzo intensywny set wypełniony starszymi i nowszymi nagraniami. Nie zabrakło najbardziej znanych kompozycji, jak "Bardo"i "Hopopono", a także nowych nagrań z wydanej w 2020 roku imiennej płyty i świeżutkiego singla "Ascent", który miał swoją premierę kilka dni temu.

Trio balansowało na pograniczu stylów, zręcznie zagłębiając się nie tylko w jazzowe meandry improwizacji, lecz śmiało sięgając po ekspresję bliższą muzyce post-rockowej i elektronicznej. Dźwięki urzekały pięknem i naturalnością, budziły podziw technicznym dopracowaniem i subtelnym podkreśleniem detali, kołysały melodiami. Był to koncert zagrany na absolutnie najwyższym poziomie, a przy tym z uczuciem i wyczuciem chwili. Pianista Chris Illingworth, basista Nick Black i perkusista Jon Scott zachwycili, poruszyli dusze i wlali w serca mnóstwo pozytywnej energii. 

Żegnani ogłuszającymi wiwatami obiecali, że wkrótce powrócą do Polski na kolejny występ, Oby szybko. Każdy, kto miał ochotę podziękować muzykom osobiście, miał taką szansę tuż po koncercie, gdy artyści pakowali swój sprzęt. Później chętnie podpisywali płyty, pozowali do wspólnych zdjęć i rozmawiali z fanami na przeróżne tematy, ciesząc się chwilą. Oby takich okazji do wspólnych spotkań było w najbliższych tygodniach jak najwięcej.

Jutro kolejne emocje, tym razem z gatunku cięższych brzmień. Tymczasem zapraszam do obejrzenia galerii :)

 

GOGO PENGUIN