poniedziałek, 28 lutego 2022

Sylvaine: „Nova” to jednocześnie odrodzenie i śmierć

"Samowystarczalni artyści komponujący niebanalną muzykę, piszący teksty do swoich utworów i samodzielnie je nagrywający zawsze budzili mój podziw i najwyższy szacunek. Przykładem takiej muzycznej Zosi-Samosi jest Norweżka Kathrine Shepard, występująca pod pseudonimem Sylvaine. " - tak zapowiadałam trzeci album artystki, fantastyczny "Atoms Aligned, Coming Undone". Nic się w tej kwestii nie zmieniło, nadal jestem pełna podziwu dla multiinstrumentalistki i wokalistki, która zajmuje się także inżynierią dźwięku i sama produkuje swoje utwory.

4 marca ukaże się czwarta płyta Kathrine, dzieło bardzo osobiste i wyjątkowe. Miałam ogromną przyjemność wypytać artystkę o jego zawartość. Kathrine opowiedziała mi nie tylko o tym, czym jest dla niej album "Nova".  Z naszej rozmowy dowiecie się między innymi jaki najwyższy dźwięk jest w stanie zaśpiewać człowiek, o tym, jak Sylvaine nauczyła się płynnie łączyć czysty śpiew z krzykiem, dlaczego nowe nagrania były dla niej tymi najtrudniejszymi w karierze, dlaczego zdecydowała się na przekazanie tak osobistych emocji i czemu francuska scena metalowa jest tak niezwykła.







Między Uchem A Mózgiem: Na początku chciałam Ci podziękować i pogratulować nowej płyty. "Nova" to bardzo emocjonalne dzieło, niezwykle piękne. Emocjonalność i duchowość to znaki rozpoznawcze Twojej muzyki. Co czujesz myśląc o swojej nowej płycie? Jesteś zadowolona z finalnego efektu?  

Sylvaine: Dziękuję Ci ogromnie za te słowa. To jest zawsze niesamowicie budujące słyszeć taki odzew w stosunku do rzeczy, które stworzyłam. Jestem bardzo dumna z "Nova" i ostatecznego kształtu, jaki ta płyta nabrała, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak ciężko było mi stworzyć ten album. Włożyłam w tę płytę każdą cząstkę siebie, każdy fragment mojej osobowości i zawarłam na niej więcej osobistych aspektów niż kiedykolwiek wcześniej, co było dość przerażające, a zarazem jestem zachwycona tym, że odważyłam się to zrobić. 


MUAM: Podziwiam Twoje umiejętności gry na instrumentach - potrafisz zagrać praktycznie na wszystkim, jak również Twoje wokalne zdolności. Czy na potrzeby tej płyty nauczyłaś się grać na czymś nowym?

Sylvaine: Nie nauczyłam się grać na żadnym nowym instrumencie na potrzeby "Nova", ale udało mi się poszerzyć swoje możliwości wokalne. Mam niższy głos, klasyfikowany jako alt, który jest drugim w kolejności z najniższych kobiecych głosów (z możliwością zanurzenia się w kontralt, który jest najniższym żeńskim głosem), lecz zarówno w nagraniu tytułowym jak i kompozycji "I Close My Eyes So I Can See" udało mi się osiągnąć rejestr gwizdkowy (czyli brzmienie najwyższych dźwięków skali dźwiękowej, jaki jest w stanie wydobyć z siebie człowiek), zawierający dwie różne partie sopranowego sfogato. To taki elegancki sposób na opowiedzenie, że udało mi się zwiększyć siłę rażenia mojego głosu do naprawdę bardzo, bardzo wysokich nut, wyższych niż byłam w stanie zaśpiewać kiedykolwiek wcześniej.


MUAM: To absolutnie fantastyczne! Jestem zawsze pod wrażeniem, gdy artyst(k)a potrafi zarówno świetnie śpiewać, jak i krzyczeć. Twoje możliwości wokalne są imponujące! Jak nauczyłaś się łączyć te techniki w tak płynny i łatwy sposób? 

Sylvaine: Krzyku nauczyłam się w zasadzie spontanicznie, po prostu testując, jak to będzie brzmiało w moich piosenkach. To było mniej więcej w 2013-2014 roku, byłam wtedy w studiu z przyjacielem. Nie wyobrażałam sobie wtedy, że będę w staniu używać takiej ekspresji samodzielnie, ani że ktokolwiek nauczy mnie kiedyś, jak robić to w profesjonalny sposób. Kilka lat doskonalenia techniki na lekcjach śpiewu dało mi solidne podstawy, by zacząć wykorzystywać krzyk naturalnie. Oczywiście od czasu pierwszej próby dopracowałam tę technikę jak i samo brzmienie, więc mogę teraz używać tej bardzo oczyszczającej formy wyrażania emocji w zdrowy sposób, nadając swoim utworom dodatkowej intensywności, którą można osiągnąć właśnie przy pomocy krzyku. 





MUAM: Tym, co skupia bez wątpienia uwagę odbiorcy jest okładka płyty "Nova". Jest bardzo eteryczna, mistyczna, po prostu piękna. Mi osobiście bardzo się podoba, ale jestem pewna, że znajdą się osoby, dla których będzie ona mocno kontrowersyjna. Ta forma okładki to wspaniałe podkreślenie wolności i piękna, które z pewnością wymagało wielkiej odwagi, ogromnej pewności siebie i komfortowych warunków. Czy ta sesja fotograficzna była dla Ciebie wymagająca, trudna? Skąd przyszła inspiracja, by wykonać ją właśnie w ten sposób?

Sylvaine: To bardzo smutne, że postrzeganie nagiego ciała przez współczesne społeczeństwo jest tak skomplikowane. Zseksualizowaliśmy je do tego stopnia, że takie okładki, jak moja, mogą być uważane za kontrowersyjne, podczas gdy nie ma nic bardziej naturalnego i czystego niż to, co ukazane jest na okładce "Nova". Mimo że postawienie się w tak bezbronnej sytuacji jest oczywiście przerażające, nigdy nie miałam wątpliwości, jak ta okładka powinna wyglądać. To najbardziej osobista praca, jaką do tej pory stworzyłam, więc ukazanie wizualnej strony mnie w najbardziej bezbronnej formie, jaką może przybrać człowiek wydało mi się naturalne i sensowne. To nie ma nic wspólnego z pewnością siebie, zdecydowanie nie jestem mistrzynią w tej dziedzinie, lecz z wiernością i szczerością wizji, którą chciałam zrealizować przy pomocy tego albumu.

Sesję fotograficzną wykonała moja bliski przyjaciel i doskonały fotograf Andy Julia, który wykazał się pełnym zrozumieniem i szacunkiem dla mojego wyboru. Podczas naszej wspólnej pracy wszystko przebiegało bardzo naturalnie. Później moja najlepsza przyjaciółka Daria Edressen zajęła się post-produkcją zdjęcia, naprawdę wizualizując koncepcję istoty, która zanika kawałek po kawałku i/lub nabiera kształtu. „Nova” to jednocześnie odrodzenie i śmierć, coś, co moim zdaniem odzwierciedla w bardzo godny sposób okładkę.

Inne fotografie Andy'ego Julii znajdziecie tu: http://www.andyjulia.com/

 

MUAM: "Nova" to w istocie coś nowego - nowy początek, nowe otwarcie, nowa historia. Tytułowa kompozycja nieco różni się stylistycznie od pozostałych zawartych na albumie, mam na myśli to, że jest bardziej symfoniczny i skupiony na wokalu. To taka forma medytacji i bardzo mi się ten kierunek podoba. Czy to był taki eksperyment, czy może zapowiedź kierunku muzycznego, w który planujesz się zagłębić niebawem, może na następnej płycie?

Sylvaine:  Tytułowa kompozycja jest wprowadzeniem do opowieści, którą chcę się podzielić ze słuchaczem za pośrednictwem tego albumu, więc zdecydowanie nie jest to eksperyment czy kierunek muzyczny, który będę eksplorować w przyszłości. "Nova" to utwór, który podsumowuje wszystkie emocje, które mi towarzyszyły podczas tworzenia tego albumu, łącząc całe spektrum mroku i światła, przekazując wszystkie uczucia bez słów.

Osiągnęłam to, nad czym pracowałam od czasu mojej drugiej płyty "Wistful" z 2015 roku - skomponowaniem czysto chóralnej kompozycji. Co więcej, nie dało się znaleźć lepszego początku dla tak osobistej płyty niż ten z wykorzystaniem najbardziej osobistego instrumentu, jaki ma człowiek - czyli własnego głosu. Zawsze kochałam harmonie wokalne i bardzo często eksplorowałam ten kierunek w innych moich kompozycjach, ale tym razem chciałam stworzyć pełny utwór oparty na wokalu i kilku partiach syntezatorów. Jak tylko ukończyłam prace nad tym utworem, wiedziałam, że będzie on rozpoczynał album. Nadałam płycie tytuł zgodnie z tytułem tego utworu, który narodził się z powtarzania sylab "no" i "va" w wymyślonym języku. Fakt, że to słowo i podobne słowa oznaczają również „nowy” w wielu językach, a także niebiański związek z supernową będącą przejściem - wszystko to tak dobrze pasuje do znaczenia tego nagrania i całej płyty. "Nova" jest przemianą, nowym początkiem.


 




MUAM: Czytałam, że mieszkasz tak naprawdę w dwóch państwach, nieustannie podróżując między Norwegią i Francją. Czy taki sposób życia miał wpływ na Twoją pracę i sztukę? Który z krajów bardziej inspiruje Cię artystycznie?

Sylvaine: To prawda! Przed pandemią żyłam pół na pół w Norwegii i Francji, co nadawało mojemu życiu sensu. Od czasu pandemii spędzam więcej czasu w Norwegii, by być blisko mojej rodziny w tych niestabilnych czasach. Twoje otoczenie bez wątpienia ma wpływ na życie i oczywiście na to, co tworzysz. Oba kraje inspirują mnie w nieco odmienny sposób - Norwegia poprzez związek z naturą, natomiast Paryż dzięki temu, że zmusza mnie do stawiania czoła zgiełkowi życia w nowoczesnym, wielkim mieście. Zarówno jedno, jak i drugie miejsce miało wpływ na moją sztukę, żadne z nich w przeważający sposób nad tym drugim. Niosą zupełnie inne bodźce. Norwegia zawsze będzie moim prawdziwym domem i to temu miejscu zawdzięczam to, kim jestem.



MUAM: Czy proces powstawania nowego materiału różnił się w jakiś sposób od tych towarzyszących tworzeniu poprzednich płyt? Mam na myśli nie tyle samą pandemię, ale ogólne inspiracje. Na albumie "Nova" słychać wyraźnie wpływy dream popu i shoegaze'u, zaprosiłaś też na potrzeby tej płyty gości. 

Sylvaine: Proces tworzenia jest nieco inny dla każdej mojej płyty, ale zwykle jest tak, że pomysły na każdy album rodzą się z moich prób z gitarą akustyczną, poszukiwania pomysłów, przelewania myśli na akordy i melodie. Później dodają wokal, więcej warstw gitar, syntezatorów, basu, zaprogramowanej perkusji itd. Nagranie tego albumu było dla mnie trudniejsze niż zwykle, trwało to wszystko znacznie dłużej z powodu koronawirusa, który wszystko spowolnił, ale tak naprawdę nie przeszkadzało mi to, ponieważ moim głównym celem było stworzenie płyty, która mogłaby być domem dla wszystkich emocji, które nosiłłam w sobie od 2019 roku.


MUAM: Bardzo poruszył mnie utwór „Everything Must Come To An End”, który ewidentnie musi być dla Ciebie bardzo osobisty. Oczywiście jak zawsze ma uniwersalny wydźwięk, ale wyczuwam, że jest to w pewnym sensie dla Ciebie forma oczyszczenia po bardzo traumatycznym, przytłaczającym doświadczeniu. Czy to dobry kierunek?

Sylvaine: Zdecydowanie. "Everything Must Come To An End" to utwór, z którego jestem bardzo dumna, a jednocześnie wolałabym, bym inspiracja, by go napisać nigdy nie nadeszła. Za każdym razem, gdy słucham tego utworu, płaczę, co zdecydowanie nie jest normą, gdy słucham własnych kompozycji. Ta będzie zawsze miała w moim sercu specjalne miejsce. Jestem naprawdę wdzięczna, że mogłam przekuć to wszystko w tak wartościowy utwór, który wydaje się przemawiać do ludzi, którzy mieli okazję go do tej pory wysłuchać. Mam nadzieję, że więcej osób będzie mogło się do niego odnieść, gdy cały album już zostanie wydany.

 


MUAM: Jest na tej płycie też jeden utwór zaśpiewany po norwesku, "Fortapt". O czym jest? Myślałaś kiedyś o tym, by nagrać cały album po norwesku?

Sylvaine: Zawsze ciężko jest ubrać w słowa znaczenie danej piosenki, szczególnie gdy tworzysz tak, by unikać wyjaśniania emocji słowami. "Fortapt" to utwór o tym, jak życie ludzkie wpływa na naszą duszę i o tym, że mimo iż wszystko się zmienia, nasze doświadczenie w życiu może pozostawić głębokie rany, które mogą wydawać się niemożliwe do wyleczenia, bez względu na to, ile czasu upłynie. To piosenka o trudnościach z zaakceptowaniem trudów, z jakimi wiąże się to ludzkie życie, próbując znaleźć schronienie przed bólem tej egzystencji, wchodząc do wnętrza, uciekając od tego wszystkiego. 

Wybór języka wynika z emocji, które chcę odzwierciedlić, ponieważ różne języki oferują nie tylko oczywistą różnicę brzmieniową, ale także zupełnie inne odczucia, których doświadcza wokalista śpiewając w nim. Zdecydowałem się napisać tekst po norwesku dlatego, że czuję, że język lepiej komponuje się z emocjami i atmosferą piosenki niż angielski czy jakikolwiek inny język. Jeśli kiedykolwiek zrobię cały album po norwesku, to dlatego, że będzie to właściwy wybór, aby przekazać emocje na płycie.


MUAM: Czytałam też, że inspiruje Cię francuska poezja. Tak naprawdę Twój pseudonim artystyczny to hołd dla Verlaine. Opowiesz mi więcej o tej inspiracji?

Sylvaine: Gdy założyłam ten solowy projekt, chciałam, by jego nazwa odnosiła się do dwoistości muzyki, którą będę tworzyć. Chciałam połączyć inspiracje naturą i miejskością, ponieważ próba znalezienia równowagi między nimi jest odzwierciedlona w moich dźwiękach, w centrum jest duchowy aspekt poszukiwania tego balansu. Podobał mi się wyraz "sylvan" (leśny), ale wiedziałam, że jest kilka projektów, które podobnie się nazywają, więc poszukałam inspiracji u mojego ukochanego francuskiego poety Paula Verlaine'a i połączyłam jego nazwisko z tym leśnym odniesieniem - tak powstała nazwa mojego projektu. Nie miałam pojęcia, że jest to także francuskie imie, ani że tak też określa się motyla (śmiech)...


MUAM: A czemu "Dissolution" stał się takim dodatkiem i nie znalazł się na płycie? Atmosferą świetnie wpasowuje się w nastrój albumu, mógłby równie dobrze być jego częścią...

Sylvaine: Gdy nagrałam całość nie czułam, żeby "Dissolution" tak naturalnie pasował do reszty utworów, mimo że tematycznie się łączy. Nie pasował mi w środku albumu ani na końcu, bo naturalnym zakończeniem podróży, która zaczyna się na "Nova" jest "Everything Must Come To An End". To naturalne podsumowanie emocji. Jednak wciąż podobał mi się ten utwór, więc postanowiłam dołączyć go jako bonus do wydania cyfrowego. To chyba najlepszy sposób, by podzielić się z nim ze światem.







MUAM: Jestem fanką francuskiego metalu - ta muzyka ma swój konkretny styl naznaczony mocno aspektem duchowym i atmosferą, która mnie porusza. Mam tu na myśli takie zespoły jak Alcest, Crown, oczywiście Gojira, kilka miesięcy temu odkryłam też Deluge. Czy były takie zespoły w ostatnich latach, które miały szczególny wpływ na Twoje postrzeganie muzyki? Jesteś muzycznym odkrywcą?

Sylvaine: Zgadzam się z tym, Francja ma bardzo ciekawą metalową scenę niezależną, a także wiele świetnych zespołów elektronicznych. Oczywiście podziwiam piękno twórczości Alcest, miałam także ogromną przyjemność pracować z Neigem kilka razy w przeszłości - nagrywaliśmy razem moje płyty "Wistful" i "Atoms Aligned, Coming Undone", a także miałam swój udział w pracy nad albumami Alcest - "Kodama" oraz "Spiritual Instinct". Mając te powiązania z francuską sceną, odkryłam wiele fantastycznych zespołów stamtąd, jak Crown i Deluge, o których już wspomniałaś, a także takie jak np. Treha Sektori, Year of No Light, Regarde Les Hommes Tomber, DDENT, Hangman’s Chair, Pencey Sloe, PÆRISH, Mascara, Blut Aus Nord, Carpenter Brut. 

Zdecydowanie staram się być na bieżąco z tym, co dzieje się na różnych scenach muzycznych, poszukując muzyki, która do mnie przemówi, ale mam też tendencję do słuchania moich ulubionych dźwięków z przeszłości, która pozostanie ze mną na zawsze. Kocham brzmienia z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wtedy zostało nagranych wiele niesamowitych płyt, które miały wpływ na to, co sama tworzę. Jednym z zespołów, które miały na mnie ogromny wpływ jest zdecydowanie Type O Negative - zarówno pod kątem odkrywania muzyki, której słucham, jak i tego, co nagrałam na przestrzeni lat. 

 

"NOVA" UKAŻE SIĘ NAKŁADEM SEASON OF MIST 4 MARCA 2022 

https://sylvainemusic.bandcamp.com/album/nova 


 

 

ENGLISH VERSION

"Self-sufficient artists composing remarkable music, writing lyrics for their songs and recording  on their own have always aroused my admiration and the highest respect. Amazing example of such artist  is the Norwegian Kathrine Shepard, performing under the pseudonym Sylvaine. Nothing has changed in this matter since the release of "Atoms Aligned, Coming Undone ", I am still full of admiration for the multi-instrumentalist and singer, who also deals with sound engineering and produces her own songs.

 On March 4, Kathrine's fourth album will be released, a very personal and unique work. I had the great pleasure to ask the artist a few questions. Kathrine told me not only about what the "Nova" album means for her. From our conversation you will know for example, what is the highest note a human can sing, how Sylvaine learned how to join  pure singing and screaming so easily, why the new songs were the most difficult to write for her in the whole career, why she decided to convey such personal emotions and why the French metal scene sounds so special and brings so many emotions.

 



Między Uchem A Mózgiem: First of all huge thank you and congratulations for the new record. „Nova” is truly incredible and so emotional. The emotions and spirituality are the recognition marks of your music. How do you feel about „Nova”? Are you satisfied with the final result? 


Sylvaine: Thank you ever so much for these kind words. It’s always extremely humbling to read such feedback on what I have created. I’m extremely proud of „Nova” and the final shape it took, especially considering just how hard it was for me to create this album. I put every single fiber of my being into this record, laying myself bearer than ever before, which was slightly terrifying, but I’m nothing but thrilled that I did. 

 

MUAM: I truly admire your ability to play in fact almost every instrument as well as your vocal range. Was there any new instrument that you’ve learned to play especially for this record?


Sylvaine: I didn’t learn any new instruments for „Nova”, no, but I did in fact expand my vocal range with this album. I have a lower voice, classified as an alto, meaning the second lowest female voice (with the ability to dip into the contra alto range, which is the lowest female range), but for both the title track “Nova” and “I Close My Eyes So I Can See”  I manage to boarder the whistle register (the highest for the human voice), featuring 2 different soprano sfogato vocal parts. That’s a fancy way of saying that I managed to stretch my voice into really, really high notes, higher than I’ve ever managed before for this record.

 

MUAM: I’m always impressed when the artist sings and screams so well and your vocal range is incredible. How did you learn to join those styles so easily? 


Sylvaine: The screaming is something I got into rather spontaneously, after simply testing it out when I was in the studio recording with a friend of mine back in 2013 or 2014. I never really imagined that I would be able to use this sort of expression myself, nor did anyone ever teach me how to do it, but having had several years of vocal technique work thru my vocal lessons, giving me a strong clean vocal foundation, I was able to slip into screaming in a very natural manner. Since that first try, I have of course fine-tuned the technique and sound of it, so I too could use this very cathartic expression in a healthy way, giving certain moments and certain songs of mine the extra added intensity that the screaming voice creates. 

 


 

MUAM: What catches the listener’s eye immediately is the cover art of „Nova”. It’s ethereal, mystical and so beautiful. I personally love it, but I’m sure that it will be controversial for people. It’s an amazing manifestation of freedom and beauty, but on the other hand demands huge bravery, self-confidence and comfortable conditions. Was this photo session kind of difficult for you to make? Where did the inspiration come from?


Sylvaine: I find it rather sad that we have such a complex relationship with the naked human body in today’s society. We have sexualized it to the extent that people could potentially find a cover like mine for “Nova” controversial, when nothing is more natural and pure in this form than what is shown on this cover. Even if it’s obviously scary to put yourself in such a vulnerable position, there was never a single doubt in my mind what this cover should look like. Being the most personal work I have created to date, it just made sense to me to pair that with a visual of myself in the most vulnerable state we can have in this human from. It has nothing to do with self-confidence, as I’m definitely not the master of that, but about staying true and honest to the vision I had for the album. The photo session was made with a very good friend of mine and amazing photographer Andy Julia, which was extremely respectful of the situation, and completely understood why I had made this choice. Everything felt very natural and right when we worked together. Then I had my best friend Daria Endresen do the post—production on the photograph, really visualizing the concept of a being that is fading away piece by piece and/or coming into shape. “Nova” is a rebirth and a death all at once, something I feel the cover reflects in a very worthy way. 

 

MUAM: „Nova” means new and it’s a new beginning, new opening, new story to tell. The title track is kind of different in style from the others, I mean more symphonic, vocal-oriented.  It’s a kind of meditation – I definitely like this direction. Is this a kind of experiment or a kind of teaser of what will come on the next album?


Sylvaine: The title track is the introduction to the story I want to share with the listener thru out the full album, so it absolutely is not an experiment, nor is it about what is to come in the future. “Nova” is the track that sums up all the emotions that went into creating this album, balancing all the darkness, all the light and conveying all the sentiment even without saying a single word. It achieved something I have been wanting to do since I was working on my second album “Wistful” back in 2015; creating a pure choir piece. What is more fitting to start off such a personal album, then a track that is made up of the most personal instrument we can have; our own voice. I’ve always had a love for vocal harmonies and very often explore it in my other songs as well, but this time I wanted a composed a full piece based solely on this and a couple of synthesizer parts. As soon as this piece was done, I knew this would be the first track of the record. I even named the album after the song, where the made-up language you find keeps repeating the syllables “no” and “va”, which is where the name came from. The fact that this word and similar words also means “new” in a lot of language, as well as the celestial connection, with supernova being a transition, all of this fits so well with the meaning behind the record. “Nova” is a transition. “Nova” is a new beginning.

 


MUAM: I’ve read that you live in fact in two countries, constantly travelling between Norway and France. Had this state of living an impact on your work and the music itself? Which country is more inspiring for you in an artistic way?

Sylvaine: That’s right! Before the pandemic, I was living half and half between Norway and France, as that made the most sense with my life. Since the pandemic, I’ve been more in Norway though, to stay close to my immediate family during such an unstable time. Your surroundings definitely effects your life and in turn also effects your creations. Both places have inspired me in different ways, with Norway holding a huge connection with nature and Paris forcing you to face the hustle and bustle of modern life in a big city. Both places influenced my music, so I wouldn’t say that either of them could be coined as the “most inspiring” country for me. They hold different impulses. Norway will always be my true home and holds a lot of credit for who I have become as a person.  

 

MUAM: Was the process of creating and composing this new album kind of different than in case of previous ones, meaning not only the pandemic times but in general? There are some dreampop and shoegaze vibes, you’ve also invited guest musicians on this record.

Sylvaine: The creation process is a little different for every record I’ve written I’d say, with the common point being that it usually starts with me and my unplugged electric guitar, just jamming with myself and trying to get the ideas out of my head into chords and melodies, before I start adding vocals, more guitar layers, synths, bass, programmed drums etc. With this album being such a difficult one to make for me, it did take longer than ever before. Covid also slowed down the process in several ways, though I didn’t really mind, as my main focus was just to create a record that could be a home for all of the emotions I had been carrying around in 2019 and 2020.

 

MUAM: I was moved by „Everything Must Come To An End”, this final compositions seems like a truly personal one for you. Of course, as always it has a universal meaning, however it feels somehow like a catharsis from a really overwhelming experience. Am I somehow right?


Sylvaine: Absolutely. “Everything Must come to An End” is a song that I am immensely proud of having created, yet I wish at the same time that I wouldn’t have had the inspiration to have made this one. No matter how many times I listen to this track, it always leaves me in tears, which isn’t the norm for me when listening to my own music. It will always hold a very special place in my heart and I’m really grateful I could channel all of this into such a worthy track, that seems to be speaking to the people that have had the chance to listen to it so far. Hopefully more people can relate to this one when the full album is released. 

 


 

MUAM: There’s also one song in Norwegian, „Fortapt”. What is it about? Have you thought about recording the whole album in Norwegian? 


Sylvaine:
It’s always hard to put into words what a song means, when you create music to try to avoid putting all of these emotions into words, but “Fortapt” is a song about how the human life affects our soul, and how though everything is forever changing, our experience thru this life can leave deep wounds that might feel impossible to heal, no matter how much time passes by. It’s a song about the difficulty to accept the hardships that this human life comes with, trying to seek shelter from the pain of this existence by going within, by escaping. The choice of language comes out of what emotions I want to reflect, as different languages not only offer an obvious sonic difference, but also offers a very different feel as a vocalist to perform. When I have decided to write lyrics in Norwegian, it’s due to the fact that I feel the language compliments the sentiment and atmosphere of the song better than English or any other language. If I ever make a whole album in Norwegian, it will be because it’s the right choice to convey the emotions of the record.  

 

MUAM: I’ve also read that you’re inspired by French poetry, in fact your stage name is a tribute to Verlaine. Could you tell more about this inspiration?


Sylvaine: When I made this solo project, I wanted a name that would reflect the duality that the music itself would hold. I wanted to include something from nature and something form urbanity, as the balance between the two is much connected to the spiritual content that my music holds at its center. I liked the word “sylvan”, but knew there were several projects with this name or a similar name, so I took one of my favorite poets, Paul Verlaine and mashed up his last name with the word “sylvan” and that gave my Sylvaine. I wasn’t aware that this was also a French name, as well as a butterfly when choosing the name though, hahah… 

 


MUAM: Why was „Dissolution” chosen to be a bonus track for this album? The atmosphere of this piece matches album’s mood so well. It could be a part of it, somewhere in the middle...

 
Sylvaine: When the album was done, I didn’t feel like “Dissolution” fell into natural line with the rest of the tracks, even if the thematic is the same as on the rest of the record. It didn’t have a place in the middle of the album for me, nor did it have the place to finish the album, as “Everything Must Come To An End” is the final steps to the journey that is “Nova”, as the rightful conclusion to the record. I still liked the track a lot though, so making it a bonus track to only be included in the digital releases, seemed like the best solution for to still share this song with the world.








MUAM: I personally love French metal bands, this music has its own mark and special spirituality and atmosphere, which moves me so much. I mean bands like Alcest, Crown, of course Gojira, and for example last year I’ve discovered Deluge. Were there any bands that had a huge impact on your view on music during the last few years? Are you a music discoverer? 


Sylvaine: I do agree that France has a very interesting underground and metal scene, as well as electro scene. I’m obviously an admirer of Alcest’s beautiful music, also having had the pleasure of working with Neige on several occasions in the past, both for my music (for my albums “Wistful” and “Atoms Aligned, Coming Undone”) and for his music (for his albums “Kodama” and “Spiritual Instinct”), and having had that connection to France thru my work in music, it helped introduce me to a lot of great French acts, like Crown and Deluge as you already mentioned, and ones like Treha Sektori, Year of No Light, Regarde Les Hommes Tomber, DDENT, Hangman’s Chair, Pencey Sloe, PÆRISH, Mascara, Blut Aus Nord, Carpenter Brut etc. I definitely try to keep up with what is happening in the different music scenes and search for new music that speaks to me, though I do have a tendency to turn to my favorites of the past, that I’m sure will always be with me as well. I absolutely love the 80s and 90s, with all the great stuff that was being created back then, which certainly has influenced my own creations. Type O Negative is one of the bands that influenced me the most in music and introduced me to so many projects that have also inspired me thru the years.

 

"NOVA" WILL BE RELEASED 4th MARCH 2022 BY SEASON OF MIST

https://sylvainemusic.bandcamp.com/album/nova