Czy da się nagrać coś jeszcze bardziej osobistego, gdy niemal opowiedziało się już historię swojego życia, przelewając w teksty wszystkie emocje i otwierając się całkowicie przed słuchaczami? Prawdopodobnie nie, ale można z powodzeniem kontynuować obrany kierunek i zaprezentować coś utrzymanego w zbliżonym klimacie. Po wyjątkowo osobistej opowieści na "Engine Of Hell", Emma Ruth Rundle wraca z suplementem do tej płyty. To trzy wyciszone, melancholijne i minimalistyczne utwory, które poruszą niejedną wrażliwą duszę.
Emma Ruth Rundle jest jedyna w swoim rodzaju, co jeszcze raz udowadnia na tej EPce. Gra na gitarze i klawiszach z taką pasją, że nie sposób przejść obok jej twórczości obojętnie. Śpiewając porusza czułe struny i pięknie opowiada. Tym razem serwuje trzy akustyczne miniatury, które spokojnie mogłyby być dodatkiem do ubiegłorocznego albumu.
To taki materiał, który kończy się zdecydowanie za szybko i słucha się go w zapętleniu, by jeszcze raz doświadczyć emocji, które niesie. Gitara akustyczna. organy i głos tworzą nieprawdopodobny, intymny klimat, jednocześnie bardzo melancholijny i refleksyjny, a zarazem mroczny. Sama Rundle przyznała, że otwierający to wydawnictwo "Gilded Cage" został napisany kilka lat temu i stał się jej ulubionym utworem koncertowym. Chciała go wydać, ale dotąd nie wpisywał się w koncepcję jej wydawnictw. Następca, "Pump Organ Song" był zaś odpowiedzią na rozpad związku i jest dla artystki niesamowicie ważnym utworem. "St. Non" to natomiast swoiste wyciszenie wulkanu emocji.
Co tu dużo pisać - jeśli podobała wam się "Engine Of Hell", koniecznie posłuchajcie tej minipłyty. A jeszcze jedno - przyjrzyjcie się bliżej ciekawej i bardzo naturalnej okładce tego wydawnictwa. Jest nawet piękny księżyc w pierwszej kwadrze!
81%
Posłuchaj EPki: Emma Ruth Rundle - Orpheus Looking Back