Klimat, szczerość i sto procent emocji - tak było wczoraj w Hydrozagadce, gdzie w sobotni wieczór zagrał brytyjski zespół Maybeshewill. Kwintet ku uciesze licznych polskich fanów powrócił do wspólnego grania kilka lat po ogłoszeniu zawieszenia działalności, czując, że w świecie zmierzającym do zagłady i autodestrukcji, warto choć na chwilę odciąć się od przytłaczającej codzienności i uśmiechnąć, wspólnie odczuwając ulubioną muzykę. Zabrali słuchaczy tam, gdzie zło nie dociera, gdzie liczy się tylko piękno sztuki.
Polska publiczność pokochała ten brytyjski zespół za wyjątkową umiejętność łączenia klawiszowych pejzaży z domieszką muzyki klasycznej z potężnym gitarowym wykopem. Był to koncert utrzymany w klimatach post-rockowych, który był dokładnie taki, jak powinien. W kameralnej przestrzeni Hydrozagadki Maybeshewill zabrzmieli wybornie, zabierając słuchaczy w podróż po post-apokaliptycznych przestrzeniach i zapierających dech pejzażach.
Niepokój, niepewność jutra, strach, wściekłość na rzeczywistość, przejmujący smutek, z drugiej zaś strony zapierające dech piękno lasów, mórz, gór, plaż, spokój, refleksja, ulga, uśmiech - te emocje były niemal namacalne i niosły się po sali wraz z muzyką.
Stłoczeni pod sceną fani mieli niepowtarzalną okazję nawiązać bezpośrednią relację z muzykami, którzy szczerze się do nich uśmiechali. Wzajemna wymiana pozytywnej energii była wyraźnie wyczuwalna. Matthew, Robin, James, Jamie i John czuli się na scenie świetnie, co dawali wielokrotnie odczuć fanom.Wraz z kolejnymi utworami i coraz bardziej żywiołowymi reakcjami publiczności, zespół grał z coraz większym zaangażowaniem i pasją. Usłyszeliśmy trochę starszych kompozycji, a także utwory z rewelacyjnej, ubiegłorocznej płyty "No Feeling Is Final", która w przepiękny sposób oddaje ducha współczesnej rzeczywistości i łączy wszystko to, co w muzyce post-rockowej porusza najbardziej.
Gitarzysta John Helps przyznawał ze sceny, że szczególnie w obliczu tragedii toczącej się kilkaset kilometrów dalej ma nadzieję, że ten koncert przyniesie wszystkim choć trochę pocieszenia i wytchnienia, dziękując jednocześnie gorąco za przybycie i ciepłe reakcje. Podkreślał też, że zespół ma do polskiej publiczności sentyment i bardzo lubi tu wracać. Po wyczerpujących czasach pandemii taki koncert był niezwykle potrzebny. Mam nadzieję, że udało mi się oddać te wszystkie emocje na zdjęciach.
MAYBESHEWILL