piątek, 8 kwietnia 2022

Latarnik - Marianna (29.03.2022)

Fani Błota i EABS znają go doskonale z klawiszowej wirtuozerii, otwartości, uśmiechu i wyjątkowych opowieści, którymi dzieli się na koncertach. Marek "Latarnik" Pędziwiatr działa na muzycznej scenie niezależnej od ponad dekady, udzielając się w licznych projektach, produkując albumy dla innych artystów. Choć zawsze wybierał pracę w grupie, gdzieś z tyłu głowy dojrzewał pomysł, by zająć się też twórczością solową, odmienną od tego, czym zajmuje się na co dzień. Inspirując się brzmieniem solowych nagrań mistrzów, wśród których wymienia Theloniousa Monka, Ahmada Jamala, McCoy Tynera czy Emahoy Tsegué-Maryam Guèbrou, zrezygnował z elektroniki, by w wyjątkowy, osobisty sposób, przy pomocy ponad stuletniego fortepianu Steinway & Sons i taśmy analogowej nagrać debiutancki album.

 

Latarnik to artysta wszechstronny, obdarzony niezwykłą wrażliwością i otwartością. Potrafi odnaleźć się zarówno w jazzie, jak i w hip hopie czy muzyce klasycznej i połączyć te wszystkie wpływy w wyjątkowej konfiguracji. Tym razem proponuje historię bardzo osobistą, a zarazem uniwersalną. Na jej bohaterkę wybrał swoją prababcię.

"Marianna" to niespełna czterdzieści minut muzyki wyciszonej, skłaniającej do refleksji i otulającej melancholią.  Tytułowa bohaterka pochodziła z Mazur i urodziła się w 1898 roku, w rodzinie polsko i niemieckojęzycznej, jeszcze pod zaborem pruskim. Jak opowiada artysta, swą młodość spędziła wśród ewangelików będąc gorliwą katoliczką, jednocześnie wierząc w pradawne gusła. Potrafiła leczyć ludzi, zbierała zioła, sporządzała mikstury, "zamawiała" choroby. Miała własną filozofię życia opartą na mądrościach ludowych, które stanowiły dla niej swoisty dekalog, ale wierzyła też w niezwykła opiekę "Najświętszej Matuchny". Marianna odeszła w wieku 88 lat, krótko przed narodzinami Marka. Znał ją tylko z opowieści rodzinnych. Tę historię zamknął w fortepianowych dźwiękach wspartych słownymi wypowiedziami. 

Marianna mieszkała w miejscowości Maradtken (Maradki), którą trudno zlokalizować na mapie, lecz warto o niej pamiętać, ze względu na szczególną historię z nią związaną. Jak wspomniano w informacji prasowej we wczesnej epoce żelaza znajdowała się tam osada obronna zbudowana przez ludność kultury kurhanów zachodniobałtyjskich i tętniła życiem przez wiele wieków. Później wioska została częściowo zniszczona w XVIII w. w wyniku założenia tam cmentarza cholerycznego. Około 1800 roku na niewielkim wzniesieniu wybudowano charakterystyczny młyn, wokół którego kręciło się życie mieszkańców jeszcze przed wybuchem II Wojny Światowej. Dziś ani młyna, ani Marianny już nie ma, pozostała tylko historia zawarta w opowieściach i na starych fotografiach.

Ten album to opowieść o przemijaniu i o tym, że należy kultywować pamięć o przodkach i dbać o to, by wspomnienia nie zaginęły w codziennym gąszczu.  To bardzo uniwersalna historia, z którą może utożsamiać się całe pokolenie naszych dziadków i pradziadków - o poszukiwaniu tożsamości, strachu, ucieczce przed wojną, traumie. Warto byśmy pamiętali o niej, szczególnie w obliczu współczesnych wydarzeń. 

Warto po ten materiał sięgnąć wieczorem, gdy spokojnie usiądzie się z ulubionym napojem w fotelu, na kanapie, przy kominku (?). Warto posłuchać go z najbliższymi, opowiedzieć im, jakie jest przesłanie tej opowieści, zapytać naszych dziadków o to, jak było, porozmawiać z nimi, poświęcić im czas, wspomnieć tych, z którymi wiążą nas rodzinne lub przyjacielskie więzi, a których już z nami nie ma. Dogodny ku temu czas nadarzy się już w połowie kwietnia, podczas Świąt Wielkanocnych. Warto go dobrze wykorzystać. 

Tak naprawdę jednak jest to materiał, który jest poza czasem, odpowiedni na każdy moment, gdy poczuje się potrzebę refleksji. Ta muzyka pozwala się wyciszyć, spojrzeć na wszystko z dystansem i z odpowiednią wagą. Urzeka pięknem i minimalizmem, wywołuje emocje, wzrusza. Poświęćcie temu albumowi należyty czas i uwagę, a odwdzięczy się wyjątkowymi doznaniami. 

86% 

Posłuchaj płyty: Latarnik - Marianna