poniedziałek, 4 kwietnia 2022

NITE: nasze brzmienie jest bardziej pozytywne i pełne nadziei niż niektórzy mogliby się spodziewać

Ich debiutancki album ukazał się, gdy wybuchła pandemia. Nie mieli szansy go promować na koncertach, więc postanowili napisać nową muzykę, jeszcze lepszą, jeszcze bardziej energetyczną, by wnieść trochę światła i uśmiechu do ponurego świata. Tak powstał "Voices Of The Kronian Moon", drugi album kalifornijskiego NITE. O tej płycie porozmawiałam z gitarzystą zespołu, Scottem Hoffmanem. Artysta opowiedział mi o tym, jak to jest zaczynać w momencie, gdy świat zamiera i co zainspirowało drugi album. Porozmawialiśmy też trochę o księżycu, o horrorach, muzyce, która towarzyszy mu od dziecka i powrocie do normalności.

 

fot. Rob Williamson

Między Uchem A Mózgiem: Wasza muzyka niesie mnóstwo światła i pozytywnej energii w tych trudnych czasach, szczególnie w ostatnich tygodniach, gdzie nic już nie jest tak pewne i oczywiste, jak dawniej. Chciałam Wam za to z serca podziękować, szczególnie teraz, gdy powinniśmy jeszcze bardziej doceniać to, co mamy i co możemy osiągnąć. 

Scott Hoffman: Dzięki za komplement! Super wiedzieć, że nasza muzyka wniosła tyle pozytywnej energii w tym świecie, coraz bardziej niepewnym i pełnym napięcia Chociaż muzyka jest ona z pewnością momentami agresywna, szczególnie z powodu tego ostrego, black metalowego wokalu, tematyka tekstów, nastrój i nasze brzmienie są bardziej pozytywne i pełne nadziei niż niektórzy mogliby się spodziewać.

 

MUAM: Rozpoczęliście działalność jako NITE w 2018 roku, ale wasz debiut płytowy ukazał się dokładnie w momencie, gdy eksplodowała pandemia koronawirusa... to straszny pech :( Jak się wtedy czuliście? Z mojej perspektywy to był (i właściwie wciąż jest) paskudny czas, z drugiej strony mieliśmy możliwość zatrzymać się i zastanowić nad tym, co robimy, dokąd zmierzamy i skupić się na najważniejszych rzeczach, jak nasze zdrowie, spokój psychiczny. To był także świetny okres na słuchanie większej ilości muzyki i poświęcenie jej należytego czasu. 

Scott: Tak, nasz debiut ukazał się dokładnie w momencie, gdy w Stanach Zjednoczonych trwał pierwszy covidowy lockdown. Złożyło się bardzo nieszczęśliwie! Byliśmy bardzo zawiedzeni tym, że nie możemy grać koncertów wspierających premierę płytę, ale świat dowiedział się o NITE i powoli, konsekwentnie zdobywaliśmy fanów. Na szczęście podczas pandemii choroby nas nie dopadły (do tej pory!), ale oczywiście był to dla nas ciężki czas. Nie spotykaliśmy się na próbach przez ponad rok. Zamiast tego skupiliśmy się na pisaniu i nagraniach nowego albumów, dzieląc się plikami i pomysłami na Zoomie. 

 

MUAM: Z tego, co wiem,  gracie też w wielu innych zespołach. Co sprawiło, że postanowiliście powołać do życia NITE?

Scott: Prawda, jesteśmy zaangażowani w wielu innych projektach, ale część z nich działa okresowo albo jest obecnie zawieszona. Pomysł na założenie NITE wyszedł od Vana, który pragnął połączyć tradycyjny, melodyjny heavy metal z black metalowym wokalem. Miał konkretny pomysł na brzmienie, które chciał osiągnąć i szukał współpracowników, którzy pomogą mu zrealizować ten koncept. Inspirują nas brzmienia i klimat klasycznego heavy metalu z lat osiemdziesiątych i chcieliśmy tę atmosferę przenieść na współczesne realia. 

 


 

MUAM: Po tych pandemicznych perturbacjach wracacie z drugą płytą, naprawdę świetną i rewelacyjnie brzmiącą. To w pełni niezależny projekt - mam na myśli to, że skomponowaliście, nagraliście i wyprodukowaliście cały album samodzielnie. Jak wyglądał proces nagrywania tego materiału? 

Scott:  Nagrywaliśmy tę płytę w czasie lockdownu, co już samo w sobie było niecodzienną sytuacją. Dzieliliśmy się plikami i nagraniami demo, spotykaliśmy się online na Zoomie, by przedyskutować pomysły i nakreślać dalsze plany. Żaden z nas nie był podczas nagrań materiału w tym samym budynku, pomimo tego, że mieszkamy od siebie dość blisko, dzieli nas jedynie 25 kilometrów. Patrick nagrywał bębny w naszej sali prób, a wszystkie partie gitar, basu i wokale zostały zarejestrowane w warunkach domowych. Van (Labrakis - gitarzysta i wokalista zespołu, przyp.red.) jest wykształconym inżynierem dźwięku - zajmował się tym profesjonalnie w przeszłości, co było dla nas wielkim wsparciem. Sam zmiksował i zmasterował album i włożył w to ogrom pracy. Zawsze stara się, by brzmienie było na najwyższym poziomie i myślę, że wyraźnie słychać to w finalnym miksie - album brzmi po prostu świetnie.


MUAM: Intryguje mnie tytuł nowej płyty - "Voices of the Kronian Moon". Mam na myśli to, że uwielbiam właściwie wszystko, co związane jest z księżycem - tę nierozwikłaną tajemnicę, atmosferę towarzyszącą oglądaniu wschodów i zachodów księżyca i wszystkie odkrycia naukowe związane z badaniem tego ciała niebieskiego. Co zainspirowało tytuł Waszej płyty?

Scott: Van zaproponował ten tytuł, podając go na liście z kilkoma innymi. Próbowaliśmy różnych kombinacji i pomysłów, wykorzystując tematykę kosmosu i nocy, ale cały czas powracaliśmy do "Voices Of The Kronian Moon". Kronos to greckie imię rzymskiego boga Saturna. Tak naprawdę tytuł można też odnieść do księżyca okrążającego planetę Saturn. Uwielbiamy tajemnicę, którą skrywa ten tytuł. Czy głosy z przeszłości są wciąż żywe? Czy to duchy z odległej przeszłości? Ten tytuł łączy inspiracje kosmosem, science-fiction i odniesieniami do historii i czasów starożytnych.


MUAM: W tekstach jest mnóstwo rytualnej energii, ale wyczuwam, że jest w nich też inspiracja horrorami. Czy to dobry kierunek skojarzeniowy? Oglądaliście jakieś ciekawe filmy w ostatnich miesiącach?

Scott: Van napisał prawie wszystkie teksty, ale nie sądzę, by był wielkim fanem horrorów. Nie sądzę, by inspiracje na teksty pochodziły z tego źródła. Jednakże Patrick i ja jesteśmy fanami horrorów i nawet niedawno byliśmy gośćmi podcastu na ten temat! Jeśli o filmy chodzi, to widziałem ostatnio nowy horror Ti Westa "X" i bardzo mi się podobał. Nie był to horror, ale też bardzo dobrze bawiłem się oglądając "Batmana" i "Diuna" była niesamowita.


MUAM: Okładka płyty jest niesamowita. Co ją zainspirowało?

Scott: Mieliśmy szczęście współpracować z niesamowicie utalentowanym artystą z Hiszpanii, który nazywa się DEIH. Jest muralistą, ilustratorem i graficiarzem. Ma bardzo charakterystyczny styl, który jest żywy i elektryzujący. Na ten album potrzebowaliśmy grafiki, która wykraczałaby poza zwyczajny lub typowy metalowy styl. Van inspiruje się europejskimi komiksami i starymi magazynami heavy metalowymi, a prace DEIH przypominały mu tego typu prace. Nie podaliśmy DEIHowi szczegółowego planu dzieła, daliśmy mu tytuł i pozwoliliśmy mu znaleźć własną inspirację i interpretację. Wymyślił coś fantastycznego, o czym sami nigdy byśmy nie pomyśleli. DEIH nigdy wcześniej nie tworzył okładek do albumu, więc byliśmy bardzo podekscytowani, że zgodził się z nami pracować i cieszymy się, że okładka odbierana jest tak pozytywnie.



MUAM: Czy mógłbyś opowiedzieć mi o swoich muzycznych korzeniach? Czy były jakieś zespoły lub płyty, które sprawiły, że postanowiłeś zacząć grać na gitarze? Czy był w Twoim życiu taki przełomowy moment, który sprawił, że wybrałeś akurat tę drogę?

Scott: Gdy miałem 8-10 lat kochałem hard rock i taki bardziej komercyjny metal (Ozzy, Ratt, Aerosmith, itp.), ale nie sięgnąłem tak naprawdę po muzykę i heavy metal aż do 12-13 roku życia. Zawsze wspominam, że takim przełomowym dla mnie zespołem, który spowodował, że zachciałem grać na gitarze był Megadeth, a zespołem, który sprawił, że zacząłem pisać piosenki był Paradise Lost. Oba zespoły miały na mnie ogromny wpływ i były kluczowe, szczególnie w czasach nastoletnich.


MUAM: Nigdy nie byłam w Kalifornii, ale moja przyjaciółka mieszka tam od kilku miesięcy i opowiada mi, że to świetne miejsce, bardzo ciepłe i słoneczne, jedno z najlepszych, jakie można sobie wymarzyć do życia, że są tam świetni ludzie. Myślę, że to może być jeden z powodów, dla których wasza muzyka jest tak słoneczna i pozytywna, mimo że to przecież metal. Jak myślisz, czy miejsce, w którym mieszkasz ma wpływ na to, co tworzysz?

Scott: Kalifornia to wyjątkowe miejsce, z tętniącymi życiem miastami i pięknymi krajobrazami, naturą i dziką przyrodą. To ogromny obszar, obejmujący wiele ekosystemów - od lasów sosnowych po faliste wzgórza i pustynie. Pogoda może być przyjemna przez cały rok, szczególnie w pobliżu wybrzeża, od San Francisco po Los Angeles i San Diego. Jest dużo słońca, to prawda! Chociaż w miejscu, w którym ma siedzibę NITE, w rejonie zatoki San Francisco często nachodzi mgła znad Oceanu Spokojnego, więc czasami może być ponuro. Myślę, że miejsce, w którym mieszkasz, musi mieć jakiś wpływ na tworzoną sztukę, ale może to nie być świadome lub celowe. Myślę, że dla nas związek dotyczy bardziej bogatej historii metalu w rejonie zatoki (Metallica, Exodus, Testament, Death Angel, Possessed, itp.) i tego, jak to nas dzisiaj inspiruje. Mamy teraz w okolicy wiele świetnych zespołów i czujemy się szczęśliwi, że możemy być częścią jednej z najlepszych i najbardziej aktywnych społeczności metalowych w USA.

 

MUAM: Obecnie w Polsce pandemia oficjalnie się zakończyła (wg tego, co ogłosił niedawno rząd). A jak sytuacja wygląda teraz w USA? Macie jakieś plany odwiedzin Europy i zagrania tu trasy? Mam nadzieję.

Scott: W Stanach wszystko powoli wraca do normy. Wskaźniki infekcji koronawirusem są obecnie dość niskie, chociaż istnieją obawy dotyczące nowego wariantu i potencjalnych skoków. Ludzie wracają do swojej rutyny i na szczęście znowu odbywają się koncerty i trasy, z mniejszą liczbą odwołań. W ciągu ostatnich kilku tygodni widziałem Judas Priest, Uncle Acid and the Deadbeats i Leprous. Pod koniec kwietnia NITE wyruszy w krótką trasę koncertową po zachodniej części Stanów Zjednoczonych, wspierając znakomity zespół Bewitcher. Obecnie nie mamy zaplanowanych żadnych koncertów ani tras koncertowych w Europie, ale mamy wielką nadzieję, że wkrótce będziemy mogli was odwiedzić. Chociaż uwielbiamy grać w USA, myślę, że Europa jest miejscem, w którym serce heavy metalu bije najsilniej i naprawdę chcemy tam zagrać jak najszybciej. Mam nadzieję, że nowy album dobrze sobie poradzi i stworzy tego typu możliwości.

MUAM: Mam nadzieję! Dziękuję Ci ogromnie za poświęcony czas! Wszystkiego dobrego!

Scott: Dzięki za wsparcie, bardzo je doceniamy!


fot. Rob Williamson


 POSŁUCHAJCIE PŁYTY: 

 

ENGLISH VERSION

Their debut album was released just in time, when the pandemic exploded, so they didn't even have a chance to promote it live. They decided to record some new music - more melodic and more energetic, just to bring some warmth, light and smile to the sad, dark world. That's how "Voices Of The Kronian Moon", the second album by Californian NITE was born. I had a pleasure and honour to talk about this album to Scott Hoffman, the guitarist of the band. The artist told me what's like to start a band when the world went silent and everything was closed and what inspired the new album. We've also talked about the moon, horror movies, music which had an impact on his own art and coming back to normal, daily routine after the pandemic.

fot. Rob Williamson



Między Uchem A Mózgiem: Your music brings so many positive emotions and light in these dark times, especially now when there’s nothing for sure anymore. I would like to truly thank you for this, because now it’s even more important to appreciate what we can achieve.

Scott Hoffman: Thank you for the compliment! It is great to know that our music has put some positivity into an increasingly uncertain and tense world. Though our music is certainly aggressive at times, with harsh black metal vocals, the lyrical themes and overall mood are perhaps more positive and hopeful than some might expect.



MUAM: You’ve started the band in 2018, however your debut album was released directly when the covid pandemic exploded and it’s truly a bad luck. How did you feel about it all? From my point of view it was (and still is) a horrible time, on the other hand we’ve had time to stop and think about what we’re doing, where we’re going and simply consider the most important things like our health, the mental peace and so on. It was also a time to listen to more new music paying much more attention to it.

Scott: Yes, our debut album was released at the exact moment that the first Covid lockdowns were happening in the United States. Very unlucky timing! It was disappointing for us to not be able to play shows and tour in support of the album, but word still got out about NITE, and we slowly and steadily gained fans. The band has been fortunate to stay healthy through the pandemic (so far!), but it has of course been a difficult time in many ways. We did not rehearse in person for over a year. Instead, we used the time to write and record the new album, via file sharing and many Zoom calls.



MUAM: As far as I know all of you play in many other bands. What has inspired you to start this new project?

Scott: It is true that we are all involved in other projects, although some of these are active infrequently or have been dormant. NITE originated with Van, out of a desire to combine traditional, melodic heavy metal with black metal vocals. He had a clear idea of the sound he wanted to achieve, and sought out members to bring this concept to life. We are inspired by the sound and feeling of classic ‘80s heavy metal, and want to bring that same spirit into the present era.





MUAM: Now you’re back with a second album, a truly great one. It’s a full self-made project. You’ve composed, recorded and produced the whole album by yourself. How did the recording process look like?

Scott: This album was mainly created during the pandemic lockdown, so it was an unusual situation. We shared files and demos with each other, and had many meetings over Zoom to discuss ideas and make plans. No one was in the same building during the recording, even though we all live within 25km of one another. Patrick recorded his drums in our rehearsal space, and all of the guitars, bass, and vocals were done at home. Van is an accomplished audio engineer who has worked professionally in that field in the past, which is a huge asset for us. He mixed and mastered the album himself, which was a tremendous amount of work. Van holds himself to a very high standard, and I think that is reflected in the final mix, the album sounds great.



MUAM: I’m truly intrigued about the title itself - „Voices of the Kronian Moon”, meaning I love everything connected with the moon - the unsolved mystery, the atmosphere connected with watching the moonrise, all the discoveries connected with it. What was the inspiration behind it?

Scott: Van proposed the title, along with a list of several others. We were all trying out variations and ideas on a similar cosmic or nighttime theme, but we kept coming back to Voices of the Kronian Moon. Kronos is the Greek name for the ancient Roman god Saturn. Literally, the title could be seen as referring to a moon orbiting the planet Saturn. We love the mystery implied by the title. Are the voices in the present, alive? Are they ghosts from a distant past? It combines a cosmic, science fiction setting with an historical, ancient feeling.

 
MUAM: There’s a lot of ritual energy in the lyrics but I feel they’re also inspired by horror movies. Am I right? Have you seen any interesting movies in a past few months?

Scott: Van wrote nearly all of the lyrics, but I don’t think he is a huge fan of horror movies. I don’t think lyrical inspiration came from that source. However, Patrick and I love horror movies and actually were just guests on a horror movie podcast! Speaking for myself, I just saw the new Ti West horror movie, “X”, and I thought it was great. Not horror, but I very much enjoyed “The Batman”. And both Van and I thought “Dune” was incredible.



MUAM: The cover art of the record is truly amazing. What’s inspired it?

Scott: We were lucky to connect with an amazingly talented artist from Spain called DEIH, who is a muralist, illustrator, and graffiti artist. He has a very distinctive style that is vibrant and electric. For this album, we wanted artwork that was outside of the usual or typical metal style. Van is inspired by European comics and old Heavy Metal magazines, and DEIH’s work reminded him of that type of work. We didn’t give DEIH a detailed plan for the artwork, we gave him the title and let him find his own inspiration and interpretation. He came up with something fantastic that we would never have thought of ourselves. DEIH had never done artwork for an album before, so we were very excited that he agreed to work with us, and are so pleased the cover art is getting positive attention. 





MUAM: Could you tell me more about your music background in general? Were there any bands or records that made you want to play guitar? Was there a breakthrough moment in your life which made you choose this direction?

Scott: Speaking for myself, I enjoyed hard rock and more mainstream metal (Ozzy, Ratt, Aerosmith, etc.) when I was around 8–10 years old, but I didn’t really get into music and heavy metal until I was around 12 or 13. I always say that it was Megadeth that made me want to play guitar, and Paradise Lost that made me want to write songs. Both bands were hugely influential to me in those crucial teenageyears.



MUAM: I’ve never been to California, but my friend has lived there for a few months and she told me it’s a truly great, warm and sunny place, one of the best in the world you may choose to live. People are great there too. I feel it might be one of the reasons that your music has hard, metal vibes, but at the same time is so sunny and positive. How does a place you live in affect your music?

Scott: California is a special place, with vibrant cities and beautiful scenery, nature, and wildlife. It’s huge in land area, and covers everything from pine forests to rolling hills to deserts. The weather can be pleasant all year, especially near the coast, from San Francisco down to Los Angeles and San Diego. There is a lot of sunshine, that is true! Although where NITE is based, in the San Francisco Bay Area, there is also fog from the Pacific Ocean, so it can be gloomy at times. I think the place you live must have some effect on the art you create, but it may not be conscious or intentional. For us, I think the connection is more about the rich history of metal in the Bay Area (Metallica, Exodus, Testament, Death Angel, Possessed, etc.) and how that inspires us today. We have many great bands in the area now, too, and feel fortunate to be able to be part of one of the best and most active metal communities in the US.



MUAM: Now in Poland the pandemic is officially over (according to our goverment). How does the situation look in the US? Do you have any plans to visit Europe and play live? I hope so.

Scott: In the US, things are getting back to normal, slowly. The Covid infection rates are fairly low at the moment, although there is concern about a new variant and potential spikes. People are resuming their routines, and luckily concerts and tours are happening again, with fewer cancellations. In the past few weeks, I have seen Judas Priest, Uncle Acid and the Deadbeats, and Leprous. NITE will be going on a short tour of the Western US in late April, supporting the excellent band Bewitcher. We don’t currently have any shows or tours scheduled for Europe, but we very much hope that we can visit Europe soon. As much as we love playing in the US, I think Europe is where the heart of heavy metal beats the strongest, and we really want to play there as soon as possible. Hopefully the new album will do well and make these kinds of opportunities possible.



MUAM: Thank you so much for your time! All the best 😊

Scott: Thank you for your support of NITE, we truly appreciate it! Cheers!  


fot. Rob Williamson