czwartek, 19 maja 2022

Cave In - Heavy Pendulum (20.05.2022)

Nowe czasy, nowe realia, nowa rzeczywistość... jaka jest? jaka będzie? co nas czeka? Tego oczywiście nie da się dowiedzieć ot tak, można jedynie mieć nadzieję, że nie będzie tak źle, a czasami może nawet i całkiem dobrze. Bardzo dobrze zaczęło się dziać w obozie Cave In, którzy podnieśli się po tragicznej śmierci swojego przyjaciela i wokalisty zespołu Caleba Scofielda i otworzyli nowy rozdział pełen świetnych melodii i czarnego humoru, nie pozbawiony jednak metalowej mocy. "Heavy Pendulum" to nowe otwarcie, które stawia poprzeczkę bardzo wysoko. 

 

Gdy bezchmurne niebo za oknem motywuje do niczego innego niż leżenia plackiem, a słońce bezlitośnie oślepia swoim blaskiem, do głowy przychodzi lekka, przyjemna muzyka i trudno myśleć o czymś mrocznym, ciemnym i ciężkim. Co jednak stanie się, gdy połączy się tę lekkość, radość i ciepło z dozą czarnego humoru, do mroku i ciężaru doda melodie, a przesłanie skryje się pod dawką przewrotnych, czasem sarkastycznych tekstów? Efektem takiego działania jest świetny album, którego słucha się dobrze niezależnie od pogody, pory dnia i pory roku i taki właśnie jest "Heavy Pendulum". To w pełni dopracowane, kompletne dzieło, które poraża mocą i urzeka melodyjnością.  W bardzo pomysłowy sposób łączy metal z inspiracjami grungem i ciężar z melancholią. Jest doskonale wyważone, dzięki czemu słucha się go jednym tchem, z ogromną przyjemnością. To materiał, który się nie nudzi, który otwiera odbiorcy głowę na nowe doznania i który w żaden sposób nie męczy, mimo że jego długość znacznie przekracza współczesne standardy. Siedemdziesiąt minut to czas, który wypełniłby dwie a w niektórych przypadkach i trzy płyty.

Cave In czuli się w studiu świetnie, nagrywając ten materiał, co podkreślili w wywiadzie, którego udzielili mi niedawno. W końcu byli razem, tworzyli, wymieniali się pomysłami, a kreatywna energia kipiała. To słychać na tym albumie, dopracowanym do perfekcji, a jednocześnie bardzo świeżym. Słychać też, że jest to pomost pomiędzy dorobkiem zespołu, który zbudował razem z Calebem, a dalszymi krokami. Znajdziecie tu np. utwór "Amaranthine", którego tytuł i tekst został zaczerpnięty z udostępnionego przez żonę zeszytu Caleba. Odniesień do przeszłości jest więcej, czy to w kontekście osobistym każdego z członków zespołu, czy też jako Cave In. Jeśli słyszycie tu echa dawnych teledysków z MTV i  utworów Pearl Jam, to nie jesteście w błędzie.

Każda z piosenek jest pięknie dopieszczona i w każdej z nich wyraźnie wyczuwalny jest wkład całego zespołu. W roli wokalisty świetnie poradził sobie Stephen Brodsky, wyśmienicie wypada też siarczysty i soczysty bas Nate'a Newtona, który wniósł do zespołu świeżość. Ciekawie prezentuje się "Reckoning", w którym rolę wokalisty przejmuje gitarzysta Adam McGrath, najdłuższy na płycie, poruszający "Wavering Angel", potężny, siarczysty "Blood Spiller", przewrotny "New Reality", rozpędzony "Floating Skulls", nostalgiczny "Blinded By A Blaze". Każdy z fragmentów ma coś w sobie i jest ważną częścią opowieści. 

Tu nie ma wypełniaczy, zapychaczy i utworów dodanych, by dopełnić album. To spójna opowieść zespołu, który odnalazł się na nowo i wykorzystał maksimum swojego potencjału, by stworzyć album ciekawy, wykraczający poza gatunkowe ramy i trafiający w serce i różne gusta. To płyta, która ma także ogromny koncertowy potencjał. Mam nadzieję, że nadarzy się okazja, by posłuchać jej na żywo.

91% 

Posłuchaj płyty: Cave In - Heavy Pendulum