czwartek, 26 maja 2022

Mariusz Duda - Let's Meet Outside (20.05.2022)

Pandemia, izolacja, wycofanie - pora powoli zamykać ten temat. Dlaczego? Normalne życie wróciło, znów się "dzieje", o siedzeniu w domu i refleksjach można już zapomnieć. Wszyscy już wyszli z domów i wiele osób żyje tak, jakby poprzednich dwóch lat nie było. Nic się nie zmieniło. Trzeba przecież przeć do przodu, walczyć, działać.  

Nadszedł też czas na zamknięcie pandemicznych rozważań w kontekście muzycznym, a świetną ku temu okazją jest nowa EPka Mariusza Dudy. "Let's Meet Outside" to czwarta część pandemicznej opowieści artysty i domknięcie "Lockdown Trilogy", które pięknie dopełnia muzyczną podróż przez świat syntezatorów i ambientowych przestrzeni. 

Ostatnie dwa lata miały na wszystkich jakiś wpływ i w pewien sposób zmieniły nasze postrzeganie świata. Wielu z nas przeżyło je bardzo dotkliwie, przeznaczając ten czas na weryfikację własnego życia, potrzeb i przewartościowanie postępowania. Dla innych natomiast nie zmieniło to absolutnie niczego, co bardzo wyraźnie można dostrzec w ostatnich tygodniach. Po oficjalnym zniesieniu ograniczeń jak gdyby nic nigdy nie miało miejsca powrócił pęd za wszystkim i niczym, natłok informacyjny, tłumne gromadzenie się, szaleństwo w rejestrowaniu tego, co się dzieje, bez zastanowienia, tak po prostu. Wszędzie. Wzrok utkwiony w telefonie, wpatrzony w stosy powiadomień, wiadomości, informacji ważnych i ważniejszych.

Klik, klik, klik, wyślij, bzzzt - przyszło powiadomienie. Pac, pac, pac, przeciągnij palcem po ekranie, pac - publikuj. Start, rozpoczyna się nagrywanie, o jak fajnie. Opublikuj. Ale zaraz zaraz, po co? Stop, nie tak miało być. Tłum dookoła, polubienia, uśmiechy, gratulacje, z drugiej strony hejt, negatywne komentarze, dyskusje o niczym, przeważnie prowadzone przez osoby nie mające pojęcia o danym zagadnieniu. Stój, zatrzymaj się, stop. Odłóż ten telefon. Co w życiu zrobiłeś? Co faktycznie dziś zrobiłeś? Z kim rozmawiałeś? Gdzie są twoi przyjaciele? A, też w telefonach...

Tak wygląda dzisiejsza samotność. W tłumie, wśród innych ludzi, na których nie możesz liczyć. Każdy żyje własnym życiem, we własnym świecie, spolaryzowanym i spersonalizowanym do własnych potrzeb. A przecież mieliśmy się spotkać, spędzić miło czas, zrobić razem coś fajnego... Mieliśmy, kiedyś. Jak byliśmy dziećmi, wszystko nas interesowało, byliśmy ciekawi świata, chcieliśmy poznawać, odkrywać, bawić się, cieszyć, spędzać czas wspólnie. A teraz?

Wiem, zupełnie nie na temat i miało być o płycie, ale właśnie takie gorzkie refleksje zrodziły się podczas słuchania "Let's Meet Outside", który miał być pozytywny, nieść nadzieję. Płyty pięknej, bardzo osobistej, szczerej, bardzo subtelnej, a zarazem bardzo wymownej i bardzo mrocznej. To bardzo mocna wypowiedź, a zarazem dźwięki kojące, przynoszące spokój i wyciszenie.

Mariusz Duda przekazuje emocje w sposób absolutnie niezwykły. Budzi wspomnienia, skłania do refleksji. Otwiera umysł, pozostawia znaki zapytania, sprawy do rozwiązania. Za każdym razem, gdy wnika się w jego twórczość, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Nowych sześć utworów to jeszcze jeden ekscytujący rozdział, nawiązujący do trzech poprzednich, a zarazem otwierający drzwi na zewnątrz. A tam świat pełen zła, przemocy, strachu, smutku, niepokoju. Niestety. Wiadomości ze świata nie napawają optymizmem i o tym właśnie jest doskonały "News From The World", w którym z minuty na minutę rośnie napięcie za sprawą rewelacyjnej partii gitary basowej.

Do elektroniki i wokalu dołącza na tej płycie też gitara elektryczna. Jest też głos Mariusza z dzieciństwa, z czasów, gdy miał dokładnie dwa lata i 9 miesięcy i jego wypowiedź zarejestrowała Mama. Słyszymy go w rozpoczynającym minialbum "It All Started With This".

"Lockdown 90-92" jest bardzo nostalgiczny, delikatny i ulotny. To przepiękne nawiązanie do dzieciństwa i czasu, gdy Mariusz najbardziej lubił spędzać czas w swoim pokoju, słuchając, nagrywając i rysując. Tam uciekał w swój świat. Absolutnie rozczulający jest cudownie uchwycony dźwięk padającego deszczu, który od zawsze skłaniał artystę do refleksji. O tym opowiada "Drawing Rain". "Offline Reverse" to jeszcze jedna podróż do czasów, gdy nie było komputerów, a nasze życie definiował przede wszystkim kontakt osobisty. Byliśmy wolni, chyba szczęśliwi. Tak, ja też za tym bardzo tęsknię.

Co ma zrobić w takim razie człowiek wrażliwy, który nie do końca ma energię próbować na siłę dopasowywać się do świata i odnajdywać w gąszczu wszystkiego i niczego? Mimo wszystko wyjść na zewnątrz, opuścić swoją strefę komfortu choć na chwilę i próbować żyć tak, jak chcemy, spełniać marzenia, krok po kroku dążyć do celu. A gdy będzie to zbyt duże wyzwanie, zawsze można wrócić tam, gdzie czujemy się bezpiecznie i np. posłuchać ulubionej muzyki. Ten przyjaciel nie zdradza, nie zawodzi, jest zawsze, gdy go potrzebujemy.

91% 

Tym razem nie będzie linku do odsłuchu albumu na Bandcampie :)

Będzie za to link do pełnego artbooku, w którym ukazały się wszystkie cztery części pandemicznej opowieści: https://rockserwis.pl/products/222478 

 

Jeśli chcecie dowiedzieć się, co Mariusz mówił o lockdownowym cyklu, zajrzyjcie do wywiadu: 

https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com/2022/01/mariusz-duda-trylogia-zapoczatkowana.html 

Recenzje trzech pozostałych części znajdziecie tu: 

Lockdown Spaces: https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com/2020/06/mariusz-duda-lockdown-spaces-26062020.html

Claustrophobic Universe: https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com/2021/04/mariusz-duda-claustrophobic-universe.html

Interior Drawings:  https://miedzyuchemamozgiem.blogspot.com/2021/12/mariusz-duda-interior-drawings-10122021.html