czwartek, 2 czerwca 2022

Mystic Festival 2022 - Warm Up Day (Tom Warrior's Legacy, Carcass i inni) 1.06.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Na to wydarzenie fani metalu czekali długie i wyczerpujące trzy lata. Mystic Festival, po pierwszej, krakowskiej edycji w 2019 roku został brutalnie zatrzymany przez pandemię. Wydarzenie, które z wiadomych przyczyn przekładano trzy razy, z pełnym impetem wystartowało w końcu z początkiem czerwca 2022 roku, w odświeżonej odsłonie i odbyło się na terenie Stoczni Gdańskiej, obejmując znany doskonale bywalcom metalowych koncertów klub B90 i jego okolice. Zamiast dwóch festiwalowych dni miłośnicy ciężkich brzmień otrzymali trzy, a tak naprawdę cztery dni wypełnione muzyką. Na pięciu scenach zagrało łącznie ponad 70 artystów. 1 czerwca odbyła się oficjalna festiwalowa rozgrzewka, której gwiazdą był Tom Gabriel Fisher, zwany Tomem Warriorem, którego dziedzictwo można było podziwiać zarówno pod kątem muzycznym jak i wizualnym.

 


 

Emocje sięgały zenitu, napięcie rosło z minuty na minutę, gdy na teren Stoczni Gdańskiej docierało coraz więcej osób, uśmiechniętych od ucha do ucha i stęsknionych za festiwalową rzeczywistością, w której to na kilka dni człowiek odrywa się od codzienności, zmieniając zupełnie swój tryb życia i daje się ponieść euforii.

Pogoda tego dnia wyraźnie nie rozpieszczała. Osoby, które przekraczały "mistyczne" bramy tuż po ich otwarciu, czyli po godzinie czternastej, musiały zmagać się z potężną burzą, która na kilka godzin zasnuła niebo nad Gdańskiem. Gdy rozpoczynały się jednak koncerty, wszystko wracało już do normy, a pod koniec dnia wyszło nawet słońce.

Jak przystało na rozgrzewkę, nie wszystkie festiwalowe atrakcje były dostępne tego dnia. Z pięciu zaplanowanych scen otwarto dwie - koncerty odbywały się naprzemiennie na nowo powstałej przy ul. Narzędziowców Park Stage, którą zgodnie z nazwą otaczały drzewa i krzewy, a także w klubie B90, który na potrzeby festiwalu zmienił swą nazwę na Shrine Stage. Posilić się można było w dwóch strefach gastronomicznych, w słynnym W4 Food Squat, gdzie na co dzień znajdziecie oferujące zróżnicowane jedzenie food trucki oraz w nowej strefie przy wspomnianej zielonej scenie. Otwarto też kilka stanowisk z merchem, płytami, festiwalowymi gadżetami. Doskonałym pomysłem okazał się bezpłatny dostęp do bieżącej wody pitnej dla wszystkich uczestników wydarzenia, którzy mogli napełniać nią do woli festiwalowe kubki oraz bidony. 

Przejdźmy jednak do muzyki - z zaplanowanych dziewięciu miałam przyjemność być na ośmiu, z wyłączeniem zamykającego wieczór występu grupy Gaerea, podczas którego postanowiłam oszczędzić nieco sił na kolejne 3 intensywne dni. Z zasłyszanych opinii wnioskuję, że wiele straciłam, zatem mam nadzieję, że uda się jeszcze usłyszeć zespół na żywo niebawem. 

Otwierający Shrine Stage koncert Spectral Wound podniósł poprzeczkę bardzo wysoko - siarczyste riffy, rozpędzone do granic możliwości perkusyjne galopady i wwiercający się w umysł ryk wokalisty wystartowały z przysłowiowej grubej rury i wprawiły publiczność w ruch. Diabeł przejął kontrolę. Były tańce, szaleństwa i ogromna radość z tego, że wszystko dzieje się naprawdę, tu i teraz, że to nie jest sen, żaden internetowy streaming, żaden pandemiczny substytut koncertu. Podobnie było na Skeletal Remains, którzy zaserwowali techniczną jazdę bez trzymanki. Szwedzki Lik dorzucił do pieca nieco melodii i porywających solówek, jednocześnie nie rezygnując z potężnego wykopu. Totalne szaleństwo rozpętało się zaś na koncercie Heathen, którzy przenieśli publikę w świat trashu i przypomnieli, dlaczego w muzyce metalowej oprócz growlu ważny jest też potężny, zapadający w pamięć głos i czemu lubimy melodie, do których można się kołysać.

Gdy poszczególne koncerty na Shrine Stage dobiegały końca, rozpoczynały się te na Park Stage. W pełnym dziennym świetle trudno było bawić się przy dźwiękach serwowanych przez trio Urne, choć zespół bardzo się starał. Rozruszali publikę dopiero Decapitated, którzy zostali przyjęci ogłuszającą wrzawą. Połączenie w setliście nagrań z najnowszej, świetnej "Cancer Culture" ze starszymi nagraniami wypadło naprawdę dobrze, a mrok przeplatał się z melodiami. Fenomenalny, pełen dobrego humoru i sytuacyjnych żartów koncert zagrał Carcass. Rozczulał wokalista starający się mówić do publiczności po polsku, a siarczyste dźwięki porywały do skakania i szaleństwa pod sceną.

Większość festiwalowej publiczności przyszła jednak tego dnia specjalnie dla jednej osoby. Tom Warrior, choć nie spotkał się z fanami na planowanym na piętnastą Q&A i nie podpisywał płyt, jak wcześniej zaplanowano, tłumacząc się ogromnym zmęczeniem po podróży ze Stanów Zjednoczonych i nagłą potrzebą snu, wynagrodził przybyłym niedogodności doskonałym, trzyczęściowym, dwu i półgodzinnym koncertem, który wypełniły nagrania Hellhammer, Celtic Frost i Triptykon. Artysta dał z siebie wszystko, podobnie jak towarzyszący mu muzycy, w tym doskonała basistka. Z niemałym wzruszeniem dziękował za tak hojne uhonorowanie jego twórczości oraz każdą oznakę sympatii fanom, którzy nie ustawali w skandowaniu i okrzykach zachwytu, przyjmując równie ciepło wielkie hity jak i bardzo rzadko wykonywane na żywo, przygotowane specjalnie na ten wieczór kompozycje. Scenę spowijało subtelne światło, pięknie podkreślające klimat. Koncert był wizualnym rajem także dla fotografów, którzy wyjątkowo mogli uwieczniać go na zdjęciach bez czasowych wytycznych.

Koncertowi towarzyszyła przepiękna wystawa masek śmierci i scenicznych artefaktów, którą można było podziwiać w piwnicznej galerii na tyłach W4 Food Squat, przez wszystkie dni festiwalu. Klimat, który tam stworzono za pomocą czerwonego światła i płynącej z głośników muzyki, zostanie w mojej pamięci, podobnie jak występ Toma Warriora na długo. Słowa zapisane w tej relacji nie są w stanie oddać emocji, które tkwiły tego dnia głęboko w środku. Choć był to dopiero początek festiwalu, już wracając tego dnia późno w nocy, a właściwie nad ranem dnia następnego, wiedziałam, że będzie to jedno z najbardziej pamiętnych wydarzeń mojego życia. Już wtedy było jasne, że teren Stoczni Gdańskiej jest dla Mystic Festivalu lokalizacją wymarzoną. Widok stoczniowych żurawi tuż przed świtem jest absolutnie niezapomniany i wzruszający.

Zapraszam do obejrzenia galerii

FESTIWALOWY TEREN I WYSTAWA MASEK ŚMIERCI 







































 


SPECTRAL WOUND



















 

 

URNE 
















SKELETAL REMAINS 




















 

 

DECAPITATED 



























LIK




















 


CARCASS

































 


HEATHEN 

















































 


TOM WARRIOR'S LEGAC