Jak być jednocześnie w dwóch miejscach? Wiadomo, to niemożliwe, ale można zorganizować się tak, by zobaczyć możliwie najwięcej i na czas dotrzeć tam, gdzie wzywa muzyka. 11 sierpnia przyprawił miłośników muzyki alternatywnej i eksperymentalnej o niemały ból głowy. W czasie, gdy na terenie Stoczni Gdańskiej trwał w najlepsze Soundrive Festival, w malowniczej, przepięknej i chwilami nieco mrocznej scenerii Teatru Leśnego na Jaśkowej Dolinie zagrała Resina. Artystce towarzyszył na scenie fantastyczny perkusista Mateusz Rychlicki.
Trudno opisać słowami to, co działo się we wnętrzu, gdy ze sceny
płynęła muzyka tak fenomenalna jakościowo, tak oryginalna i tak
emocjonalna. Czysta błogość ścierająca się z wszechogarniającym niepokojem, napięcie i oczekiwanie na to, co wydarzy się za moment, odpłynięcie w niebyt to tylko wierzchołek góry lodowej. Resina, czyli Karolina Rec tworzy przy pomocy wiolonczeli i elektroniki nieprawdopodobne rzeczy, o czym miałam ogromną przyjemność przypomnieć sobie wczoraj. Tak, zdecydowanie zbyt wiele czasu minęło od poprzedniego momentu, gdy słuchałam artystki na żywo. Wtedy zagrała solo w maleńkiej sali, właściwie na zapleczu pubu. Mimo trudnych warunków już wtedy poruszyła mnie do głębi. W czwartek wieczorem, w baśniowej leśnej scenerii, w towarzystwie żywej perkusji jej muzyka zrobiła jeszcze większe wrażenie.
Resina i Rychlicki to duet świetnie zgrany i rozumiejący się bez słów. Ta energia i porozumienie były wręcz namacalne. Mrok kontrastował z delikatnością, niepokój z tajemniczością. Artyści stworzyli absolutnie niepodrabialny, fenomenalny klimat, doskonale pasujący do przestrzeni teatru. Zaprezentowali przekrojowy set, w tym materiał z albumów "Traces" i "Speechless", który sprawił, że można było zapomnieć o wszystkim, co działo się dookoła, oczyścić umysł, oderwać się. To był piękny lot, psychodeliczny odjazd i totalna hipnoza. Jednym słowem koncert był fenomenalny.
Publiczność przyjęła duet bardzo ciepło, wsłuchując się w każdy takt, każde pociągnięcie smyczkiem i każde uderzenie z należytą uwagą, chłonąc dźwięki i wczuwając w atmosferę. Pośród widzów w różnym wieku można było dostrzec także psy, które na tę muzykę nie reagowały agresją, lecz...zainteresowaniem. Ten piękny wieczór to jeszcze jeden dowód na to, że dobra muzyka jednoczy wszystkie wrażliwe jednostki, zarówno ludzi jak i zwierzęta.
Zapraszam do obejrzenia galerii: