Ciemno, klimatycznie i potężnie - tak było w niedzielny wieczór we wrocławskim A2, gdzie w towarzystwie francuskiego tria Birds In Row i pięknie malujących dźwiękami Amerykanów z Caspian zagrali ukochani przez miłośników post-metalu Szwedzi z Cult Of Luna. Wyczekiwany od miesięcy i kilkukrotnie przekładany z powodu pandemii koncert nareszcie doszedł do skutku. Fani spragnieni mocy, nasyconej tajemniczą aurą i mistyczną, mroczną atmosferą mieli ogromne powody do radości.
Jako pierwsi z impetem i potężną energią wkroczyli na scenę wrocławskiego klubu muzycy z Francji, niemal od razu spotykając się z ciepłą reakcją publiczności, słuchających kompozycji tria z zaangażowaniem i konsekwentnie wczuwając się coraz mocniej w klimat. Hardcore punkowe strzały, nasycone shoegaze'owo-post-rockową atmosferą w wykonaniu Birds In Row w koncertowej odsłonie brzmią rewelacyjnie. Zespół, czując płynącą od widowni pozytywną energię dał z siebie maksimum, z utworu na utwór rozkręcając się coraz bardziej i atakując mocą, wobec której trudno było pozostać obojętnym. Podkreślały ją bardzo klimatyczne, stroboskopowe światła. Potężnie zabrzmiały nowe utwory ze świeżutkiego albumu "Gris Klein", a sam występ minął błyskawicznie, czego nie ukrywali muzycy, serdecznie dziękując za tak wczesne przybycie i żałując, że ich występ ze względu na trasowe porządki logistyczne znów skończył się tak szybko. Pozostaje mieć nadzieję na kolejne zespołowe odwiedziny.
Bardziej kołysząco i nieco delikatniej zagrali Caspian, których pełne uroku post-rockowe pejzaże dobrze wpisały się w jesienną atmosferę. Amerykanie, podobnie jak Francuzi nie ukrywali swojej sympatii do polskiej publiczności, szczerze ciesząc się z kolejnej okazji na odwiedziny w kraju, w którym od lat spotykają miłych, sympatycznych ludzi, ceniących dobrą muzykę. Podczas kilkudziesięciominutowego występu zabrali słuchaczy w niezwykle klimatyczną podróż po meandrach emocji, sięgając po dźwięki nasycone mrokiem i niepokojem, lecz także ciepłem i nadzieją. Ta mieszanka wybuchowa pięknie wprowadziła w nastrój przed tym, co miało nastąpić w finale.
Cult Of Luna to zespół, po którym zawsze można spodziewać się dźwięków najwyższej jakości, obudowanych fenomenalnym klimatem. W koncertowej odsłonie ta kipiąca od dynamiki i zmiennych nastrojów sztuka, podkreślona charakterystycznym tylnym, mglistym oświetleniem nabiera nowego wymiaru, przenosząc słuchacza w inny stan świadomości. Publiczność poddała się tej muzycznej hipnozie bez reszty, odbierając dźwięki tak, jak w danej chwili czuła - kołysząc się w ich rytm, skacząc bez opamiętania, chłonąc je w bezruchu i całkowitym zasłuchaniu. Pełny odbiór wrażeń słuchowych zapewniło selektywne nagłośnienie. Momenty potężne dopełniały się z tymi refleksyjnymi, wywołując ciarki ekscytacji.
Był to koncert doskonały, zachwycający, porywający. Fani czuli gęstą atmosferę oraz energię płynącą ze sceny, a świetnie rozumiejący się muzycy czerpali moc od wspierającej ich publiczności. Ta wzajemność była z każdym utworem silniejsza, pełniejsza, a jej kulminacją był skok Johannesa Perssona w publiczność i zakończenie finałowej kompozycji na rękach fanów. Lider Cult Of Luny śpiewał świetnie, a jego mocne, growlowe partie pięknie dopełniał atmosferyczny śpiew Fredrika Kihlberga.
Setlistę zdominowały kompozycje z tegorocznego albumu "The Long Road North", jednak nie zabrakło też kilku starszych fragmentów, w tym trzech utworów z "A Dawn To Fear" oraz przedstawicieli "Vertikal" i "Somewhere Along The Highway". Fani dostali dokładnie to, czego oczekiwali - potężną dawkę post-metalu najwyższej próby.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć Zadanie nie należało do najłatwiejszych, było za to niezwykle ekscytujące i satysfakcjonujące.
BIRDS IN ROW
CASPIAN