Są tacy artyści, których twórczość wraca do mnie dość regularnie, a tak się składa, że nie zdołałam jeszcze o nich napisać. Jedną z takich artystek do chwili obecnej była fenomenalna norweska wokalistka Ane Brun. Artystka powróciła niedawno z nowym wydawnictwem, które z pewnością poruszy niejednego wrażliwego odbiorcę. "Naermere" to album osobisty, momentami wycofany, intymny, sięgający do przeszłości i otwierający nowe szlaki. Przyjrzyjmy się mu nieco bliżej, tym razem w trochę innej formie.
Jakie emocje wywołuje ten album?
Przede wszystkim rozczula, urzeka szczerością. Z jednej strony wzrusza do łez, z drugiej wywołuje uśmiech, niesie nadzieję. Napełnia ciepłem, skłania do refleksji, sprawia, że odbiorca zatrzymuje się na dłuższą chwilę i skupia się tylko na tym, co artystka chce mu przekazać. A ma do powiedzenia bardzo wiele.
Co wyróżnia ten album na tle innych płyt?
Niezaprzeczalną siłą, decydującą o oryginalności tego wydawnictwa jest głos Ane, który porusza do głębi. Artystka śpiewa bardzo naturalnie, z wyczuciem, z pasją, niekiedy sama wzrusza się wykonując te utwory. Wyróżnia ten materiał też to, że Ane zaśpiewała wszystkie utwory po norwesku i jest to pierwszy taki album w jej wykonaniu. Zyskały dzięki temu dodatkową głębię. Jeśli macie wrażenie, że już te kompozycje gdzieś były, to się nie mylicie - mają też swoje angielskie odpowiedniki i są to nowe wersje utworów z bogatej, wieloletniej kariery artystki, która w przyszłym roku będzie obchodzić dwudziestolecie pracy artystycznej.
W jakim stylu utrzymany jest album?
To płyta w dużej mierze akustyczna, oparta na brzmieniach akustycznych - Ane śpiewa przy akompaniamencie gitary i fortepianu. Delikatnie akompaniuje jej zespół. Jest tu też jednak coś więcej - w "Ta Tak I Me" do głosu dochodzi elektronika, nieco mroczna, trochę zamglona, wyrywająca z butów i skłaniająca do tańca.
Kiedy najlepiej słuchać tej płyty?
Kiedy tylko chcesz, ale zwróć uwagę, że taka muzyka fajnie brzmi w półmroku lub w ciemności, którym sprzyja jesienno-zimowa aura - zamglona, szara, chwilami mroczna. W pogodny, słoneczny i ciepły dzień też zabrzmi pięknie, ale czy uda się podkreślić klimat tej muzyki? hmm...
O czym jest ten album?
To osobista, refleksyjna opowieść dojrzałej, świadomej siebie artystki. Buduje relację, więź z odbiorcą zwierzając się z tego, co dla niej ważne, w poetyckiej formie porusza sprawy, o których nie zawsze chce się opowiadać.
Ane powraca na tym albumie do beztroskich czasów nastoletnich. W pełnym młodzieńczej energii i radości "Lille Venn" nostalgicznie spogląda w przeszłość, przeglądając pudła ze zdjęciami i starymi taśmami.
W "Ta Tak I Me" sięga po niełatwy temat kryzysu wieku średniego, rozdarcia życiowego i kruchości życia. W utworze tytułowym śpiewa zaś o tym, że uczymy się na błędach i gdy upadamy, wkrótce podnosimy się ponownie, z nową siłą, by dalej działać. To bardzo życiowy i szczery album, z drugiej zaś strony oda do piękna natury.
Więcej o historii poszczególnych kompozycji dowiecie się z dokumentu, w którym Ane opowiada o kulisach powstawania "Naermere"
Kto powinien sięgnąć po ten album?
Tu oczywiście żadnych kryteriów nie ma - po prostu każdy, kto czuje, że ma ochotę to zrobić, bo chce posłuchać pięknych, refleksyjnych, hipnotyzujących kompozycji, wsłuchać się w melodię głosu i języka. Niezależnie od tego, czy słuchasz na co dzień popu, rapu, rocka, metalu czy jazzu - jeśli masz w sobie wrażliwość na piękno i na sztukę, znajdziesz tu coś dla siebie.
Jest jednak większa szansa, że polubią te brzmienia np. fani Agnes Obel, Sigur Ros i Eivor.
84%
Posłuchaj płyty: Ane Brun - Naermere