Skoro za sprawą recenzji nowej płyty Gaupy była mowa o Bjork, nie wypada nie sprawdzić, co dzieje się w ostatnim czasie u tej niezwykłej artystki. Islandka wydała kilka tygodni nowy album, "Fossora". Charakterystyczny głos, charakterystyczny, niepodrabialny akcent, nieograniczona wyobraźnia to jej znaki rozpoznawcze i wszystko to znajdziecie na tej płycie. Jest tu jednak znacznie więcej - to jeszcze jedna podróż do osobliwego, baśniowego i tajemniczego muzycznego świata artystki. Gdzie tym razem zaprowadziła fanów Bjork?
"Proces nagrywania każdego albumu rozpoczyna się od uczucia, które próbuję ukształtować w postaci dźwięku. Tym razem czułam, że muszę wylądować i silnie zanurzyć stopy w ziemi (w przeciwieństwie do poprzedniego albumu, "Utopia", dla którego punktem wyjścia było wyobrażenie wyspy w chmurach, skupiał się na powietrzu i braku basu). (...) "Fossora to słowo, które wymyśliłam. To żeński odpowiednik fossore - rowu, kopania, zagłębienia się. Oznacza "ją, która kopie (w ziemi). Gdy próbowałam opisać brzmienie muzykom, określiłam je mianem "albumu grzybowego". (...) Mam nadzieję, że wam się spodoba". - tak o swojej płycie na stronie internetowej opowiada artystka, jak zawsze w wyjątkowy, nieco abstrakcyjny sposób. Taka jest też ta płyta - bardzo awangardowa, a jednocześnie bardzo bliska - bo dotyka czasu, w którym wszyscy czuliśmy się podobnie - uziemieni w domach z powodu pandemii.
Trudno ją, podobnie jak wszystkie poprzednie albumy Bjork, gdziekolwiek zaklasyfikować. Jednocześnie tak charakterystyczna, że od razu wiadomo, kto jest autorem całego pomysłu. Bjork jest absolutnie nie do podrobienia. Tym razem łączy eksperymentalną elektronikę z muzyką klasyczną, operą, jazzem, ambientem i popem, tworząc niesamowitą przestrzeń dźwiękową. Nie sposób jej opisać słowami. Nie będę próbować jej interpretować - po prostu warto się w niej zanurzyć i chłonąć ją kawałek po kawałku, gdy będzie ku temu odpowiedni czas.
To opowieść, która budzi wyobraźnię, zapraszając do świata baśniowego, tajemniczego. Skupiając się na muzyce faktycznie można tu sobie wyobrazić grzyby, ale raczej te, które wywołują halucynacje, mieniące się barwami w kolorach tęczy. Album oparty jest na śpiewie na głosy, jest bardzo eteryczny i daleko mu do przyziemności, zwyczajności. Choć przepełnia go hipnotyzująca melancholia i wyraźne są tu brzmienia np. klarnetu basowego, jest bardzo przestrzenny, otwarty. To zasługa niesamowitego głosu artystki.
Bjork tworzyła tę płytę, będąc uziemioną, tęskniąc za wolnością. To bardzo osobista płyta, dodatkowo naznaczona śmiercią jej matki, z którą bardzo długo nie mogła się pogodzić. To jej forma pożegnania z najbliższą jej osobą, lecz także oda do natury i bardzo osobista forma ekspresji na temat cyklu życia.
Bjork nie zawodzi. Nagrała jeszcze jeden niezwykły, poruszający album. Nie na każdy dzień i nie dla każdego, ale zdecydowanie wart uwagi i wnikliwego zagłębienia się w poszczególne fragmenty. To płyta pełna piękna i mroku, bardzo tajemnicza, która gdy tylko trafi na podatny grunt, wciąga całkowicie. Później już nic nie jest takie, jak przed odsłuchem. To co, zaryzykujecie? Warto.
88%
Posłuchaj płyty: Bjork - Fossora