wtorek, 15 listopada 2022

Emma Ruth Rundle + Jo Quail - Wrocław, Stary Klasztor, 13.11.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Cisza, absolutne skupienie, subtelne partie wiolonczeli, gitary akustycznej, fortepianu. Delikatność, a jednocześnie obezwładniająca moc, zawarta w brzmieniu i słowach - tak było w niedzielny wieczór we Wrocławiu, gdzie w przepięknej Sali Gotyckiej Starego Klasztoru zagrały dwie wspaniałe artystki - Emma Ruth Rundle oraz Jo Quail. Nie pierwszy raz potwierdziło się, że mniej znaczy więcej, a akustyczny występ może kryć w sobie pokłady mocy równe najbardziej intensywnemu koncertowi metalowemu. Był to jeden z tych występów, podczas których emocje sięgnęły zenitu i niezwykle trudno było opanować wzruszenie.

 

 

Czego da się dokonać podczas statecznego, bardzo wycofanego koncertu, podczas którego widownia siedzi na swoich miejscach niemal w bezruchu i słyszalny jest każdy szmer? Można zbudować bardzo intymny, bezpośredni i wyjątkowy klimat o magicznych właściwościach. Można sprawić, że muzyka i przesłanie trafią wprost do wrażliwej duszy i poruszą do głębi, skłonią do refleksji, zostaną na zawsze. Obie artystki doskonale wiedziały, jak to zrobić.

Pierwsza na scenie zjawiła się Jo Quail - fenomenalna, niezwykle utalentowana wiolonczelistka, która zaczarowała publiczność na kilkadziesiąt minut swoją grą pełną pasji. Sięgała zarówno po fragmenty pełne delikatności, jak i nie pozbawione mocy, zderzając żywioły i jednocząc je. Każda kolejna kompozycja wywoływała podziw i aplauz słuchaczy, którzy reagowali szczególnie żywiołowo na partie bardziej intensywne. Kilkadziesiąt minut jej występu upłynęło błyskawicznie, pozostawiając ogromną chęć na więcej. Szkoda jedynie, że nie wszyscy, którzy kupili bilety na ten wieczór zastosowali się do czasowych ram i zajmowali swoje miejsca już w trakcie koncertu, powodując hałas, a co gorsza ochoczo dyskutując między sobą. 

Wszystko na szczęście ucichło, gdy na deskach Starego Klasztoru pojawiła się Emma Ruth Rundle - artystka ukochana przez polską publiczność nie tylko za umiejętności i potężny głos, lecz przede wszystkim za szczerość, bezpośredniość i otwartość w opowiadaniu o swoich słabościach. Po ogłuszającej owacji witającej wkraczającą na scenę artystkę fani zamilkli i tkwili niemal w bezruchu chłonąc jej słowa i poszczególne partie gitarowe i fortepianowe. Emma poruszyła do głębi. Każde śpiewane przez nią słowo i każdy zagrany dźwięk miały porażającą moc. W tej minimalistycznej odsłonie jej muzyka nabrała jeszcze więcej głębi, wyciskając z oczu łzy, wwiercając się w umysł. Opowiadała własną historię, którą zawarła na "Engine Of Hell", poruszając temat walki z uzależnieniami, codziennych zmagań w toksycznym związku i emocji tak osobistych, że nie sposób wyrazić ich tutaj jakimikolwiek słowami.

Całe szczęście, że ten koncert był siedzący, bo ilość myśli, która przepłynęła przez umysł w ciągu tych kilkudziesięciu minut była nie do udźwignięcia w pozycji stojącej. Emocje były tak silne, że z trudem powstrzymywałam łzy wzruszenia i gdyby nie kilka sytuacji losowych jak przejazd tramwaju za oknem, ryk motoru czy sygnał karetki, które wyrwały mnie na moment z tej hipnotyzującej melancholii prawdopodobnie rozpadłabym się na kawałki. Emma, choć bardzo nieśmiała, obdarzona jest niezwykłą charyzmą.

Miażdżący "Return", wyciskający łzy "Body", rozmontowujący totalnie "Dancing Man" czy wykonany wspólnie z Jo Quail "Citadel" - każdy z utworów poruszył. Ten koncert czuło się głęboko w środku. Gdy ośmioodcinkowy set podstawowy złożony z materiału z "Engine Of Hell" zabrzmiał już w całości, nie chcąc budować sztucznych sytuacji dała wyraźnie znać, że podstawowa część występu się zakończyła i zagra jeszcze coś na zakończenie. Dziękując publiczności za wysłuchanie jej w skupieniu i z tak ogromnym zaangażowaniem zaprezentowała jeszcze "Marked For Death" w odsłonie gitarowej i "Pump Organ Song" w wersji fortepianowej, po czym wieczór dobiegł końca.

Wciąż trudno mi się pozbierać po tych występach - zostawiły w duszy trwały ślad. Był to jeden z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających muzycznych wieczorów, jakich miałam zaszczyt doświadczyć.

JO QUAIL

 












































 


EMMA RUTH RUNDLE