niedziela, 11 grudnia 2022

A.A.Williams + Karin Park - Gdańsk, Drizzly Grizzly, 10.12.2022 [GALERIA ZDJĘĆ]

Koncertowy sezon 2022 powoli dobiega końca. Jednym z jego ostatnich przystanków jest polska minitrasa A.A. Williams i Karin Park, którą te dwie niezależne kobiety i charyzmatyczne artystki rozpoczęły w sobotni wieczór w Drizzly Grizzly, przynosząc fanom mroku i melancholii potężną dawkę emocji i wzruszeń. Kto przegapił ten koncert naprawdę wiele stracił.

 

 

Grudniowa przedświąteczna pora i decydująca faza mundialowych rozgrywek zdecydowanie nie sprzyjają koncertom, co niestety potwierdził także sobotni wieczór w Drizzly Grizzly. Niespełna pięćdziesiąt osób to zdecydowanie zbyt niska frekwencja na tak fantastyczne koncerty, jakie miały miejsce w niedźwiedzich progach. Z drugiej jednak strony pozwoliło to zachować kameralny charakter występów, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Stoczniowa przestrzeń jak zawsze przywitała uczestników wyjątkową atmosferą,  doskonałym nagłośnieniem i klimatycznym oświetleniem.

Jako pierwsza zaprezentowała się Karin Park - wokalistka absolutnie wszechstronna i niesamowicie charyzmatyczna, co z powodzeniem udowadniała podczas koncertów Arabrot (np. na Mystic Festival) czy współpracy z Lustmordem (recenzja)  Tym razem przyjechała z solowym projektem, któremu bliżej do tanecznej elektroniki i popu niż rock and rolla i muzyki eksperymentalnej. Od pierwszych minut zaintrygowała i skupiła całą uwagę publiczności, stopniowo rozkręcając atmosferę i budując ciepłą relację z widzami, którzy coraz odważniej podchodzili coraz bliżej sceny. Nie brakowało momentów, podczas których nogi rwały się do tańca, ale też takich, w których można było uronić łzę. Karin ogarniała scenę w pełni samodzielnie, obsługując syntezatory i śpiewając tak, że sala trzęsła się w posadach. Obdarzona jest wyjątkowym głosem, który najpełniej i najpiękniej brzmi właśnie w odsłonie popowej. Fenomenalny był finał tego występu, podczas którego wykonała "Blue Roses" na organach kościelnych, jednym z eksponatów ze swojej prywatnej kolekcji, specjalnie przywiezionym na tę trasę (z oczywistych przyczyn logistycznych wybrała wersję najbardziej kompaktową). Żegnana owacjami nisko się skłoniła, dziękując publiczności za wspaniałe przyjęcie i technicznym za wzorową obsługę koncertu. 

Niesamowitym głosem obdarzona jest także bohaterka tego wieczoru, A.A.Williams, która przyjechała do Gdańska z trzyosobowym zespołem, by zaprezentować swój drugi pełny autorski album, wydany z początkiem października "As The Moon Rests", jeszcze bardziej osobisty i emocjonalny, niż doskonały "Forever Blue" sprzed dwóch lat. Była to prawdziwa gratka dla miłośników mroku i melancholii, którzy podczas koncertów cenią nie fajerwerki, szalone dekoracje i show, a przede wszystkim szczerość. Alex wyszła na scenę spowitą niebieskim, klimatycznym oświetleniem, wzięła do ręki gitarę i zaśpiewała tak, że oczy zaszkliły się momentalnie i czas się zatrzymał. Nic innego się nie liczyło.

Williams intrygowała tajemniczością, a jednocześnie urzekła całkowicie charyzmą, osobowością i skromnością. Po prostu zagrała i zaśpiewała najpiękniej i najszczerzej jak potrafiła, bez zbędnych słów i niepotrzebnej otoczki, nie tracąc czasu na kokietowanie publiczności. Przy wsparciu basisty, perkusisty i klawiszowca stworzyła potężną ścianę dźwięku, którą skontrastowała delikatnością, zręcznie balansując na granicy ciszy i hałasu, sprawiając, że w duszy odbiorcy ścierały się ze sobą przeróżne emocje.  Mrok lał się strumieniami, a słowa poszczególnych utworów dotykały jeszcze silniej niż w nagraniach studyjnych. To była magia w najczystszej postaci. Oprócz nagrań z nowej płyty zabrzmiały także kluczowe punkty poprzedniego albumu i debiutanckiej EPki, w tym "Belong", "Control", "Love and Pain", oraz zagrany na finał, potężny "Melt".

Choć oklaskiwało ją zdecydowanie mniej osób, niż na to zasługuje, artystka była autentycznie wdzięczna za ciepłe i szczere przyjęcie, jakie spotkało ją w mieście, w którym dotąd nie gościła i do którego nigdy by nie zawitała, gdyby nie muzyka, którą tworzy. Podkreślała to podczas pokoncertowych rozmów, niezwykle ciepłych i bezpośrednich. Był to tak osobisty występ, że trudno opisać go słowami, by wyrazić pełnię emocji. Tego koncertu po prostu trzeba doświadczyć na własne uszy i oczy, by poczuć tę głębię, to przesłanie i sens tej twórczości. Każdy, kto był w sobotę w Drizzly Grizzly miał szansę przeżyć niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju chwile, które zachowa głęboko w duszy. Właśnie dla takich momentów warto chodzić na koncerty.



 KARIN PARK




















 




































 

A.A. WILLIAMS

























 






































































































A.A. Williams wraz z grupą Kalandra i Lys Morke przyjedzie do Polski na trzy koncerty. Artystka zagra w Poznaniu, Warszawie i Krakowie na przełomie listopada i grudnia. Na koncerty zaprasza Knock Out Productions. Szczegóły tu: https://www.miedzyuchemamozgiem.pl/2023/09/aa-williams-i-kalandra-na-wspolnej.html