wtorek, 13 grudnia 2022

Barabbas: język nie jest istotny, w muzyce liczą się emocje

"Odkupienie przez headbanging" to ich zespołowe motto. W 2007 roku powołali do życia Kościół Najświętszego Odkupiciela Riffu. Grają doom metal, głęboko zakorzeniony w rdzennym brzmieniu tego gatunku, nie rezygnując jednocześnie z chwytliwych melodii i potężnych riffów, które później nuci się bezwiednie. Przed wami Barabbas, francuski kwintet, który składa hołd doom'owym legendom - tajemniczy, nieobliczalny, mroczny i piekielnie wciągający. Panowie właśnie wydali swój drugi album. O czym jest „La Mort Appelle Tous Les Vivants”?

Twórczość  zespołu przybliżył mi tajemniczy Saint Stéphane, gitarzysta zespołu. W poniższej rozmowie przyglądamy się bliżej także francuskiej scenie doom metalowej, zarówno tej legendarnej, jak i współczesnej, będącej kopalnią fantastycznych zespołów. Oczywiście nie zabrakło też miejsca dla emocji.

 


 

Między Uchem A Mózgiem: Waszym motto jest "odkupienie przez headbanging" i muszę przyznać, że przypadło mi bardzo do gustu. Świetnie pasuje do Waszej muzyki, pokazując jednocześnie, że jesteście prawdziwymi fanami mocniejszych brzmień, chwytliwych riffów. Kto jest autorem tego powiedzenia i co je zainspirowało?

Saint  Stéphane: Masz racje, jesteśmy miłośnikami ciężkiej muzyki, właśnie to był główny powód decyzji o powołaniu do życia doom metalowego zespołu. Postanowiliśmy złożyć hołd zespołom, które kochamy, które grają wolno i ciężko, jak Black Sabbath, Cathedral, Saint-Vitus, Pentagram...  - wszystkim legendarnym Wspaniałym. 

Inspiracją dla naszych utworów są nasze codzienne zmagania życiowe, te wszystkie smutne, mroczne, przygnębiające aspekty egzystencji. Właściwie ciężko byłoby oczekiwać od zespołu doom metalowego utworów traktujących o szczęśliwej miłości dwóch osób, które spędzają piękne słoneczne popołudnie na plaży (oczywiście z wyjątkiem przypadku, gdy zostaliby zjedzeni przez rekina ;) ) 

W kontekście kompozycji jesteśmy straszliwymi tradycjonalistami - lubimy utwory z melodiami, które można nucić pod prysznicem, więc zawsze zaczynamy od "szkieletu", struktury bazowej ze zwrotkami, refrenami i linią melodyczną wokalu. Później ogrywamy to razem na próbach, dodajemy mostki, solówki i wszystko, co nam pasuje do danej piosenki. Oczywiście nie jest to odkrycie Ameryki, ale działa dobrze, przynajmniej z naszego punktu widzenia (mamy nadzieję, że nie tylko z naszego). 



MUAM: Nagraliście pierwszy album w 2014 roku i powracacie właśnie ze swoim drugim dziełem. Co się wydarzyło przez te osiem lat?

Stephane: Mnóstwo spraw, zarówno tych pozytywnych i tych niekoniecznie dobrych. Nasz debiut, "Messe pour un chien" został bardzo ciepło przyjęty we Francji i poza granicami, co pozwoliło nam zagrać na kilku fajnych festiwalach, jak Fall Of Summer Fest, Motocultor Fest, Samain Fest, Malta Doom Fest czy Northern Discomfort i pojechać w trasy z Lord Vicar, Goatess i Apostle of Solitude, a także dzielić scenę z takimi wspaniałymi grupami jak Misanthrope, Winhand, Pilgrim, Abysmal Grief, Mars Red Sky. Znaleźliśmy też fajną wytwórnię, Sleeping Church Records, którą prowadzą nasi przyjaciele z zespołów Presumption i Father Merrin.

To były pozytywy, a jak wspomniałem, nie wszystko było takie piękne. Przytrafiły nam się bardzo trudne chwile w życiu osobistym, związane z naszą pracą, rodziną, zweryfikowały się nasze przyjaźnie. Gdy coś bardzo cię dotknie, potrzebujesz czasu, by wrócić na właściwe tory. Dodaj do tego odejście naszego basisty i konieczność znalezienia nowej osoby i zgrania się z nią, dwa lata pandemii, które zatrzymały świat właściwie całkowicie i tak zleciało nam osiem lat. Nagranie drugiej płyty było więc procesem bardzo powolnym, ale doom jest z natury powolny, więc właściwie tak to powinno wyglądać w naszym przypadku :) 

 



MUAM: Jak wam się tę płytę nagrywało? Jest bardzo chwytliwa, ma mnóstwo fajnych riffów i wchodzących w głowę melodii. Brzmi, jakby ten proces przebiegał łatwo i naturalnie. 

Stephane: Dzięki bardzo. Nagrywanie poszczególnych piosenek faktycznie było łatwe. Przez te osiem lat mieliśmy sporo czasu na próby. Materiał nagrał w Hybreed Studio pod Paryżem Andrew Guillotin. Andrew pracował wcześniej z fantastycznymi zespołami - Monolithe, Mauvaise Foi, Arkhon Infaustus, Grist, Clégane. Czuliśmy, że jest właściwą osobą. Świetnie poradził sobie z naszym materiałem - wiele osób mówiło nam, że podoba im się brzmienie albumu. Nasz perkusista Jean-Christophe także wiele wniósł do ostatecznego kształtu tej płyty - jego aranżacje nadały utworom głębi i charakteru.
 

 

MUAM: Jak sądzisz, co jest najważniejsze w muzyce? Prawda, szczerość? Emocje? Pasja? A może sama radość nagrywania i poznawania ludzi podczas występów na żywo?

Stephane: Moim zdaniem kluczowe są emocje, a pasja jest niezbędna, by wydobyć emocje. Nagrywanie i koncertowanie to totalnie dwie różne sprawy, ale równie istotne. Studio to miejsce, gdzie można realizować pełnię potencjału i wcielać w życie przeróżne pomysły. Serce rośnie, gdy coś, co było maleńką, prostą zajawką staje się finalnie dobrą piosenką. Ale tak naprawdę doceniasz to wszystko dopiero będąc na scenie, gdy możesz dzielić się swoją twórczością z publicznością i wejść w interakcję z fanami.

 


MUAM: „La Mort Appelle Tous Les Vivants” zdaje się być albumem koncepcyjnym, ze wstępem i zakończeniem oraz poszczególnymi rozdziałami spójnej historii. Niestety nie jestem za dobra w rozumieniu języka francuskiego, ale przyjrzałam się tłumaczeniu poszczególnych tytułów i zauważyłam, że koncentrują się wokół śmierci zarówno w kontekście dosłownym jak i metaforycznym, mam tu na myśli utratę nadziei i marzeń, pustkę. Opowiesz mi trochę o warstwie lirycznej tego materiału?

Stephane: Nie określiłbym tej płyty mianem albumu koncepcyjnego, bo nie planowaliśmy niczego przed rozpoczęciem tworzenia nagrań. Album powstawał stopniowo i ten proces przypominał układanie puzzli. Ale faktycznie, wszystkie utwory poza „Le Saint Riff Redempteur” oscylują wokół zagadnienia śmierci na poziomie dosłownym i metaforycznym. 

„Je suis mort depuis bien longtemps” („jestem martwy od dłuższego czasu”) to rozważanie na temat poczucia wewnętrznej pustki, kroczenia przez życie w trybie zombie, pozbawionym jakichkolwiek emocji

„De la viande” („mięso”) to dość pesymistyczne przedstawienie mężczyzny, zbudowanego jedynie z ciała i kości, pochłoniętego przez kosmos. Gdy umierasz, nie spodziewaj się, że ktoś zaopiekuje się twoją duszą, bo prawdopodobnie jej nie masz.

„Sous le signe du Néant” („pod znakiem pustki”) jest o poczuciu życiowej pustki i tym, że w obliczu wszechświata jesteśmy właściwie niczym i zupełnie się nie liczymy

Jak słusznie zauważyłaś, ”Le cimetière des rêves brisés” („cmentarz utraconych marzeń”) dotyka utraty nadziei i marzeń


„Mon crâne est une crypte” („moja czaszka to krypta”) to opowieść o mężczyźnie uwięzionym we wnętrzu własnego umysłu, więźniu, który nie jest w stanie porozumieć się z nikim i jest właściwie martwy dla świata

„La valse funèbre” („walc pogrzebowy”) to wariacja na temat Danse Macabre, gdy umarli i żywi tańczą wspólnie, wyrażając kruchość życia

„Le Saint Riff Rédempteur” („riff świętego odkupiciela”) to jedyna iskierka nadziei na tym mrocznym, posępnym albumie. To celebracja siły muzyki, rodzaj modlitwy do tych wspaniałych gitarowych riffów, które pomagają przetrwać złe chwile. Jest to oficjalny hymn Kościoła Najświętszego Odkupiciela Riffu Barabasza (założonego w 2007 r.).



MUAM: Dzięki za piękne, szczegółowe wyjaśnienia. Postanowiliście, że wasze utwory będą po francusku, w waszym ojczystym języku. To świetna sprawa, bo francuski to bardzo melodyjny język, co dodatkowo wnosi więcej przestrzeni do mroku muzyki. Czy to był jeden z powodów tej decyzji, czy było to coś więcej?


Stephane: Francuski to faktycznie najpiękniejszy język na świecie (i nie mów mi, że włoski brzmi lepiej! ;) ) Oczywiście żartuję, wybraliśmy francuski, bo to jest dla nas naturalne. Oczywiście wielu osobom to może się nie podobać, bo np. "francuski nie brzmi dobrze w doom metalu, powinniście śpeiwać po angielsku", ale nam się podoba właśnie tak, jak jest.

Z drugiej strony, mamy długie tradycje narodowego śpiewu - wiele francuskich zespołów śpiewało i nadal śpiewa po francusku, co zdecydowanie nas zainspirowało. W latach osiemdziesiątych były takie grupy jak Sortilège, Satan Jokers, ADX, Vulcain, Océan, Trust, Blasphème… - wszyscy śpiewali po francusku, zaś inne europejskie zespoły wykorzystywały język angielski. Bardzo się staramy, by teksty naszych utworów były dobre i nie bylibyśmy w stanie napisać ich po angielsku. W ostatecznym rozrachunku sam język nie jest tak istotny, najważniejsze są emocje. Nie muszę rozumieć języka niemieckiego, by być poruszonym twórczością Rammstein ani mówić po włosku, by lubić operę. 

 

 

MUAM: To prawda. Właśnie to miałam na myśli. Jesteście oczywiście fanami Black Sabbath. Jak to się wszystko zaczęło? Mieliście to szczęście zobaczyć ten legendarny zespół na żywo?

Stephane: Sabbath był pierwszym zespołem doomowym, nawet jeśli etykieta „doom metal” jeszcze nie istniała, kiedy zaczynali. Stworzyli cały koncept: powolny, ciężki i złowieszczy riff, ponure teksty… Są pierwotną cząsteczką, z której zrodziły się wszystkie zespoły doomowe. Jeśli więc słuchacie doom metalu, prędzej czy później na pewno spotkacie te dźwięki na swojej drodze. Widzieliśmy ich na żywo, z Dio pod szyldem Heaven and Hell oraz z Ozzym podczas jednej z ich ostatnich tras koncertowych (niestety Bill Ward nie grał na perkusji) i oczywiście było wyśmienicie.



MUAM: Wiadomo, nie mogło być inaczej. Zbliża się koniec roku, czas podsumowań. To dobry moment, by spojrzeć wstecz na kilka ostatnich miesięcy. Czy natrafiliście na jakieś albumy, które zrobiły na was duże wrażenie? Chcielibyście coś polecić?

Stephane: Hmm... chcielibyśmy przybliżyć nieco francuską scenę doom metalową. Warto posłuchać takich zespołów jak np. Northwinds, Presumption, The Bottle Doom Lazy Band, Father Merrin, Negative Concept Nornes, Conviction, Clegane, Witchthroat Serpent, Wichfinder, Huata, Moonskin, Ataraxie, Funeralium, Lying Figures, ET Chaos Sexual, Gonezilla, Lux Incerta Mourning Dawn…
To tylko ułamek tej sceny. Mam nadzieję, że ci, o których zapomniałem teraz wspomnieć mi wybaczą!


MUAM: No to mamy mnóstwo do odkrycia, fantastycznie! Korzystając z okazji, chciałabym życzyć wam wszystkiego dobrego w 2023 roku i przy okazji jeszcze zapytać was o plany. Szykujecie jakąś trasę? Może wpadniecie do Polski?

Stephane: Wzajemnie! W tym roku Mikołaj przyszedł do nas wcześniej, bo 9 grudnia wypuściliśmy nowy album. Mamy w planach kilka koncertów na początku 2023 roku, na razie tylko we Francji. Bardzo chętnie zagramy w Polsce, więc jakbyście chcieli nas zaprosić, oczywiście dajcie nam znać!

 

„La Mort Appelle Tous Les Vivants” ukazał się 9 grudnia 2022 nakładem Sleeping Church Records

 

ENGLISH VERSION 

 If you see "redemption through headbanging" as a band's motto and the information, that they are the founders of the Church of the Holy Redeemer Riff  you automatically know, you not only like to hear the music, but first and foremost, you want to know more about the band. Barabbas are from France and they play doom metal, deeply rooted in the traditional sound of this genre, not resigning from the catchy melodies and heavy riffs which stay in your mind instantly. They've released the amazing second new album „La Mort Appelle Tous Les Vivants” - a really dark, unpredictable and hellishly addictive.

I had an honour to talk to the mysterious Saint Stéphane, band's guitarist. We took a closer look not only on the new record but also at  the French doom metal scene, both legendary and the new one. Of course, we left some space for the emotions too. This is what really matters in music, isn't it?

 
 

Między Uchem A Mózgiem: Your motto is „Redemption through headbanging” and I have to admit it’s a really good one. It matches with your music very good. It also shows that you’re true, dedicated music fans who love playing great, catchy riffs but also love listening to music. Who’s the author and what was the inspiration?

Saint Stephane: You’re right about the fact that we are at first music lovers and that’what led us to form a doom band, just to pay tribute to the slow and heavy bands we love, Black Sabbath, Cathedral, Saint-Vitus, Pentagram… All the Great Old Ones : ) Regarding our inspiration, it comes from everyday life and the sad, grim, dark aspects of existence. After all, you don’t expect a doom band to sing about two happy lovers spending a sunny afternoon on the beach (except if they are eaten by a shark, of course ).

 Composition wise, we’re awfully traditionnal: we like songs with melodies that you can sing under your shower so we always start from a „skeleton” of song, a basic structure with an idea of verse and chorus and a melodic line for the singing. Then we flesh it out togheter in rehersals, adding a bridge, solos and whatever fits the song. Obviously we don’t reinvent the wheel but it works for us (well, we hope so).

 

MUAM: You’ve recorded the first full album in 2014 and now you’re back with the 2nd one. What has happened during those 8 years?

S: Lots of things, good and bad ones. Our 1st full length „Messe pour un chien” (Mass for a dog) was well received in France and abroad and allowed us to play some cool fests (Fall of Summer Fest, Motocultor Fest, Samaïn Fest, Malta Doom Fest, Northern Discomfort…), tour with Lord Vicar, Goatess, Apostle of Solitude and share the stage with many great bands like Misanthrope, Winhand, Pilgrim, Abysmal Grief, Mars Red Sky… We also found a nice label, Sleeping Church Records, operated by friends who play in the French doom bands Presumption and Father Merrin.

But we also faced less positive moments, real hard times in our personal lives regarding our jobs, our families, our circle of friends and when you’ve been hit hard, you need time to get back on the saddle. Add the departure of our bass player and the time needed to find the right one, add two years of pandemic that almost stopped the world and 8 years have past. So, getting from the 1st album to the 2nd has been a very slow process but doom is supposed to be slow so we guess we are really doom : )

 

  


MUAM: How did you feel recording the new album? Congratulations, it’s a great record, so catchy and full of great riffs and melodies. Seems like a natural, organic process.

S: Thank your very much. Recording the song was quite easy. During those 8 years between the two LPs, we found some times to rehearse : ) The album was recorded by Andrew Guillotin at the Hybreed Studio, near Paris. Andrew had already recorded some cool records for bands like Monolithe, Mauvaise Foi, Arkhon Infaustus, Grist, Clégane… So we knew he was the right man for the job. And he did it great, because lots of people told us they dig the sound of the album. Also our drummer Jean-Christophe did a lot of musical arrangements that give this new album its personality. 


MUAM: What do you think, what’s the most important in music? Truth? Emotions? Passion? The joy of recording and meeting people during live performances?

S: Emotions would be the main word. And passion is necessary to bring out the emotions. As for recording and playing live, these are totally different aspects, but equally important. The studio is the place where musical ideas reach their full potential and it warms your heart so much when a simple idea leads to a good song. But the scene is where you can share music with people, interact with them and that is also very precious.
 
 

MUAM: „La Mort Appelle Tous Les Vivants” seems to be a concept album, with the intro and outro and particular chapters of the coherent story. I’m unfortunately not good in French, however I’ve searched for some meanings of the titles and they are concentrated around death in a straight as well as metaphorical meaning, like the loss of hope and dreams, the emptiness. Could you tell more about the lyrical concept?

S: I wouldn’t call it a concept album because we didn’t plan anything ahead of the recording. The whole album was created gradually, just like a puzzle. But it’s true that eventually all songs (except the  „Le Saint Riff Redempteur”) are related to the idea of death, be it straight or metaphorical.

„Je suis mort depuis bien longtemps” („I’m dead for a long time”) deals with the idea of feeling dead inside, when you walk through life like a kind of zombie devoided of any emotion.

„De la viande” („Meat”) develops a rather pessimistic view of man, seing him only like flesh and bones eaten by the big cosmos so when you die, don’t except anything to take care of your soul because you probably don’t have one.

„Sous le signe du Néant” („Under the sign of the Void”) is about the emptiness you can sometimes feel in your life and how we are less than nothing in comparison to the sizes of the universe.

As you rightly noticed, ”Le cimetière des rêves brisés” („The cemetary of broken dreams”) deals with the loss of hope and dreams.

„Mon crâne est une crypte” („My skull is a crypt”) tells the story of a man trapped inside his head, prisonner of his own distorted mind, unable to comunicate with anybody and dead to the world.

„La valse funèbre” („The funeral waltz”) is a variation on the Danse Macabre, where the dead and the living are dancing togheter, expressing the fragility of life.

„Le Saint Riff Rédempteur” („The Holy Redeemer Riff”) is the only spark of hope in this rather bleak album. It’s a celebration of the power of the music, a kind of prayer to those magnificient guitar riffs that help you getting through bad times. It is the official hymn of the Church of the Holy Redeemer Riff of Barabbas (est. 2007).

 
 
 

MUAM: You’ve decided to sing in your language, not in English and that’s great. French language is so melodic and brings more space to the heavy sound of the music. Was this one of the reasons of choosing French lyrics or was it something more?

S: French is indeed the most beautiful language in the world (and don’t tell me Italian sounds better !). Joke aside, we sing in French because it’s natural for us. Of course, some people don’t like that because „French does not sound right in doom metal and you should sing in English” but we like it that way.

Besides, we have a long tradition of French bands singing in French so it sure influenced us. Remember the 80s : French metal bands like Sortilège, Satan Jokers, ADX, Vulcain, Océan, Trust, Blasphème… They all sang in French, whereas other European bands used English. Also we try really hard to write good lyrics and we would not be able to do it properly in English. At the end of the day, language is not that important, what matters are the emotions. I don’t have to understand German to be moved by Rammstein, nor to speak Italian to like opera.

 

MUAM: That’s true. You’re fans of Black Sabbath. How did it all start? Were you lucky enough to see the band performing live?

S: Sabbath was the first doom band, even if the tag „doom metal” didn’t exist when they began. They created the whole concept : the slow, heavy and sinister riff, the grim lyrics… They are the primordial particle, from which all doom bands are born. So if you listen to doom metal, sooner or later you’ll sure find those riffs and sounds on your music path.

We did see them live, with Dio under the moniker Heaven and Hell and with Ozzy during one of their last tours (unfortunatly, Bill Ward was not on drums) and of course, it was an unforgettable experience.

 

MUAM: It’s a special time of the year, the time of summing up and looking back on the last few months, also in music. Are there any new records that have made a big impression on you in the last few months and you’d like to recommend them?

S: We would like to encourage you to discover the French doom scene and listen to Northwinds, Presumption, The Bottle Doom Lazy Band, Father Merrin, Negative Concept Nornes, Conviction, Clegane, Witchthroat Serpent, Wichfinder, Huata, Moonskin, Ataraxie, Funeralium, Lying Figures, ET Chaos Sexual, Gonezilla, Lux Incerta  Mourning Dawn… To name a few and sorry for those I forget !

 

MUAM: Using this opportunity of the upcoming end of the year I’d like to wish you all the best in 2023. Do you have any tour plans for 2023? Maybe Poland?

S: All the best for you too ! This year, Santa will come sooner for us because the new album will be released on december, the 9th ! We do have a few gig already scheduled for the begining of 2023 but only in France for the moment. And we would love to play in Poland of course, so if any promoter is interested, just let us know!

 

„La Mort Appelle Tous Les Vivants” was released on the 9th December 2022 by Sleeping Church Records