Są zespoły, które pracują nad nowym albumem kilka lat, dopieszczając każdy detal i rozważając setki razy kolejne opcje. Są też takie, którym żadnego problemu nie sprawia komponowanie kolejnych piosenek zawsze wtedy, gdy chce im się grać, które kochają bawić się brzmieniem i nie widzą żadnego problemu w wydawaniu nowych płyt w dowolnym momencie - gdy po prostu mają ochotę zarejestrować coś nowego. Mniej więcej tak działa kolektyw King Gizzard & The Lizard Wizard, który w ciągu ponad dekady działalności wypuścił ponad dwadzieścia wydawnictw. Trudno zliczyć, który dokładnie to album w dorobku Australijczyków. Jedno jest pewne - zespół niezmiennie raczy fanów niezwykle przyjemną muzyką, która się nie nudzi.
Czterdzieści minut lekkiej jak piórko, delikatnie pulsującej muzyki, na każdą okazję - King Gizzard & The Lizard Wizard są w tym zakresie specjalistami. "Changes" to zbiór nagrań z lat 2017-2022 zarejestrowanych w drodze i po drodze - w różnych studiach nagraniowych, domowym zaciszu, busach, pokojach hotelowych, szklarniach, samolotach, parkingach... i pewnie w dziesiątkach innych miejsc. Inspiracje mogą przecież nawiedzić artystę wszędzie, a jak przyjdzie natchnienie, to jedynym słusznym ruchem jest zarejestrowanie pomysłów, szczególnie, gdy działa się w tak otwartym na improwizacje zespole.
Nie mam pojęcia, jak oni to robią, ale każda ich płyta, choćby była zbiorem nagrań z kilku lat i szkiców zarejestrowanych gdzieś po drodze, ma coś w sobie i jest po prostu dobra. Temu brzmieniu, lekko psychodelicznemu, nieco pokręconemu i trochę nieziemskiemu trudno się oprzeć. Jest tak uniwersalne i przyjemne, że nadaje się w zasadzie na każdy dzień, do popołudniowego odpoczynku, do porannej kawki czy do pracy, do wylegiwania się i leniwego, niezobowiązującego spoglądania przed siebie. King Gizzard właśnie tak grają. Ich muzyka niesie uśmiech, spokój, lekkość i ukojenie.
Choć tytuł jednoznacznie wskazuje na zmianę, to jest to raczej przewrotny zabieg, mający zwrócić uwagę odbiorcy na zawartość. Gdyby chciało się porównać tę płytę z innymi albumami grupy, próżno tu szukać innowacji, przełomu brzmieniowego, rewolucji. To czyste zespołowe brzmienie, ten charakterystyczny odjechany styl, ze wszystkimi smaczkami, w tym mikrotonowe zabawy rodem z "Flying Microtonal Banana", brzmienia etniczne, elektroniczne wstawki. rockowe riffy czy elementy jazzowych odjazdów w nieznane. Już po pierwszych taktach i partiach wokalnych Stu Mackenziego można bez problemu rozpoznać, z kim mamy do czynienia. To czysta zabawa, radość wspólnego grania, luźna forma zarejestrowana z potrzeby chwili. Australijski kolektyw potrafi to jak żaden inny zespół.
To dźwięki, które przywodzą na myśl beztroskie czasy dzieciństwa, szaleństwa na placu zabaw, wakacyjny wypoczynek, słoneczne, ciepłe lato, plażę, wodę... Właśnie takie widoki przychodzą do głowy, gdy słyszy się kolejne fragmenty tej płyty. To muzyka idealna na jesienny wieczór, by poczuć się milej, lepiej i cieplej, na spotkanie z przyjaciółmi, a także do jazdy samochodem. Sprawdzi się zawsze wtedy, gdy będziecie potrzebować czegoś bezwzględnie pozytywnego. Właśnie taka jest ta płyta - nie sposób się przy niej nie uśmiechnąć.
82%
Posłuchaj płyty: King Gizzard & The Lizard Wizard - Changes