Moriah Woods to artystka kompletna - uzdolniona wokalnie i instrumentalnie, jak również dbająca o bezpośredni, ważny i uniwersalny przekaz w swoich utworach. To osoba niezwykle otwarta i szczera, która nie boi się mówić wprost o swoich doświadczeniach i przeżyciach. Proces powstawania trzeciej płyty artystki był bardzo wymagający i wyczerpujący - to była prawdziwa lekcja życia, która stała się punktem wyjścia do naszej rozmowy. Głównym tematem są tu przede wszystkim emocje, uczucia i doświadczenia. Z poniższej rozmowy dowiecie się nie tylko, co stało się inspiracją dla "Human", ale także jak wiele może zmienić w naszym życiu nastawienie i praca nad sobą i jak wielka siła tkwi w ludzkim umyśle.
Między Uchem A Mózgiem: Jak Twoje samopoczucie w ostatnich tygodniach? Pewnie brzmi to jak pytanie marnego terapeuty, ale nie to mam na myśli. Chciałam Ci pogratulować, "Human" to fantastyczny album. Wydanie tak dobrej płyty po tak trudnej i wymagającej walce jest z pewnością bardzo satysfakcjonujące i podnoszące na duchu.
Moriah Woods: Dzięki za te miłe słowa - to była jazda bez trzymanki, piekielnie wymagająca - nie tylko w kontekście samych nagrań, ale cały proces tworzenia albumu. To trochę tak jakby kończył się jeden etap i zaczynała zupełnie nowa era. Wydanie tej płyty to symboliczne przejście, otwarcie drzwi do dalszego działania i pójścia naprzód. Zawsze będzie coś, co chciałabym zmienić, ale nauczyłam się, że czasem warto odpuszczać.
MUAM: No właśnie, proces powstawania "Human" był bardzo długi i wyczerpujący. Pamiętam start akcji crowdfundingowej, to było w 2020 roku, zebrałaś trochę środków z pomocą fanów i ...później była przerwa. Co się wydarzyło?
Moriah: Doceniam to pytanie. To będzie długa historia, ale ważna. W maju 2019 roku wygrałam z nałogiem - przestałam pić alkohol i całe szczęście, że stało się to przed pandemią, jestem za to bardzo wdzięczna losowi (bardzo współczuję ludziom, którzy zmagają się z uzależnieniami, szczególnie w tym trudnym czasie). Mówi się jednak, że kto był raz uzależniony, będzie uzależniony całe życie - kto wie czy będę się zgadzać z tym stwierdzeniem do końca życia - na razie jednak wydaje się całkiem trafne.
Mając to na uwadze, gdy rezygnujesz z jednej rzeczy, naturalnie znajdujesz jakiś zamiennik. Zaangażowałam się intensywnie w rezerwację koncertów, występy, promocję i tego typu działania. "Old Boy" był triumfem zrodzonym z udręki, która była początkiem tej podróży - ale dostrzegam teraz, po czasie, że pomimo uzdrowienia i ukojenia, które przyniósł mi ten album, byłam bardzo zagubiona i desperacko szukałam celu.
Gdy świat się zatrzymał za sprawą lockdownu, mój rytm zbawiennej łaski wyhamował z piskiem. Próbowałam dalej działać - od razu wzięłam się za sesje na żywo (swoją drogą były do bani), nawiązywanie relacji w mediach społecznościowych i obsesyjne pisanie i komponowanie, które stało się fundamentem dla "Human". Ale stało się tak, że im więcej kreatywności rodziło się z tego desperackiego działania, tym mniej satysfakcjonujące były dla mnie efekty moich działań.
W trakcie roku popadłam w obsesję - pisałam od momentu, w którym się obudziłam, do chwili, w którym traciłam przytomność z wyczerpania, później po prostu leżałam w łóżku i słuchałam tego, nad czym pracowałam przez cały dzień. W międzyczasie byłam wyrywana z tego rytmu na lekcje online (co było totalnie beznadziejne). Później w kółko to samo. Jednocześnie zapominałam o podstawowych czynnościach, które miałam do wykonania...
Weszliśmy do studia w kwietniu 2021 roku i zaczęliśmy nagrywać. Bardzo nie podobały mi się rezultaty naszej pracy, ale nie z powodu moich kolegów z zespołu czy inżyniera dźwięku -ja byłam bardzo nieszczęśliwa. Próbowałam przerobić piosenki przed naszą kolejną wspólną sesją w sierpniu. Nie jestem w stanie zliczyć, na ile różnych sposobów próbowałam nagrać np. "Currents" tylko po to, by poczuć, że czegoś mu brakuje - tej szczególnej iskry, tej autentyczności. Przez to czułam, że oszukuję i rozważałam rezygnację i zamknięcie całego projektu.
Wtedy przyjaciel zaproponował mi wspólny wyjazd do Peru i we wrześniu 2021 roku wyłączyłam wszystko i wylądowałam na skraju Amazonki, by spędzić miesiąc skupiając się na pracy związanej z medycyną roślinną. Tam nabrałam dystansu i jasności umysłu i dostrzegłam, że między innymi skupiałam się na wyniku, a nie na procesie. Zrozumiałam, czemu mi nie wychodziło, przypomniałam sobie, dlaczego tworzę muzykę i wtedy wróciłam do komponowania, bardzo ostrożnie.
Efekty słychać między innymi w ostatecznej wersji "Currents" - nagranym w jednym ujęciu w moim salonie. Ze względu na surowość tego doświadczenia i wrażliwość tego miejsca na brzmienie zdecydowałam się zamieścić tę wersję na albumie. Postanowiliśmy nagrać resztę samodzielnie z moim perkusistą i inżynierem dźwięku Michałem Głosem i poświęcić temu procesowi tyle czasu, ile będziemy potrzebowali.
Pamiętasz, że przed chwilą wspomniałam o tym, że uzależnienie pozostaje na zawsze? Obsesja na punkcie wyniku zniknęła, ale pojawiło się nowe wyzwanie do pokonania - przyczyna utraty wagi, której doświadczyłam w Peru spowodowała u mnie nawrót zaburzeń odżywiania, co pochłonęło mnie na kolejne osiem miesięcy. Odbudowywałam szacunek i miłość do procesu tworzenia, ale nie miałam siły myśleć o jakichkolwiek planach wydawniczych.
Postanowiłam zadbać o swoje zdrowie psychiczne w nowym wymiarze - latem 2022 roku szukałam pomocy psychiatrycznej. Zdiagnozowano u mnie ADHD i rozpoczęłam leczenie. Doświadczam "odrodzenia", którego nie potrafię zdefiniować, ze wszystkimi wzlotami i upadkami - odpowiedziałam na tak wiele pytań, na które szukałam odpowiedzi całe życie. Nie jestem „wyleczona” i szczerze mówiąc nie wierzę, że kiedykolwiek będę w pełni zdrowa, ale zaczynam rozumieć swój własny umysł na dużo głębszym poziomie, co pomogło mi uwolnić z siebie wiele wstydu. Nabrałam więcej sił i poczułam ekscytację w lipcu 2022 roku i wtedy zaczęłam planować wydanie płyty.
MUAM: Dziękuję Ci za tę szczerą i poruszającą opowieść - wszystko staje się jasne. "Old Boy" jest bardzo poruszającą płytą, ale "Human" dotyka jeszcze silniej. To bardzo uniwersalna płyta, przede wszystkim dlatego, że kwestie kondycji psychicznej są bliskie w zasadzie każdemu. "Hello dakness my old friend..." - te słowa z piosenki duetu Simon & Garfunkel są mi bardzo bliskie i wydaje mi się, że pasują też do Twojej muzyki. Mrok wydaje się dobrym tematem w sztuce, bo fajne podkreśla nastrój i klimat muzyki, gdy pojawia się natomiast w codziennym życiu - staje się ogromną przeszkodą do przezwyciężenia. Osobiście bardzo lubię i mocno czuję mroczną muzykę, bo jest szczera, prawdziwa, jest taka, jak nasze życie. Co o tym myślisz?
Moriah: Zgadzam się w stu procentach. Autentyczność jest dla mnie ogromnie ważna. Doświadczyłam w życiu bardzo wiele mroku. Mimo związanych z nim trudności jednocześnie dzięki niemu moje życie stało się pełne. To dla mnie bardzo prawdziwe i bardzo adekwatne. :)
Nie pociąga mnie powierzchowna sztuka - prawdopodobnie dlatego jestem tak krytyczna wobec własnej pracy. Staram się wyrazić to, co tkwi głęboko we mnie, przekazać swoje doświadczenie poprzez pracę, a jeśli czegoś nie czuję, opuszczam studio z poczuciem zawodu i rozczarowania. Taktyką by sobie z tym poradzić było po prostu nie słuchanie własnych płyt po zakończeniu nagrywania. Dałam z siebie maksimum w czasie, który mieliśmy.
To wszystko doprowadziło do tego, co działo się podczas nagrań "Human" - nienawidzę pracy w studiu (przepraszam was przyjaciele) - mając tak niespokojny umysł jak mój niemożliwym jest "włączenie przycisku" autentyczności, by uzyskać perfekcyjną wersję utworu w ciągu 3 godzin czy innego wyznaczonego czasu. Nagrywając "Human" zaśpiewałam kilka piosenek w domowym zaciszu, w sypialni. To było wspaniałe doświadczenie, cieszyłam się każdą chwilą i możliwością eksperymentowania w warunkach, gdy nikt inny cię nie słyszy. To było dla mnie bardzo wyzwalające, uwolniło moją kreatywność. Tak naprawdę bardzo podobają mi się te odgłosy pomieszczenia słyszalne w tle, te wszystkie odbicia - to nadaje muzyce bardziej "ludzkiego" wymiaru. Zdecydowanie wolę takie brzmienie niż totalnie wyizolowane, wyczyszczone dźwięki studia.
MUAM: Wróćmy jeszcze na moment do kondycji psychicznej. Depresja to bardzo poważny problem. Coraz trudniej znaleźć osobę, która nie ma problemów z psychiką, która spogląda na każdy aspekt życia pozytywnie, nie martwiąc się o przyszłość, szczególnie w czasach pandemii, wojny i kryzysu ekonomicznego. Zawsze podkreślałaś w swojej twórczości, że powinniśmy otwarcie mówić o tym, co się dzieje i pomagać ludziom walczyć z depresją. Nie jesteśmy sami, zawsze jest ktoś, kto może nam pomóc. Na "Human" także to podkreślasz. Mam wrażenie, że szczególnie słychać to w "Silenced".
Moriah: myślę, że ten cytat z filmu "Fight Club" będzie adekwatny: "Nie jesteś wyjątkowy. Nie jesteś pięknym i wyjątkowym płatkiem śniegu. Jesteś taką samą rozkładającą się materią organiczną jak wszystko inne. Jesteśmy częścią tej samej sterty kompostu. Jesteśmy śpiewającym, tańczącym syfem tego świata."
Uczenie się przez te lata uzdrawiania (które rozpoczęło się w 2012 r.),
że nie jestem tak „wyjątkowa” w swoim cierpieniu, pomogło mi uwolnić się
od wstydu. Moja wspaniała przyjaciółka powiedziała kiedyś, na długo
przed rozpoczęciem mojego leczenia: „Wszyscy jesteśmy głupkami (durnymi
idiotami) w autobusie”. Byliśmy na pogrzebie jej męża, który odebrał
sobie życie. Powiedziała to z wielkim smutkiem, ale z wielką radością i
zrozumieniem.
Nie ma przewodnika w drodze, którą nazywamy życiem, i nie ma jednego dobrego lub złego sposobu na to, by dobrze je sobie ułożyć. Wszystko, co możemy zrobić, to wykorzystać to, co jest przed nami, jako możliwości rozwoju, nie osądzając innych, gdy poruszają się po swoich ścieżkach życiowych.
MUAM: Świat jest strasznym miejscem dzięki nam, ludziom. Czy da się coś jeszcze zmienić, by zatrzymać ten proces destrukcji i naprawić to, co zniszczyliśmy?
Moriah: moją pierwszą myślą było to, że nie jestem pewna, czy da się jeszcze cokolwiek zrobić, ale myślę, że nie dzieliłabym się tym, o czym opowiadam tu i w swojej twórczości, gdybym nie wierzyła, że jest jeszcze jakaś iskra nadziei. Jeśli uczynimy naszym obowiązkiem dzielenie się tym, co otrzymujemy od życia, dostrzeżemy coraz więcej ludzi cierpiących z powodu odziedziczonej przez pokolenia traumy, którzy będą w stanie uwolnić się od wstydu. To przede wszystkim wstyd sprawia, że destrukcja jest w nas zakorzeniona. Może jest jeszcze czas...
MUAM: Oby... Spędzamy nasze życie pracując na coś, co stracimy w chwili naszej śmierci... Śpiewasz o tym i nie jest to specjalnie budujące stwierdzenie, za to bardzo prawdziwe. Żyjemy, by pracować po to, by przeżyć, wpadamy w błędne koło. Z drugiej strony nie jest aż tak źle, bo nasza praca może pomóc innym, mieć dla nich wartość, uczynić ich życie lżejszym, łatwiejszym. Co o tym myślisz?
Moriah: Oczywiście są tacy, którzy postanowili poświęcić swoje życie dla innych. Wierzę, że wszyscy moglibyśmy wprowadzić na nasze ścieżki kariery służbę dla innych, dla dobra ludzkości. To jednak nie zmienia sposobu, w jaki definiujemy naszą wartość jako społeczeństwa. Załóżmy, że pokażesz nastolatkom dwie pary butów, dokładnie takiej samej jakości - jedną parę z logo marki, drugą bez logo, która jest nawet trochę tańsza. Którą parę by kupili? Dlaczego? Ponieważ zostali uwarunkowani, aby myśleć, że logo idzie w parze z jakością.
MUAM: Zgadzam się z tym, co powiedziałaś, że aby zrozumieć świat, musimy zrozumieć siebie. Wnikając głębiej w ścieżki, które budują naszą osobowość możemy tak wiele się nauczyć i uczyć innych, pokazywać ten właściwy kierunek...
Moriah: Tak, to nasza odpowiedzialność wobec siebie i innych :)
W tym czasie byłam na kilku festiwalach psytrance w Polsce i kilku elektronicznych imprezach tanecznych, co było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Ponownie rozpaliłam zainteresowanie dźwiękami elektronicznymi, kierując się oczywiście w stronę ciemniejszych brzmień. I zaczęłam odkrywać tę część mnie, która zawsze mówiła: „Nie lubię tańczyć”. Uświadomiłam sobie, że zamiast tego mówiłam: „Wstydzę się tańczyć, bo boję się, że będę głupio wyglądać”. Te bezpieczne środowiska zapewniły mi miejsce, w którym zaczęłam odkrywać swoje ciało poprzez taniec i zdałam sobie sprawę, że kocham rytm, co zostało podkreślone w teledysku do „Old Friend”.
MUAM: Opowiedz proszę jeszcze o tej podróży do Peru i medycynie roślinnej i o tym, jak zainspirowała płytę.
Moriah: mówi się, że podróż z ayahuaską jest jak 10 lat terapii. To prawda. Jestem już bardzo introspektywną i autorefleksyjną osobą dzięki temu, co wydarzyło się w moim życiu oraz wiedzy o samopomocy, terapii, doświadczeniom psychodelicznym i duchowości – te elementy na wiele sposobów były już obecne w mojej sztuce. Ale to doświadczenie było przebudzeniem nie mogącym się równać z żadnym, jakie kiedykolwiek przeżyłam. To było bardzo głębokie i bolesne, ale jednocześnie silnie przepełnione miłością przeżycie. Trochę takie, jakby eteryczna matka pokazująca ci, gdzie kolce wbijają się w twoją skórę, ale nie zamierzała ich z ciebie wyciągnąć. Powiem tylko, że po mojej pierwszej ceremonii jedyne, co przychodziło mi do głowy, to to, że prawdziwych życiowych mądrości nie da się zapisać w książkach, bo nie istnieją słowa, które mogłyby je opisać.
Wraz z usunięciem wszystkich codziennych spraw i rozpraszaczy, w dżungli w bezruchu, nie mając nic do roboty i dokąd pójść, stajesz się nadwrażliwy na każdą falę mózgową przetwarzającą to, co dzieje się wewnątrz i na zewnątrz - rodzi się jasność i zaufanie, że życie toczy się dokładnie tak, jak powinno i każda chwila niesie cenne lekcje.
To miało ogromny wpływ na rozwój tej płyty… sam pomysł autoanalizy przyczynił się do lepszego zrozumienia świata poprzed głębszą samoświadomość. Uświadomiłam sobie, że chwile, w których odczuwam potrzebę buntu czy ból, nawet jeśli
przepracowanie tego wymaga więcej czasu - to wszystko jest kolejną,
cenną lekcją życia. To wszystko sprawiło, że nagrałam ten album z
większą pewnością siebie i nadałam mu głębię, która zrodziła się dzięki
temu doświadczeniu, które tak bardzo mnie zmieniło.
MUAM: Zrozumienie siebie to prawdopodobnie najtrudniejsze zadanie jakie można sobie wyobrazić. Staje się jeszcze trudniejsze, gdy jest się perfekcjonistą, który chce mieć pod kontrolą każdy aspekt. Nasz umysł lubi bawić się z nami w kotka i myszkę. Mamy tendencję do nadmiernego analizowania i postrzegania spraw inaczej niż powinniśmy. Jak utrzymać równowagę, odnaleźć spokój albo chociaż spróbować to zrobić?
Moriah: Myślę, że jeśli będziemy w stanie pracować nad poczuciem, że w danej chwili wszystko jest w porządku, będziemy mieli komfort wiedząc, że wszystko będzie w porządku w przyszłości. Mój perfekcjonizm i samokrytyka wywodzą się z jakiegoś miejsca we mnie, w którym jest zakorzenione, że „nie jestem wystarczająco dobra w takiej wersji, jaka jestem w tej chwili”. Zatem muszę wszystko kontrolować i o wszystko walczyć, by pokonać obawę porażki czy odrzucenia. Chciałbym powiedzieć, że mogę przyjąć własne przesłanie i żyć zgodnie z nim, ale wciąż jestem w drodze – i każdego dnia, czasem bardziej niż w innych, walczę, by uciszyć ten destrukcyjny dialog w mojej głowie
Różnica między tym, jak sobie z tym radzę teraz i jak było wcześniej, polega na tym, że mam lepszą zdolność obserwowania swoich myśli i zachowań, tak jakbym obserwowała ptaka w lesie. Po prostu jest w swoim naturalnym stanie - nie oceniam ptaka w żaden sposób. Praktykowanie tego podejścia w stosunku do siebie może z czasem zatrzymać negatywne wzorce myślowe wcześniej, przed działaniem i nie zagłębiać się w te stany – po prostu pozwolić im odejść. Jak powiedziałaś, największa bitwa toczy się w naszym własnym umyśle – a im więcej pracuję nad wyciszeniem myśli, tym bardziej jestem w stanie dostrzec, że całe moje cierpienie ma swój początek właśnie w głowie i mam siłę, by to zmienić.
MUAM: Wróciłaś w tym roku do koncertowania, zagrałaś trzy występy w Polsce przed Anneke van Giersbergen. Jak było?
Moriah: Zajebiście :)
Byłam na tej trasie kompletnie sama i była to pierwsza trasa od rozpoczęcia terapii ADHD. To zabrzmi dziwnie, ale nigdy nie czerpałam radości z występów na żywo. Zmagałam się z fobią społeczną i lękiem przed występami, w wyniku czego nie umiałam czerpać radości z grania muzyki.
Za każdym razem zastanawiałem się, czy dane miejsce się nie zapali i koncert nie zostanie odwołany. Tak, straszne, wiem. Nigdy tak naprawdę tego nie chciałam, ale zawsze przychodziła mi do głowy jakaś wymówka, by znaleźć sposób na to, by nie występować. Pracowałam bardzo ciężko, by te wewnętrzne głosy ukryć i stłumić, ponieważ coś w środku popycha mnie zdecydowanie w kierunku grania.
Bardzo cieszyły mnie te trzy występy przed Anneke! Przygotowując się do nich czułam się podekscytowana i spokojna - to coś dla mnie zupełnie nowego. Wierzyłam w to, czym chciałam się dzielić, nawet występując solo i podróżując samotnie. Nie bałam się. Jestem pewna, że jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak wyjątkowe były dla mnie te chwile. I ta publiczność! Byli dla mnie tacy dobrzy i jestem naprawdę szczęśliwa, że miałam okazję podzielić się z nimi moją muzyką, zwłaszcza w tak nowym stanie umysłu.
MUAM: Jedną z najważniejszych i najwspanialszych rzeczy podczas wystepów na żywo jest energia, która rodzi się między artystą i publicznością. Szczerze nie sądziłam, że możesz odczuwać jakikolwiek lęk przed występami. Jesteś taka prawdziwa na scenie - patrzysz ludziom w oczy. Co czujesz śpiewając?
Moriah: Rozwinę poprzednią myśl - wiem, że czeka mnie jeszcze wiele pracy, by wygrać z myślami typu "nie jesteś wystarczająco dobra", "nie spieprz tego, błędy to bardzo zła sprawa". Im więcej pracuję nad moim umysłem, im lepiej poznaję siebie, tym coraz mocniej uczę się akceptować siebie taką, jaka jestem - ciut niezręczną, dziwną i głupią, a jednocześnie wnikliwą, kreatywną i inteligentną. Uczę się, że nie muszę oddzielać tych części siebie by czuć, że przesłanie, którym chcę się podzielić jest wartościowe. Pracuję nad tym, by te wszystkie części mojej osobowości mogły ze sobą współistnieć zarówno na scenie jak i poza nią.
Bardzo doceniam głębię i rolę relacji międzyludzkich. Pomimo lęku społecznego bycie wsparciem dla innych to rola, na którą sobie pozwoliłam, ponieważ mam dużo współczucia dzięki własnej trudnej historii życiowej. I w takich chwilach robię, co w mojej mocy, aby zejść z drogi własnemu umysłowi, abyśmy mogli być razem.
MUAM: Przełom roku to szczególny czas podsumowań minionych miesięcy i planowania działań na kolejne. Czy 2022 rok był dla Ciebie dobrym czasem?
Moriah: O tak. Wyciągnęłam kilka wniosków na przyszłość: Bądź wierna sobie, ponieważ samo bycie sobą jest o wiele mniej wyczerpujące niż próba bycia kimś, kim nie jesteś. Zimne prysznice i praca z oddechem to syf. Uzdrowienie wymaga czasu, zaufania i cierpliwości - a na każdym etapie rozwoju patrzę wstecz i widzę, że dokładnie wiedziałam, kiedy jestem gotowa, aby zrobić następny krok. Trudne okresy, które nadejdą, przeminą i wyjdę z nich mądrzejsza – jeśli tylko zechcę słuchać.
MUAM: Logicznym krokiem po wydaniu płyty jest ruszenie w trasę. Masz jakieś plany z tym związane na 2023 rok?
Moriah: Planuję trasę promującą płytę na wiosnę wraz z moim zespołem. Mam nadzieję, że będzie szansa zagrać na kilku festiwalach latem. Później będę pracować nad solowym materiałem. Chcę wrócić do korzeni, do miejsca w którym zaczęłam i z którego uciekłam. Jestem gotowa, by opowiedzieć kilka historii poprzez piosenki i spędzić trochę czasu sama ze sobą i z gitarą oraz stacją zapętlającą.
Album "Human" ukazał się 16 grudnia 2022. Znajdziecie go tu:
https://moriahwoods.bandcamp.com/
Autorem tych pięknych zdjęć prasowych użytych w tym wywiadzie jest Brazyl :)
ENGLISH VERSION
Moriah Woods is a complete artist - she's an amazing vocalist, instrumentalist and composer, taking great care of the message hidden in her work to be universal and important. She's an open and honest person, not afraid of telling about her experience and emotions. The process of creating and recording her third album was truly exhausting and demanding - it was a huge lesson of life. This was the starting point of this interview. However the main and most important issue here were the emotions, feelings and ecperience. We've concentrated not only on the inspirations behind "Human", but mostly on the strength of human mind, the power of attitude and thinking positive and a hard work to be true and honest to ourselves.
Między Uchem A Mózgiem: How do you feel today? I may sound like a cheap therapist, but it’s not about that. Congratulations, „Human” is an amazing record. It must be so heartwarming and satisfying to release the third album, especially such a good one, after the hard, demanding work.
Moriah Woods: Thank you for your kind words - It’s been one hell of a ride and I don't mean just the album itself but the entire period of time during its making. So, it feels like the end of one era and the beginning of a new one. The release is symbolic completion, opening the door to move forward. Looking back there are always things I'd change but the best lesson is in letting go.
MUAM: The creation of this album was a long and demanding process. I remember the start of the crowdfunding action, the beginning of the recordings somehow in 2020 and then… a break. What’s happened?
Moriah: I appreciate this question. It’s a bit of a story, but an important one. In May of 2019 I quit drinking alcohol. and fuck, I'm so grateful it happened before the pandemic. (I have so much compassion for people who struggle with substance abuse in general but especially during that time.) But they say, “Once an addict always an addict.” - who knows if i’ll agree with that for the rest of my life, but for now it seems pretty accurate.
So with this in mind, quitting one thing, naturally you find a replacement. I put my intensity for alcohol right into booking, gigging, promoting… etc. ‘Old Boy’ became the triumph born from anguish that began this journey - but I see now that despite the healing I did through the album, I was very lost and desperately looking for a purpose.
When the world locked down, my saving grace rhythm came screeching to a halt. I jumped right into live sessions (which sucked btw), connecting on social media, and obsessive writing which began laying the foundation for ‘Human’. But the more I forced creativity out of desperation the more unsatisfied I became with the result.
Over the course of the year I became very obsessed. Writing from the moment I woke up to the moment I passed out from exhaustion, actually laying in my bed listening to what i’d worked on all day - being torn away to have online lessons (which sucked even more). And then repeat. All the while forgetting basic to-dos.
We went to the studio in April 2021 and began recording. I was absolutely miserable with the result, by no fault of my bandmates or engineer, and tried to rework the songs before our next session in August. I can’t recall how many different ways I tried to record ‘Currents’ for example, only to feel that It was deeply lacking this spark, this authenticity. It brought up lots of feelings of being an imposter - and I considered closing the whole project and quitting.
A dear friend told me ‘We’re going to Peru’ and in September 2021 I turned off everything and landed on the edge of the Amazon to spend 1 month working with plant medicine. There I had enough distance and clarity to see, among so many other things, that I had been focusing so much on the result rather than the process; remembering why it is I began creating music in the first place.
I returned, cautiously ready to step back in - which is the result you hear in ‘Currents’. Recorded in one take with my zoom recorder in my living room. Because of the vulnerability of the place I was in and the rawness of the experience - I decided to keep this version for the record. With Michał Głos, my drummer and sound engineer, we decided to re-record the rest ourselves, taking as much time as we felt we needed.
But remember, “once an addict, always an addict”? The obsession with the result was gone, but the trigger of the weight I'd lost in Peru sent me into an eating disorder relapse that consumed me for the following 8 months. I was rebuilding my respect and love for the creation process again but now didn’t have the strength to think about any release plans.
I began taking my mental health to a new level of care when I sought psychiatric help in summer 2022, was diagnosed with ADHD and began treatment. With so many lifelong questions answered and a chemical adjustment I'm experiencing a “rebirth” unlike any I can explain, with it’s ups and downs. I’m not ‘cured’ and frankly don’t believe I ever will be, but I have a much deeper understanding of my own mind which has helped release a lot of shame. My excitement and strength grew in July and I began planning the release.
Moriah: I agree 100%. Authenticity is extremely important to me. I’ve experienced a lot of darkness in my life. Even though difficult , it is the darkness that has, at the same time, made my life full. it’s real and for me very relatable :). I’m not drawn in by superficial art - and I think this is why I can be such a harsh critic of my own work. I’ll try to express something from the depth of my experience that I'm working through and if I can’t feel that… THING, I leave the studio feeling disappointed. My tactic has been to just let go and not listen to the records after they are finished. I did my best in the time we had.
Which brings me to one realization during ‘Human’ - I HATE the studio. (Sorry producer friends.) - with my already anxious mind, it’s not possible for me to turn on the “authenticity” switch when i’m thinking about having to get the perfect take in 3 hours or whatever. In ‘Human’ during rerecording, several songs I sang in the solitary comfort of my home studio a.k.a - my bedroom. And loved every moment of it. Having the chance to experiment when you know no one else is listening was amazingly liberating for me. And I actually enjoy the room sound that can be heard, it gives it a more… ‘human’ element that I prefer over the totally isolated sound.
Moriah: There is a quote from Fight Club “You are not special. You're not a beautiful and unique snowflake. You're the same decaying organic matter as everything else. We're all part of the same compost heap. We're all singing, all dancing crap of the world.”
I think most might see this as a very negative statement. But I think when it comes to mental health, at least in my case, this is something that has helped me greatly to not isolate myself in my pain, thinking that I'm such a bad person and no one would love me if they really knew. Learning over my years of healing (which began in 2012) that I’m not so ‘unique’ in my suffering has helped me let go of a lot of shame. One dear friend said once, long before my healing started, “We’re all bozos (dumb idiots) on the bus.” We were at her husband's funeral who took his life. She said it with such great sadness but such great joy and understanding.
There is no guidebook for this thing called life, and there is no one right or wrong way to do it. All we can do is use what is laid before us as opportunities of growth, while not judging others while they navigate theirs.
Moriah: Of course there are those who have dedicated their lives to serve others, I hope we can all implement service for the betterment of humanity into our career paths. But it doesn’t change how we define our worth as a society. If you presented a teenager with two pairs of shoes, exactly the same in quality. One pair with a name brand logo, the other without any logo which is a little cheaper even, which pair would they buy? why? Because they’ve been conditioned to think the logo is where their worth lies. It changes how we feel about ourselves and how we treat each other. But, what is your worth once you leave the material behind? It doesn’t mean we shouldn’t buy nice things, but I think it’s important to really think about the intention that lies behind the material stuff and what our individual role is in keeping this broken system of worth alive.
MUAM: You’ve said that to be able to understand the world, we have to understand ourselves and I totally agree. By understanding the deep paths of our personality we can learn so much and teach others, show them the right direction…
Moriah: Yes, our responsibility to ourselves and each other. :)
MUAM: „Human” is a dark album lyrically, but the melodies bring hope and calmness. It’s so well ballanced. Let’s look into the music. I absolutely love the vibe and the atmosphere of the melodies, the sound of the guitar, the sound of your voice. You’ve created your own style. Were there any inspirations for the music itself?
Moriah: Oh my, my musical interests are very broad. Despite all the shit I talked about earlier, this was such a fun period for me regarding music discovery. Not so much about discovering new music, which I did find a lot, but was more about listening with new attention and perspective. Closing my eyes I’d experience a panorama of color, depth and texture, carrying me in and out of musical layers. This new listening experience expanded my own ideas and made mixing my own projects very fun.
I made a playlist titled “human inspirations” on Spotify; notable songs that captured my attention in some way between 2020-2022. The collection doesn’t reflect the finished album as a whole I think, but pieces of my soundtrack ultimately having influence in some way.
A few to name: Portishead - Dummy, Gold Frapp - Felt Mountain, The Veils - Total Depravity (who coincidentally one day apart from “humanhood” video also released “No Limit Of Stars”' using the same nuclear testing footage we did) Eartheater, Jeff Buckly, Tricky, Public Memory - Ripped Apparition, Michael Kiwanuka, Mark Lanegan, Labrinth - Euphoria OST, Stevie Nicks - Belladonna, Anna Calvi - Hunter, Massive Attack, EERA - Reflection Of Youth, Tom Petty - Damn The Torpedoes, a lot of electronic music… etc.
MUAM: There are also some new sounds and experiments, just like a great riff in „What Goes Up”. I like the darkness and heaviness of this melody. What was the inspiration?
Moriah: My first writing journey outside my classical upbringing was experimenting on Fruity Loops DAW. I was 14 and it was before the days of Spotify. I’d torrent batches of songs with keywords like, dare I say, Symphonic Metal, Techno, OST’s, Electronic, Gothic - I’ve always been awful with genres and had no idea what to look for, but would listen through and select those I liked. I became very interested in Electronic music and the freedom of composing on the computer but it was quite difficult and I didn’t have any recording equipment so I was stuck with the internal instruments until I was introduced to The Distillers and bought an electric guitar and left the DAW. As I've cycled through many genres, my love of electronics has remained, but I feel it was only in 2020 that I came full circle to my 14 year old self. Unable to meet with my band, I went into Ableton Live. It was a totally new form of writing for me in my professional years. I immediately became very excited about the possibilities, using sounds or rhythm I didn’t previously have access to. It switched up my ‘traditional’ writing format. I really did have a lot of fun learning and experimenting, so it wasn’t all bad. :)
During this time I went to a couple psytrance festivals in Poland and some electronic dance parties which was something totally new to me. I reignited my interest in electronic sounds gravitating, of course, towards darker sounds. And began exploring the part of me who always said “I don’t like dancing.” I realized was instead saying “I’m too ashamed to dance because i’m afraid I’ll look stupid.” These safe environments provided a place for me to begin exploring my body through dance and realized I love rhythm, highlighted in the ‘Old Friend’ video.
Moriah: They say an Ayahuasca journey is like 10 years of therapy. And they weren’t wrong. I’m already a very introspective and self reflective person thanks to a lifetime of self-help knowledge, recovery programs, therapy, psychedelic experiences and spirituality - these elements in many ways were already present in my art. But this experience was an awakening unlike any I'd ever had. A deep and painful but very loving experience. Like an ethereal mother showing you where the spikes pierce your skin but she’s not going to pull them out for you. I’ll just say that after my first ceremony the only thing going through my mind was that the true wisdoms of life cannot be written into books because there are no words to describe them.
With the removal of all daily distractions, in the jungle in stillness, nothing to do and nowhere to go, you become hypersensitive to every brain wave processing internal and external - a clarity is born and so is a trust that life is happening exactly as it needs to and within each moment is a lesson to be learned. This evolved the album… my mind from just scratching the surface on the idea of self examination leading to greater understanding of the world into a much deeper knowing that going towards the moments I feel resistance or pain, even if it takes some time - this is where my next lesson is. Giving the final album a greater confidence and depth gained only through this life changing experience.
MUAM: Understanding yourself is probably the most difficult task ever. It’s much more challenging, when you’re a perfectionist and want to take care of everything by yourself (I’m constantly working on this issue.) Our mind loves to play tricks on us. We tend to overthink things, see them in a different way that we should do. How to maintain the right balance and find peace or somehow try to do it?
Moriah: I think if we can work on knowing we are totally ok in this moment right now, we’ll have the comfort in knowing we will be ok in the future. My perfectionism and self criticism originates from some place in me that I internalized somewhere along the way that ‘I’m not good enough just as I am, right now.’ So I need to overachieve and control in order to combat the fear of failure or rejection. I’d love to say I can take my own message and live it, but I'm still on my journey - and every day, sometimes more than others, I struggle to quiet this destructive dialogue in my head. But the difference between the way I deal with it now and years past is that I have a better ability to observe my thoughts and behavior, as though I'd be observing a bird in the forest. It just is, in its natural state - I don’t judge the bird in any way. Practicing the same with ourselves can over time stop the negative thought patterns earlier, before action and not invest in them - just let them go. As you said the greatest battle is the one going on inside our own mind - and the more I work on quieting my mind the more I’m able to see that all of my suffering originates there and I have the power to change it.
Moriah: Fucking amazing. :)
I must add that I was completely alone on this tour and it was the first one after beginning my ADHD treatment. It may sound strange but I have never enjoyed performing. I’ve dealt with so much social and performance anxiety that I've been unable to just enjoy the experience of being in the music. Every concert I'd wonder if the place might catch fire and then it would be canceled. Yes, terrible I know. Not ever actually wishing that, but any excuse to not play always went through my head. But, it’s an internal part I've worked very hard on hiding and suppressing because something inside moves me more to do it than to not do it.
I absolutely loved these concerts! leading up to them I was actually excited and calm - which is something totally new. I believed in what I had to share, even performing solo and traveling alone. I had no fear. So, I'm sure you can imagine how special they were for me. And her audience! They were so good to me and I’m really happy I had the chance to share my music with them, especially with such a new state of mind.
Moriah: Elaborating on my previous answer - I know I still have lots of work to do to tame the thoughts of ‘You’re not good enough.’ ‘Don’t fuck up, mistakes are bad.’ The more I work on my mind and get to know myself the more I'm learning to accept myself just as I am - a little awkward, strange, and silly, but also insightful, smart and creative and that those parts don’t need to be separated for me to feel that what I have to share is worth something. I’m working on joining the parts so they can exist together fully on and off stage.
I really appreciate depth in human connection. Despite the social anxiety being a support for others is a position I've allowed myself to be in because I have a lot of compassion thanks to my own difficult life story. And in those moments I do my best to get out of my own way so we can be together.
MUAM: The end of the year and the beginning of the next one is a special time of summing up the last months and planning the upcoming ones. Was it a good year for you?
Moriah: Wow - yes. A few takeaways: Be true to myself, because just being me is way less exhausting than trying to be something I'm not. Cold showers and breath work are the shit. Healing takes time, trust and patience - and within each stage of growth I look back and see I knew exactly when I was ready to take the next step. The difficult periods that come will also go and I will come out wiser - if I'm willing to listen.
MUAM: When the album is out, it’s time to go on tour. Any plans for 2023?
Moriah: I’m planning a spring tour of the album with my band. I hope we will have some festival opportunities in the summer. And then I'll be working on some solo material. I want to come back to my roots, the place I started and quickly ran away from. I’m ready to tell some stories in song again and just spend some time in simplicity with me and my guitar and looping station.
"Human" was released on the 16th December 2022. You'll find it here:
https://moriahwoods.bandcamp.com/