Świat zatrząsł się w posadach. Nadchodzą zmiany. Choć przyszłość jest niepewna, wciąż ukazuje się dobra muzyka. Wartościowa jest w szczególności ta, która opowiada o sprawach ważnych w przystępnej, a zarazem oryginalnej formie. Jednym z takich zespołów jest Algiers, łączący w swojej twórczości rockową energię, popową chwytliwość, hiphopowy groove, soulowe melodie i pełen emocji wokal. Na czele zespołu stoi charyzmatyczny wokalista Franklin James Fisher, który doskonale wie, jak przekazywać poprzez przystępną muzykę to, co najważniejsze. Kolejną porcję cennych treści znajdziecie na "Shook", który ukaże się 24 lutego nakładem Matador Records.
Algiers to jeden z tych zespołów, który za sprawą doskonałego debiutu zapisał się w pamięci fanów muzyki alternatywnej jako jedna z najbardziej wszechstronnych i obiecujących grup ostatnich lat. Stworzyli oryginalne brzmienie na pograniczu gatunków - niezwykle elektryzujące, potężne i mroczne, a zarazem nie pozbawione tak cennej chwytliwości, która sprawiła, że utwory takie jak "Irony.Utility.Pretext" i "Blood" zostały w głowie na długo, wiercąc w umyśle korytarze i skłaniając do refleksji, a jednocześnie przynosząc czystą radość słuchania.
Algiers od samego początku trzymają wysoką równą formę. Wydany w 2020 roku "There Is No Year", o którym opowiadałam TU, był kolejnym potwierdzeniem ich talentu do tworzenia świetnych, zapadających w pamięć piosenek. "Shook" to kolejny krok naprzód, tym razem zrealizowany z pomocą fantastycznych gości. To siedemnaście nowych, ekscytujących utworów, które zostają w głowie i poszerzają muzyczne horyzonty odbiorcy. Nowa płyta grupy powstała z miłości do muzyki i dzięki przyjaźni członków zespołu, którzy wykorzystali pandemiczny koncertowy zastój na tworzenie nowego materiału. Zmęczeni intensywnym koncertowaniem powrócili do rodzinnej Altanty, gdzie spędzali czas na wspólnym odkrywaniu potęgi nowojorskiego rapu i punkowej energii lat siedemdziesiątych. Łącząc te style i przetwarzając przez własną wrażliwość odnaleźli radość w procesie tworzenia.
Współpraca była zawsze dla członków Algiers bardzo ważna, co podkreślał perkusista zespołu, Matt Tong. Tym razem Algiers postanowili pójść o krok dalej i zaprosić do nagrań fantastycznych gości, którzy dodali ich muzyce jeszcze więcej oryginalności i głębi. Przedsmakiem nowych dźwięków są dwa ujawnione dotąd single - mroczny i minimalistyczny "Bite Back" z gościnnym udziałem Billy'ego Woodsa i Backxwasha oraz "Irreversible Damage", w którym udziela się znany z Rage Against The Machine Zack de La Rocha, świetnie dopełniając się z Fisherem wokalnie.
Na albumie usłyszymy także takich artystów jak: Big Rube (The Dungeon Family), Samuel T. Herring (Future Islands), Jae Matthews (Boy Harsher), LaToya Kent (Mourning [A] BLKstar), Nadah El Shazly, DeForrest Brown Jr. (Speaker Music), Patrick Shiroishi, Lee Bains III i Mark Cisneros (Hammered Hulls, The Make-Up, Kid Congo Powers).
"Shook" to bardzo osobisty materiał. Serce i geneza tej płyty tkwi w Atlancie. Album rozpoczyna się zapowiedzią z dworca kolejowego na lotnisku Hartsfield, kultowego dla mieszkańców Atlanty, który przerażał wokalistę, gdy był dzieckiem. Całość wypełniają nagrania terenowe podkreślające poczucie przynależności do społeczności i miejsca, z którego wywodzi się zespół, będące zapisem nieuchwytnych chwil i wspomnień z okresu dorastania. Tu wszystko zaczyna i kończy się w Atlancie.
Choć byli już na granicy rozpadu i zakończenia działalności podnieśli się i stworzyli ponadczasowy album. Pracując w środowisku, które jest im bliskie muzycy nagrali prawdopodobnie najważniejszy album w swojej karierze. Jak to wszystko brzmi przekonamy się już 24 lutego.
Szczegóły są tu: https://algierstheband.bandcamp.com/album/shook
Premierę nowej płyty poprzedzi trasa koncertowa, w ramach której muzycy zawitają do Warszawy. Algiers zagrają w stołecznym Klubie Niebo 25 lutego.
Bilety: https://www.ebilet.pl/muzyka/rock/algiers