Rozkręcone na maksa, zgrzytliwe gitary, bardzo oszczędne oświetlenie i bezpośredni kontakt z publicznością, w pełni zaangażowaną w koncert - właśnie tak wyglądają występy A Place To Bury Strangers, legendarnej grupy, której fanom hałaśliwych brzmień przedstawiać nie trzeba. Nowojorski zespół powrócił do Polski na dwa koncerty, by zaprezentować swoje potężne i bezkompromisowe show. We wtorkowy wieczór poznański klub Pod Minogą dosłownie zatrząsł się w posadach.
Takich koncertów, jak A Place To Bury Strangers nie gra nikt - tak obezwładniających energią i tak potężnych. Tej atmosferze nie sposób się oprzeć, a tym bardziej, gdy widzi się na scenie uśmiechniętych od ucha do ucha muzyków, czerpiących radość z każdej chwili spędzonej razem i dzielących się tą atmosferą z fanami, którzy tańczą do upadłego, wpadając w trans za sprawą coraz silniej oddziałujących gitarowych przesterów i perkusyjnych uderzeń. To muzyka nie do końca powalająca technicznie, za to bardzo skuteczna i szczera, o czym pisałam w ubiegłym roku, relacjonując występ grupy w nieodżałowanym Klubie Pogłos. W Poznaniu było równie intensywnie, za co nieco inaczej pod kątem doboru utworów, co zawsze jest wartością dodaną.
Ponad godzinny, bardzo intensywny set wypełnił przekrojowy materiał, w tym kilka nagrań z ubiegłorocznej, świetnej płyty "Sea Through You". Były też światła z projektorów i lampy stroboskopowe, które podkreślały klimat wieczoru i przyprawiały o zawrót głowy. Ta muzyka idealnie sprawdza się w malutkich, wypełnionych niemal do ostatniego miejsca salach, umożliwiających bezpośrednie doznania. Podobnie jak rok temu i tym razem zespół wykonał część materiału na środku sali, wśród publiczności, budując fantastyczną relację z fanami. Było gorąco, chwilami brakowało tchu, ale właśnie takie doświadczenia najsilniej zapadają w pamięć. Trudno te emocje wyrazić słowami - to trzeba poczuć na własnej skórze.
Przed gwiazdami wieczoru zaprezentował się Mvtant, którego fani ekstremów mogą pamiętać z ubiegłorocznych koncertów u boku Author & Punisher. Był to mocny i emocjonalny, elektroniczny i energetyczny set, który świetnie wprowadził w klimat wieczoru.
A jak to wyglądało? Zobaczcie poniżej.