Utwory skomponowane na bazie melodii fortepianu i gitar mają wyjątkową
moc. Sprawiają, że wokal może lśnić w pełnej krasie, że można wydobyć
sedno emocji i wyeksponować je w najpiękniejszej formie. Tak właśnie
powstał rdzeń "Strange Dance", trzeciego
solowego albumu Philipa Selwaya. Dopełnione przestrzenną elektroniką i brzmieniami orkiestrowymi tworzą niezwykły świat dźwięków prowadzących w głąb duszy.
Taniec to bardzo osobista sprawa. Choć są tu pewne style i kanony, każdy tak naprawdę działa inaczej, po swojemu, a kluczem do wyrażenia emocji stają się szczere reakcje na dźwięki. Decydującymi zdają się być wyczucie, delikatność, siła i równowaga. Solowa twórczość perkusisty Radiohead ma w sobie to wszystko i jeszcze więcej - jest oryginalna, a jednocześnie bardzo wyważona i przemyślana. Selway zabiera słuchaczy w podróż pełną subtelności i nastrojowych brzmień, która wspaniale relaksuje.
To płyta, której najlepiej słuchać z zamkniętymi oczami, na dobrym
sprzęcie, by wychwycić wszystkie detale. To dźwięki, które oplatają
umysł, bardzo przestrzenne, dopełnione orkiestracjami. Na tle
tej urzekającej muzyki lśni bardzo wyważony wokal Philipa. W nagraniach wspomogli artystę utalentowani twórcy - producentka Hannah Peel, gitarzysta Adrian Utley, multiinstumentalistka Quinta, producentka Marta Salogni,
perkusistka Valentina Magaletti oraz wiolonczelistka Laura Moody.
Razem stworzyli fenomenalną, bardzo dynamiczną i naturalnie płynącą paletę dźwięków.
Selway tworzy zapierające dech muzyczne obrazy, które wzruszają i chwytają za serce. To album do kontemplacji, stworzony tak, by wyeksponować prawdziwe piękno i ogrom emocji. Jest jak podróż przez kolejne pory roku, ukazująca wyjątkowy urok każdej z nich. Ubarwiają ją pozostawiające szerokie pole do interpretacji teksty. Tytułowy taniec odnosi się natomiast do odwiecznego cyklu życia i śmierci, dnia i nocy, radości i smutku i wszystkich innych uniwersalnych przeciwieństw, które przyjdą wam do głowy.
Jest w tej muzyce ogrom nostalgii, a zarazem uśmiech i nadzieja. To bardzo ciepła i urzekająco piękna płyta, która poruszy niejednego wrażliwego odbiorcę. Jest jak słońce przebijające się przez ciemne, ciężkie deszczowe chmury, jak tęcza rozjaśniająca szarość codzienności. To celebracja piękna i mocy muzyki w najczystszej i najbardziej szczerej postaci. Właściwie nie ma co się dalej rozpisywać, tej płyty po prostu trzeba bardzo uważnie posłuchać!
90%
Posłuchaj płyty: Philip Selway - Strange Dance