Nie są zespołem muzycznym z prawdziwego zdarzenia - spotykają się, gdy mają nastrój na wzajemną wymianę energii i pomysłów. Tworzą w pełni spontanicznie, z potrzeby serca. Czerpią radość z improwizacji - jak sami podkreślają, w ich twórczych, wydawniczych i koncertowych działaniach 95% stanowi improwizacja w najczystszej postaci. Nazywają się NUDA i są kwartetem otwartym na eksperymenty. W 2020 roku wydali swój debiut, po czym wybuchła pandemia. Teraz wracają z nową EPką.
"Kurz, puch i pył" to otwarta forma, sięgająca różnych stylistyk, które się przenikają - jazzu, ambientu, elektroniki i wszystkiego tego, co pomiędzy czy na pograniczu. To muzyka wymagająca uwagi, angażująca, a zarazem odwdzięczająca się za poświęcony czas wyjątkowymi doznaniami. Jest zdecydowanie nietypowa, choćby dlatego, że łączy ambient z solową partią na perkusji. I choć została zarejestrowana w marcu 2019 roku, ponad 4 lata temu, brzmi bardzo świeżo
Tak o zawartości EPki opowiada Michał Milczarek:
Opowiedzenie o tych dwóch utworach to naprawdę trudne zadanie, bo jak my
mówimy o tej improwizacji to nie żartujemy! Oba utwory zostały zarejestrowane na spontanie z bardzo ogólnym planem, z zaznaczeniem takich słów kluczy jak "brzydko", "agresywnie", "skradająco" itd. Obie kompozycje dobrze rozwijają brzmienie NUDY., zaanonsowane na naszej pierwszej płycie.
„Kurz" jest takim chyba
charakterystycznym dla nas, skradającym się utworem, pełnym „kwasowości”
i z pozoru niewygodnych dla ucha harmonii. W moim odczuciu brzmi jak
połączenie szpitala psychiatrycznego z domieszką sanatorium.
"Puch
i Pył” to mój prywatny faworyt, na co zresztą wskazuje jego
ambientowość. Jest bajkowy, momentami puchowy, momentami zapylony.
Nietypowa rzecz, bo to chyba pierwszy ambientowy numer, jaki znam, w
którym występuje solo perkusji. Na takie anomalie może pozwolić
granie na bębnach w stylu Michała Bryndala.
EPki możecie posłuchać tu: https://nudaikropka.bandcamp.com/album/kurz-puch-i-py-ep